Łukasz Bardziński Łukasz Bardziński
186
BLOG

Polska piłka i ubodzy krewni z Ligi Mistrzów

Łukasz Bardziński Łukasz Bardziński Rozmaitości Obserwuj notkę 3

Polska to prawdziwa piłkarska potęga. Naprawdę. Wcale nie zwariowałem. Taki wniosek można wyciągnąć patrząc na ilość stadionów przypadających na piłkarskie stolice w Polsce i państwach piłkarskiej elity. Mamy również swoich Buffonów. Inaczej tylko pisze się ich nazwiska.

Proszę wymienić stadion w Barcelonie – Nou Camp, jak wiadomo tam gra FC Barcelona, a gdzie gra Espanyol lokalny rywal najlepszej drużyny na świecie? – hmm… to już trudniejsze pytanie, dla osoby nie będącej wielkim fanem piłki nożnej. To może stadiony w Madrycie? – Santiago Bernabeu, wiadomo tam gra Real, ale o Estadio Vicente Calderon, gdzie gości przyjmuje Atletico, to już tak wielu nie słyszało. A gdzie bije piłkarskie serce Monachium? – wiadomo, że na stadionie Bayernu – Allianz Arenie. Co prawda ortodoksyjni fani TSV będą protestować, ale kto ostatnio słyszał o tym klubie?A jak sprawa wygląda w słonecznej Italii? Mediolan – tutaj wszystko jest jasne! AC Milan gra na San Siro, a Inter na Stadionie Giuseppe Meazzy. Drobny szczegół, że to ten sam stadion. Nawet Silvo „Bunga Bunga” Berlusconi, nie wysilił się aby w okresie kiedy szefował AC Milan, wybudować stadion tylko na wyłączność czerwono - czarnych.

Jak widać czołowe kluby piłkarskie muszą dzielić się jednym stadionem, a miasta – piłkarskie potęgi muszą zadowolić się tylko jednym, legendarnym, znanym na całym świecie stadionem. Zupełnie inaczej wygląda to w Polsce. Kto jest wstanie dać jednoznaczną odpowiedź gdzie bije piłkarskie serce Łodzi? Na stadionie ŁKS-u czy Widzewa? Nie wspominając o dylemacie Warszawiaków. Do wyboru mają oni aż trzy lokalizacje- Stadion Narodowy, Polonii Warszawa i Legii Warszawa.

Polskich klubów nie stać na to aby dostać się do fazy grupowej Ligi Mistrzów, ale za to każdy rządzi się na swoim własnym stadionie. Jakby tego było mało trudno wskazać, który stadion jest w danym mieście najważniejszy choćby z punktu widzenia marketingu miejsc. Jak wiadomo, dla władz Barcelony, Nou Camp to marketingowa perełka na skalę światową. Tymczasem Warszawa, Łódź, czy Kraków nie są wstanie wykreować architektoniczno-sportowej atrakcji  nawet w skali kraju czy regionu.

Obdarzeni gorącym temperamentem Hiszpanie  (mistrzowie świata- przypominam)  nie mają problemu by rozgrywać międzynarodowe mecze na obiektach klubowych, podobnie Włosi czy Niemcy.  Za to polska reprezentacja, której sukcesem jest sam udział w Mistrzostwach Świata czy Europy będzie posiadała własny Stadion Narodowy. Na murawę naszych klubowych stadionów też pewnie za niedługo wybiegną zawodnicy pokroju Messiego czy Xaviego w meczu o punkty. Nieprawdaż?

FC Barcelona jednym zwycięstwem w Lidze Mistrzów wzbogaca się o kwotę, o która wystarczyłaby na utrzymanie polskiej drużyny ligowej przez cały sezon. Zatem czy stać nas na budowanie i utrzymanie kilku stadionów w jednym mieście? Czy drużyny z Warszawy, Krakowa czy Łodzi, nie mogą mieć jednego wspólnego reprezentacyjnego stadionu, a drugi mógłby spokojnie spełniać funkcję boiska przeznaczonego na treningi i mniej znaczące imprezy? Chyba nikt w polskim rządzie, samorządzie czy klubach sportowych nad tym się nie zastanawia. W sumie po co. Jesteśmy przecież potęgą i polski Messiński rozjedzie niedługo samego Buffona. A może ktoś powinien rozjechać bufonów z piłkarskich związków i rządzących?

urodzony w roku 1984, marzy o świecie będącym przeciwieństwem książki Orwella, z której tytułem jego urodziny się zbiegły. Politolog, przez monarchistów uznany za przedstawiciela romantyzmu politycznego. Uwielbia poznawać świat i odkrywać pozapolityczne aspekty romantyzmu. Pisze i czyta w dużych ilościach. Najlepiej przy akompaniamencie dobrego rocka w tle.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości