Dzisiejszy wpis chciałbym dedykować tym,którzy oczadzeni propagandą mainstreamu wierzą,że Polska jest”demokratycznym państwem prawa”jak zapewniały różne dziwne osoby. I wykażę na jednostkowym przykładzie z życia wziętym,że nim nie jest.
Otóż jakiś czas temu portal Interia doniósł o śmierci policjanta na motocyklu,który to policjant z prędkością 126 km/h wbił się w nadjeżdżającą z przeciwka ciężarówkę. Oczywiście przy tysiącach tego typu wypadków z udziałem zwykłych ludzi przyjeżdżający patrol drogówki pokręci się trochę po pobojowisku,coś tam pomierzy,coś popisze w kajetach,czasami spróbuje sobie coś przywłaszczyć z rzeczy ofiar i na koniec wyda genialne w swej prostocie orzeczenie”Przyczyną wypadku było niedostosowanie prędkości do warunków jazdy”
O ile rodziny ofiar nie podnoszą sprzeciwu,a z reguły nie podnoszą,prokuratura umarza postępowanie z powodu śmierci sprawcy,wydając swoją decyzję całkowicie zza biurka,w oparciu o policyjne protokoły z miejsca wypadku,sporządzane niejednokrotnie przez półanalfabetów.
Ale gdy w wypadku bierze udział ktoś ze świecznika lub policjant,procedura zaczyna wyglądać inaczej. Szeroko komentowany w internecie wypadek eurodeputowanego PO Jarosława Wałęsy,który pędząc na motocyklu ponad 120 km/h uderzył we włączający się prawidłowo do ruchu pojazd pokazuje fundamentalną zasadę III RP, sformułowaną przez Władysława Frasyniuka-”niektórym nie zadaje się pewnych pytań” Dlatego też eurodeputowanego PO nie pytano o prędkość jazdy,on sam nie poruszał tego tematu,więc prokuratura postawiła zarzuty ofierze Wałęsy jr,a on sam zażądał 100.000 pln. odszkodowania od swojej ofiary. Biegli co prawda napisali w swoich opiniach,że Bolkowic pędził te głupie 120 z hakiem,ale to nikogo nie interesowało i przed transfuzją krwi nawet nie przeprowadzono testów na obecność alkoholu we krwi. A po transfuzji to nie miało przecież sensu.
Teraz wracam do tego nieszczęsnego,tytułowego policjanta. Otóż pan policjant przekraczając dopuszczalną prędkość o 76 km/h wbił się był czołowo w nadjeżdżającą z przeciwka ciężarówkę. Ciężarówka jechała prawidłowo więc postawienie zarzutu spowodowania wypadku jej kierowcy było trochę trudne. Więc mózgi lokalnej sitwy dość szybko znalazły innego winnego-okazała się nim....droga. Normalnie droga,po której pędził policjant stała się w oczach stróżów prawa winna. No,ale drodze jako takiej nie da się postawić zarzutów. Więc winnymi okazali się kierownik robót z firmy naprawiającej jezdnię oraz inspektor nadzoru z olsztyńskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Że niby obydwaj źle oznakowali drogę. I w efekcie panowie mają zarzuty nieumyślnego spowodowania wypadku.
Wiadomym jest,że winnym w III RP nie może być stróż prawa. Co prawda logika każe od razu powątpiewać w prawdziwość tych zarzutów,gdyż droga była identyczna dla wszystkich i nie było innych wypadków. Nastąpił on dopiero wtedy,gdy pewien swojej bezkarności pies postanowił sprawdzić możliwości motocykla.
Swoją drogą ciekawy jest dobór kadr do instytucji policji drogowej. Instytucja ta z założenia i w teorii ma dbać o bezpieczeństwo ruchu i takimi też frazesami uzasadnia swoje działania. Można przypuszczać,że pracują w niej osoby nie mające problemów z łączeniem przyczyn wypadków z ich skutkami. Ale ponieważ pod rządami PO ponoć mamy normalność,to i policja wreszcie wzięła się opodatkowywanie kierowców a nie dbanie o bezpieczeństwo ruchu. Stąd pan policjant mógł nie wiedzieć,że na remontowanym,oznaczonym znakami odcinku drogi należy dostosować prędkość do warunków jazdy.
A jakiż z tej historii morał?Drogie lemingi,możecie kochać PO i Tuska jak mocno chcecie,ale gdy pewnego dnia rąbnie w was samochód prowadzony przez pijanego policjanta/prokuratora/sędziego/parlamentarzystę PO/SLD/RP to wy będziecie winni.Bez względu na okoliczności. Ale przecież tego chcieliście?
http://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/na_drogach/news/policjant-jechal-126-kmh-i-mial-wypadek-nie-byl-winny,1872163,1612#pst56689392