Elegancki gest pana Biedronia, który Wojciechowi Cejrowskiemu wręczył skierowanie na badania psychiatryczne jest pięknie i głęboko osadzony w lewicowej tradycji. Chciałbym o tym przypomnieć tym wszystkim, którzy dowcipem naczelnego homosia są zachwyceni.
Prawakom przypominać nie trzeba, ale lewacy mogą nie znać koncepcji psychuszki i bezobiawowej schizofrenii paranoidalnej. Wymyślona na potrzeby Radzieckiego (zaadoptowano ten system również w Chinach) choroba idealnie opisuje Cejrowskiego i aż grzech nie skorzystać z takiej okazji. Chory zasadniczo nie ma objawów, oprócz tego, że kwestionuje doskonałość systemu komunistycznego. Była to skuteczna technika pozbywania się dysydentów, których dodatkowo można było "leczyć" w dowolnie okrutny sposób, często aż na prawdę zwariowali. Wygląda na to, że Cejrowski kwestionujący obiektywną słuszność politycznej poprawności również wykazuje analogiczne objawy, tak że sprawa jest jasna dla każdego Radzieckiego profesora.
A poważnie, to ten żart był bardzo nieśmieszny. I lewicowi działacze powinni bardziej niż ktokolwiek inni pilnować jadaczek zanim zażartują w ten sposób. Już raz ich szaleństwo naprawiania świata wsadziło do więzień oznaczonych jako szpitale wszystkich, którzy nie mieścili się formatem w lewicowej utopii. Biedroń jest zerem, które żyje z kontrowersyjnych wypowiedzi. Ale gdzieś się tłucze wątpliwość, czy taki żart to nie ostrzeżenie, że są gotowi na to jeszcze raz?
