amelius amelius
73
BLOG

Po reformie Gowina, część druga

amelius amelius Polityka Obserwuj notkę 0

Zgodnie z treścią rozporządzenia miało ono wejść w życie w dniu 1 stycznia 2013 roku. Z tym też dniem zniesieniu ulec miały wymienione w nim sądy. Oznaczało to ni mniej ni więcej, tylko to, że przed 1 stycznia 2013 roku w systemie prawnym nie obowiązuje owo rozporządzenie, nie wywołuje więc żadnych skutków prawnych. Wyłonił się problem, na jakiej zatem podstawie prawnej zostanie oparta decyzja, którą zgodnie z art. 75 § 3 ustawy o ustroju sądów powszechnych Minister Sprawiedliwości musi wydać, aby przenieść sędziów do nowego miejsca służbowego, czyli do tak zwanych sądów przejmujących. Problem uznaliśmy za niebagatelny, albowiem z oczywistych względów decyzja musiała być wydana i doręczona każdemu przenoszonemu sędziemu do dnia 31 grudnia 2012 roku. Oczywiście podstawą mogła i powinna być norma zawarta w cytowanym wyżej przepisie oraz ewentualnie w przepisie art. 75 § 2 u.s.p. Jednakże normy te same w sobie nie mogły zostać uznane za zupełnie wystarczające, ponieważ zarówno jedna jak i druga jest normą o charakterze ogólnym, musi odnosić się do konkretnego faktu, jakim jest zniesienie konkretnego sądu, nie może ona funkcjonować i wywoływać skutków tylko in abstracto, a więc musi być powiązana z konkretnym przepisem zawartym w rozporządzeniu a określającym, że dany sąd ulega zniesieniu - wówczas jako tak skonstruowana, logiczna całość może stanowić podstawę prawną przeniesienia sędziego. Doszliśmy do wniosku, że decyzja o przeniesieniu sędziego na nowe miejsce służbowe nie może zostać wydana w oparciu o przepis rozporządzenia, albowiem w dacie jej wydania to rozporządzenie nie będzie jeszcze obowiązywać. Rozważaliśmy różne możliwości i stwierdziliśmy w konkluzji, że najpewniej przyjdzie nam zmierzyć się z faktem, że Minister Sprawiedliwości w decyzji wskaże jednak przepisy nieobowiązującego rozporządzenia, a wątpliwości, które my dostrzegamy nie będą zaprzątały głowy jego i podległych mu urzędników. Drugi problem, jak się okazało, był ważniejszy i bardziej brzemienny w skutki. Od samego początku wiedzieliśmy, że będziemy składać odwołania od decyzji o przeniesieniu na nowe miejsca służbowe, o którym mowa w cytowanym wyżej przepisie Ustawy o ustroju sądów powszechnych. Odwołania, które skierowane zostaną do Sądu Najwyższego. Nie było żadnych wątpliwości co do tego, że do 1 stycznia 2013 roku Sąd Najwyższy z uwagi na krótki czas, nie rozpozna odwołań, a więc w chwili zniesienia sądu decyzje wskazujące nowe miejsce służbowe będą pozbawione waloru prawomocności. Jeśli tak – to czy podlegają one wykonaniu i czy w związku z tym powinniśmy przystąpić do wykonywania obowiązków w nowym miejscu służbowym, czy też się od nich powstrzymać. Żaden przepis ustawy o ustroju sądów powszechnych kwestii tej nie regulował. Wyłonił się zatem kolejny wielki, a nawet palący problem, jak się zachować od 1 stycznia 2013 roku. Żadnemu sędziemu nie trzeba tłumaczyć, z czym wiązałoby się zaprzestanie wykonywania obowiązków służbowych i jakie ewentualne konsekwencje mogłyby go spotkać. Ale przecież z drugiej strony nie sposób byłoby zarzucić takiemu sędziemu, że dopuścił się rażącej obrazy przepisów, czy uchybienia godności urzędu, bo na czym ta rażąca obraza przepisów bądź uchybienie godności urzędu miałoby polegać? Wszak wszelkie argumenty prawne przemawiały za twierdzeniem, że wykonaniu podlega jedynie decyzja prawomocna, trudno było wyobrażać sobie, że można zajmować inne stanowisko w tym względzie. A jednak można było.

           Wzorując się na inicjatywie zebrania sędziów Sądu Rejonowego w Wysokiem Mazowieckiem postanowiliśmy zwrócić się z wnioskiem do Krajowej Rady Sądownictwa o zajęcie stanowiska i dokonanie wykładni istniejących przepisów. Był to jedyny organ, do którego można było z takim zagadnieniem wystąpić, uprawnienie to wynikało wprost z ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, mimo że stanowiska Rady nie mają mocy wiążącej. Żaden sąd, w tym Sąd Najwyższy nie mógł rozwiać naszych wątpliwości, bo nie było trybu przewidzianego w przepisach, za pomocą którego moglibyśmy przedostać się z naszym pytaniem do najwyższej instancji sądowej. Ktoś mógłby w tym momencie zadać słuszne pytanie, skąd w sędziach tyle wątpliwości, skąd ten niepokój, skąd tyle niepewności co własnych poglądów i racji, poszukiwanie u innych usytuowanych wyżej w hierarchii podmiotów potwierdzenia zasadności własnych przekonań, przecież powyższe kwestie rozstrzygać winien każdy sędzia w swoim własnym sumieniu. Ocena, czy jest uprawniony do orzekania leży bowiem w zakresie jego niezawisłości, a ta chroniona jest jak źrenica oka w Konstytucji. Pytanie jak najbardziej słuszne, jednakże udzielenie na nie odpowiedzi nie jest proste i z pewnością przekracza ramy niniejszego tekstu. Dość powiedzieć jedynie, że system wymiaru sprawiedliwości w Polsce, pozycja ustrojowa sędziego, mimo że opisana i zagwarantowana w Konstytucji w rzeczywistości jest słaba i wymusza na nim poszukiwanie akceptacji w decyzjach innych podmiotów, w szczególności prezesów. Sędzia sam z siebie nie czuje się pewny i samodzielny - te jego przymioty ustrojowe muszą pochodzić niejako z nadania. Nadanie zaś, jak wiadomo, może pochodzić tylko z góry.

amelius
O mnie amelius

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka