LordOfTravel LordOfTravel
95
BLOG

Alaska to stan umysłu - cz. 2

LordOfTravel LordOfTravel Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Wysiadłem na skrzyżowaniu dwóch głównych dróg pod najstarszą tawerną stanu Waszyngton, The Brick. Z tego miejsca mogłem ogarnąć wzrokiem bar, sklep Ruth Anne, radiostację KBHR i Roslyn Cafe ze swoim słynnym graffiti. Widziałem już wcześniej wiele lokacji filmowych z różnych filmów, ale w rzeczywistości wszystko zawsze wyglądało inaczej niż w filmie. Tym razem wszystko wyglądało dokładnie tak jak to sobie wyobrażałem. Czułem się jakbym śnił na jawie. Zanim jednak zdążyłem obejrzeć się dookoła to poznałem kilku miejscowych chłopaków siedzących na krawężniku, wśród nich długowłosego Chrisa. Po krótkiej rozmowie przed barem wszedłem do środka.

Wnętrze wyglądało inaczej niż w serialu, a to dlatego, że sceny, których akcja miała miejsce w barze kręcone były w studiu w Redmond. Muszę jednak przyznać, że twórcom udało się odtworzyć panujący tam klimat. Usiadłem przy barze z lewej strony, zamówiłem sobie Guinnessa i wyciągnąłem komórkę, by zarezerwować sobie nocleg w miasteczku. Nie dość, że nie mogłem złapać zasięgu to jeszcze dowiedziałem się od barmanki, że w Roslyn nie ma żadnego hotelu, schroniska czy pokoi do wynajęcia. Po chwili jednak przyniosła mi swoją różową komórkę, książkę telefoniczną i poradziła zarezerwować pokój w pobliskim Cle Elum, co zrobiłem, wykorzystując numer mojej nieistniejącej karty kredytowej. Odetchnąłem, ale jednocześnie poczułem mały niedosyt, gdyż chciałem spędzić tamtą noc w Roslyn. Nie miałem nawet pojęcia jak dotrę do oddalonego o 3 mile Cle Elum. Udało mi się jeszcze dodzwonić do mojego przewodnika, by poinformować go o mojej sytuacji. Powiedział mi, że następnego ranka mam być z powrotem w Ellensburg, bo stamtąd mnie odbiorą. Sprawy skomplikowały się więc jeszcze bardziej. Chcąc wykorzystać ostatnie chwile słońca, dokończyłem piwo, podziękowałem za pomoc i wyszedłem na ulicę.

Zacząłem zmierzać w stronę serialowego gabinetu doktora Fleischmana, znajdującego się po tej samej stronie ulicy i już po chwili zostałem zaczepiony przez trzech młodych chłopaków słowami: „Uśmiechnij się! Masz na sobie koszulkę „Przystanek Alaska”!”. Kilka kroków dalej przyciągnąłem nią też uwagę starszego człowieka o imieniu Joel. Zapytał się mnie skąd mam taką koszulkę i od razu dodał, że tutaj takich nie sprzedają. Nie bardzo wiedziałem o co mu chodzi, ale po chwili swoim szorstkim akcentem wyjaśnił, że jest z Chorwacji i od wielu lat prowadzi sklep z pamiątkami znajdujący się właśnie w gabinecie Fleischmana. Poza serialem mieliśmy więc kolejny temat do rozmów, bo 6 lat wcześniej byłem na wycieczce w Chorwacji i do tej pory jest to mój ulubiony europejski kraj. Opowiedziałem mu też o swojej sytuacji z noclegiem, a on odparł, żebym się nie przejmował, bo na pewno coś się znajdzie. Powiedział, że gdyby nie jego chora żona to sam zaproponowałby mi nocleg w swoim domu, który nawiasem mówiąc sąsiadował z jego sklepem.

Było już późno, więc sklep był zamknięty, ale Joel zaprosił mnie na chwilę do siebie, wziął klucze do sklepu, po czym specjalnie dla mnie mi go otworzył. Wydałem wtedy ok. 80 dolarów na pamiątki związane z serialem. Dostałem też jedną rzecz za darmo i do tego mapę miasteczka z zaznaczonymi domami mieszkańców Cicely. Wyruszyłem jej śladem na spacer po mieście, pięknie otoczonym lasami gór Kaskadowych. Z Joelem umówiłem się za godzinę w barze, by dokończyć naszą rozmowę i poszukać dla mnie noclegu. Tak bardzo chciałem spędzić noc w Roslyn aż zdecydowałem, że jeśli nie uda mi się znaleźć tam noclegu to zdrzemnę się na skraju lasu.

Ciąg dalszy nastąpi.

"I'm a runaway train on a broken track, I'm a ticker on the bomb that you can't turn back this time. That's right! I got away with it all and I'm still alive! Let the end of the world come tumbling down, I'll be the last man standing on the ground. And if my shadow's all that survives, I'm still alive!"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości