James Comey
James Comey
lexblue lexblue
551
BLOG

Popieram (częściowo) słowa dyrektora FBI Comey’a

lexblue lexblue Społeczeństwo Obserwuj notkę 40

Być może jestem jedyny na s24, który popiera słowa Comey’a, a w każdym razie większość z jego wypowiedzi. Być może robię to dlatego, że należę do nielicznych, którzy przeczytali o co mu chodzi. Comey wypowiedział swe słowa najpierw w muzeum Holocaustu, a potem opublikował esej w Washington Post. Po artykule rozpętała się burza, także na s24. Chodzi o ostatni akapit tego tekstu:

But I want them (chodzi o agentów FBI) to confront something more painful and more dangerous: I want them to see humanity and what we are capable of. I want them to see that, although this slaughter was led by sick and evil people, those sick and evil leaders were joined by, and followed by, people who loved their families, took soup to a sick neighbor, went to church and gave to charity.

Good people helped murder millions. And that’s the most frightening lesson of all — that our very humanity made us capable of, even susceptible to, surrendering our individual moral authority to the group, where it can be hijacked by evil. Of being so cowed by those in power. Of convincing ourselves of nearly anything.

In their minds, the murderers and accomplices of Germany, and Poland, and Hungary, and so many, many other places didn’t do something evil. They convinced themselves it was the right thing to do, the thing they had to do. That’s what people do. And that should truly frighten us.”

Nie mam cierpliwości, ani czasu by tłumaczyć ten tekst na polski i tylko streszczę tą wypowiedź. Comeyowi najmniej chodzi o potępianie Polaków czy Węgrów; Niemców zresztą też. Jemu chodzi o uświadomienie faktu, że dobrzy i porządni ludzi – tacy, którzy kochają swoje rodziny, chodzą z zupą do chorego sąsiada, chodzą do kościoła i dają datki na cele charytatywne – są zdolni do przeokropnych rzeczy i pomocy w morderstwie. Wątek polski lub węgierski jest w tym nieważny. Chodzi o ogólną i bardzo osobistą refleksję nad ludzkością i naturą ludzką i to do czego w pewnych okolicznościach jest zdolna. Ktoś powie, że mógł w takim razie podać przykłady zbrodni amerykańskich w Wietnamie i ja bym się z tym zgodził. No, ale - na jego obronę - przemawiał w muzeum Holocaustu i łatwiej było mu nawiązać do II wojny św. Łatwiej też niestety krytykować innych niż siebie.

Popieram część wywodów Comeya bo jego zasadniczy wątek myślowy jest mi bardzo bliski. Na przykład od zawsze twierdzę, że zbrodnie popełnione przez Niemców mogłyby zostać popełnione przez każdy inny naród bo natura ludzka jest ułomna i przez to zdolna do przeogromnych zbrodni. Narodowość jest tu najmniej ważna, a istotą rzeczy jest skaza na naturze ludzkiej; grzech pierworodny jak uczy Kościół. Comey pisze, że natura ludzka sprawia, że podporządkowujemy się władzy rezygnując z indywidualnych nakazów moralnych i przez to możemy zostać zawładnięci przez diabła. Myśli te są bardzo głęboko osadzone w religii, głównie w religii katolickiej. Pomijając odnośniki do Polaków czy Węgrów słowa Comeya mógłby wypowiedzieć każdy ksiądz i biskup. Mądrzy polscy biskupi je zresztą powiedzieli w słynnym zdaniu – „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”.

Comey zresztą jednoznacznie identyfikuje się jako katolik, który zmaga się z pytaniami o kochającego Boga pozwalającego człowiekowi popełnianie przeogromnych zbrodni i o roli Boga w historii. Pytania takie powinne towarzyszyć każdemu katolikowi i osobie religijnej. Odpowiedź na nie to klucz do głębokiej i prawdziwej religijności. Mnie cieszy, że osoba na wysokim stanowisku ma odwagę mówić o swojej wierze (szczególnie, że jest to katolicyzm) i zmaganiach z problemami tejże wiary.

Najbardziej znane w kontekście badania natury ludzkiej są eksperymenty Milgrama i Zimbarda; obydwa przeprowadzone w Stanach. Milgram wybrał porządnych i dobrych studentów z zacnego uniwersytetu Yale. Podzielono ich w pary z których jeden miał zadawać pytania, a drugi odpowiadać. Kiedy odpowiedź była zła, pytający naciskał guzik porażając prądem odpowiadającego. Dawka prądu się zwiększała po każdej złej odpowiedzi. Coraz silniejsze dawki prądu zadawały coraz większy ból, tak, że ten odpowiadający rzucał się po podłodze i ścianach i błagał zadającego pytania by ten już przestał*. Przestało tylko około 35% pytających. Pozostali kontynuowali coraz większe dawki prądu, aż do końcowej 450 woltów (2 x więcej niż w sieci elektrycznej). W podobny sadystyczny sposób zachowywali się mężczyźni i kobiety.

Inny słynny eksperyment przeprowadził Zimbardo na równie szacownym jak Yale uniwersytecie Stanforda. Studentów podzielono na strażników i więźniów, których zamknięto w celach znajdujących się w piwnicach uniwersyteckich. Eksperyment miał trwać 7-14 dni, ale przerwano go po 6 dniach kiedy ok 1/3 strażników zaczęła się zachowywać skrajnie psychotycznie i tak znęcać nad więźniami, że prowadzący badania obawiali się o życie i zdrowie więźniów. Formy znęcania to najczęściej bicie, ale były też i bardziej zaawansowane, typu niesprzątanie celi z kiblów z moczem i kałem, tak, że się z nich wylewało, zabieranie materaców by więźniowie spali na gołej podłodze i zabieranie ubrań by spali nago. Wszystko to uskutecznianie przed porządnych studentów i kwiat młodzieży amerykańskiej.

Podsumowując – popieram słowa Comeya odnoszące się do refleksji nad naturą ludzką ułomną w swej naturze i podatnej na wszelkiego rodzaju manipulacje. Ta podatność nie ma nic wspólnego z narodowością, ani z poziomem wykształcenia, kultury czy inteligencji. Powołanie się na przykład Węgrów i Polaków było oczywiście błędem, ale nie powinno przesłonić tego co w słowach Comeya bylo najważniejsze.

*W rzeczywistości odpowiadającym był zawsze aktor. Prądem nie porażano, ale ten naciskający guzik o tym nie wiedział i był przykonany, że szok elektryczny jest autentyczny.

lexblue
O mnie lexblue

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo