Luckymag Luckymag
1361
BLOG

Warto się kłócić. Nie warto myśleć! O programie Lisa na temat Sz

Luckymag Luckymag Rozmaitości Obserwuj notkę 4

14 MARCA Tomasz Lis nie zrobił programu typu bijatyka. Nie zaprosił Niesiołowskiego itp. Zrobił normalny program, który postanowiłem obejrzeć, zwłaszcza, że jako ojciec – rozwodnik mam swoje przemyślenia na ten temat.

Nie spodziewałem się, ze dyskusja ta rozgrzeje moje emocje w stopniu jeszcze większymniż dyskusja polityczna. Nie spodziewałem się też, że, podobnie jak w dyskusji politycznej, największe głupoty, które najbardziej mnie zbulwersowały będzie wygadywać ktoś z PO. To naprawdę przypadek.

 

O czym było i co mnie tak wkurzyło?

 

Najpierw opis ze strony www.tvp.pl/publicystyka/polityka/tomasz-lis-na-zywo

Ojciec 5-letniego Szymona nagrał szokujące sceny znęcania się matki nad chłopcem. O sprawie dyskutują: minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski, prokurator generalny Andrzej Seremet, posłanka SLD Katarzyna Piekarska, posłanka Iwona Guzowska i Jakub Śpiewak z fundacji Kid Protect. 

 

Nie znam zbyt dobrze Pana Śpiewaka. Ogólnie dobór gości wydał mi się dość dziwny. Tak, jakby Lis chciał porozmawiać, ale zachowując jednak określone granice rozmowy "Rodzina i przemoc wobec dzieci". Było to zresztą tak ujęte w zapowiedziach programu.  Z czworga gości dwie osoby to przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości. To już ciekawe. Plus posłanka partii, która za ten wymiar sprawiedliwości ponosi polityczną odpowiedzialność. Gwarantowało to, że rozmowa nie będzie za bardzo wytykać win, które ma "za uszami" wymiar sprawiedliwości w tej i innych sprawach. Pani Piekarska z SLD, partii, dla której rodzin w ogóle mogłoby nie być, bo są przecież ostoją wszelkich patologii, prawa ojca są niczym wobec praw kobiet a państwo z definicji powinno mieć nad rodzinami nadzór i być wobec nich wymagające i nadrzędne, także w tej rozmowie nie mogła wnieść żadnej nowej wartości.

Pan Jakub Śpiewak był w tym wszystkim jedyną osobą zwracającą uwagę na istotę problemu, na prawa ojca, na fatalność naszego wymiaru sprawiedliwości… Jego głos to jednak tylko 1/5 wszystkich. Nikł w natłoku innych i nie dość mocno przeciwstawiał się idiotyzmom lub truizmom wygadywanym przez innych.

 

 

A co takiego wygadywali.

Seremet i Kwiatkowski wiadomo, sprawa trudna, nieoczywista itp. itd.

Czego można się po nich spodziewać? To prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie (choć to oczywiście zła decyzja, podkreślał Seremet, ale chyba niemożliwe, żeby uznał, że dobra). Prokuratura ma oczywiście jednak dobre imię, bo decyzję o umorzeniu cofnięto. A że po tym jak sprawa trafiła do Internetu i mediów to już nie ważne.

Ministerstwo też ma czyste ręce – oczywiście….

 

I tu się włącza najbardziej irytująca uczestniczka programu Pani Guzowska z PO.

"Ci rodzice w ogóle nie powinni mieć prawa wychowywać to dziecko"

I tak wielokrotnie …. "Ci rodzice" "Tak samo Ojciec jak Matka" itp.

 

Byłem coraz bardziej zdumiony. Tak mało wiemy o ojcu a jest on obwiniany na równi ze swoją żoną.  DLACZEGO???

 

W końcu jest ojciec. Wywiad z ojcem pokazuje go, jako normalnego, zrównoważonego człowieka. Zapewnia, że materiały (nagrania) zanim trafiły do Internetu przekazał Prokuraturze (ta potwierdza, ale "nie było ekspertyzy", "nie muszą być prawdziwe", "nie wiadomo, co kto, do kogo mówi", "matka twierdzi, że to nie było tak"…..)

Pada gdzieś zarzut, ze matka skarżyła się na ojca, jakaś obdukcja…

 

Pomyślałem, Boże błogosław temu człowiekowi za to, że tej kobiety jeszcze nie zabił!

Moja była też próbowała takich numerów prowokowała mnie a jak ją raz odepchnąłem to zrobiła wielką aferę zarzucając mi przemoc.

Jakby mojemu dziecku ktoś taką krzywdę robił to nie wiem, co bym zrobił…

Tu kilka słów o moich doświadczeniach.

Walczyłem o kontakty z córką po wyprowadzeniu się od byłej żony. Długo przed rozwodem czy jakąś formalną separacją. Wyrok o kontaktach był. I co z tego. Można było sobie nim d… podetrzeć. Przychodzę po dziecko, słyszę, że są w domu, ale nikt nie otwiera. Policja… przyjedzie po godzinie – dwóch, spisze i pojedzie. Jedyny z nich pożytek, to notatka dla sądu, ale to sąd ją będzie konfrontował z zeznaniami matki "dziecko było chore", "ojciec się nie zapowiedział", "miałam dla córki ważne inne plany, zajęcia"…. Jak sąd da wiarę to kicha. Mój nie dał. Matka dostała 500 zł grzywny i potem już było lepiej.  W międzyczasie miałem na karku prokuratora i policję, jak zgodnie z pisemną umową zabrałem córkę na wakacje i nie oddałem zgodnie z ustnym rozkazem przed końcem wspólnego urlopu. Przeżyłem horror, który przy tym, co musi przeżywać ojciec Szymona jest zapewne niczym. A i tak wiele grzesznych myśli plątało się po głowie i gdyby nie fakt, że każda z nich prowadzi do nikąd a ja nie jestem ani porywczy ani mściwy ani agresywny, nie wiem jak by się to skończyło. Podobnie jak ojciec Szymona zaopatrzyłem się w dyktafon. Podobnie jak on nawet umieściłem jedno nagranie w Internecie, ale nie w YouTube (nie było) tylko gdzieś na blogu, na którym żaliłem się na swoją dolę…. Mój dyktafon miał rejestrować nasze rozmowy, o czym byłą żonę poinformowałem zapewniając sobie więcej spokoju w czasie tych rozmów (choć to działało w ograniczonym stopniu).

Na dziś moje układy z byłą są względnie poprawne. Uwielbia robić mi awantury, ale się przyzwyczaiłem. Miałem też w pewnym momencie bardziej realne wsparcie w Policji. Dzięki utworzonemu na komendzie zespołowi do spraw rodzinnych, który dla sądu opisał sprawę (z własnej inicjatywy, bo tyle razy wzywałem Policję po te notatki) wygrałem sprawę o egzekucję kontaktów. Kwota 500 zł była dla mojej eks na tyle duża, że pomogło (tak sądziłem, ale pewności nie mam, może cała ta dyplomacja, może coś innego).

 

Moje doświadczenia i obserwacja ojca Szymona karzą mi wierzyć, że ojciec ten naprawdę się stara, że mu na dziecku naprawdę zależy. Jeśli popełnia błędy to zapewne dlatego, że znajduje się w sytuacji ekstremalnego stresu patrząc na to, co żona wyrabia z jego dzieckiem. Nie dziwi mnie, ze kurator nie widzi problemu. Z nagrania wynika według mnie, że matka Szymona, choć niepotrafiąca sobie radzić z dzieckiem a zwłaszcza własnymi emocjami, daje się im ponieść i zachowuje się jak osoba szalona. Szalona jednak zapewne nie jest i kiedy przychodzi kurator wszystko wydaje się być OK. Dopiero RODK może odkryć prawdę. Prawdę, którą odkryć trudno, bo w takiej sytuacji dziecko broni tego rodzica, z którym jest i który jest powodem problemu.

Szymon w tym wszystkim zachowuje się niesamowicie. Żeby jakoś złagodzić sytuację ucieka się do żartu (co doprowadza do szału matkę). To zdanie o krwi wypowiada ze spokojem (jak na ta sytuację). Jest to rodzaj emocjonalnego szantażu. Ale nie w płaczu i w spazmie. To wygląda jak logiczna konstatacja faktu bycia uderzonym.

 

Popieram ojca w tej całej sytuacji i ZUPEŁNIE NIE ROZUMIEM, jakim prawem pani posłanka Iwona Guzowska tak surowo go ocenia!

 

A co do Lisa. Nie wierzę, że dobór gości, o którym pisałem na początku, jest przypadkowy. Lich chciał jednak zrobić show, ale tak, by wnioski z całej sprawy były mętne, żeby prawdy oczywiste się nie przebiły. Jak porównać to do programów Pospieszalskiego to zaryzykowałbym tezę, że program Lisa powinien mieć tytuł "Warto się kłócić, nie warto myśleć"

 

 

 

 

Luckymag
O mnie Luckymag

Biorę to na logikę...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości