andrzej50200 andrzej50200
154
BLOG

"Mentalność po raz drugi"

andrzej50200 andrzej50200 Rozmaitości Obserwuj notkę 1

 

Ostatnio porównywałem ataki na WTC i katastrofę smoleńską w taki powierzchowny sposób. Chciałbym coś do tego dopisać.  Zauważyłem, że tragedia WTC przeżywana była głównie na poziomie zwykłych ludzi, narodu, natomiast tragedia smoleńska odbierana jest zwłaszcza przez elity rządzące. Przy WTC też władze musiały jakoś zareagować, Bill Clinton na przykład zaapelował do Amerykanów, by skupili się wokół swojego prezydenta, Busha(!). Potem jednak nie zauważyłem, by media szastały tą całą historią, tak jak dzieje się to u nas w związku ze Smoleńskiem. Nie widziałem, by w Stanach ludzie próbowali zagarnąć sobie jak najwięcej wiarygodności, tak jak dzieje się to tutaj w świetle katastrofy lotniczej w Smoleńsku. By opisać naszą scenę polityczną, muszę posłużyć się pewnym opisem...  PiS jest jak ojczym, z którym za nic w świecie nie można się dogadać,  PO jest taką ciotką, która mówi od rzeczy, cała reszta sceny,  to taka bierna rodzinka, która milczy albo ze strachu, albo z nudów. Ktoś mógłby powiedzieć, że tak wszędzie jest. Zgadzam się, tak jest wszędzie tam, gdzie grupka ludzi decyduje niemal o wszystkich problemah trapiących ludzkość. Mimo, że prawdopodobnie wystarczyłaby nam jedynie administracja.

Tak jest wszędzie, w Nowym Jorku także. Z tą różnicą, że niektóre społeczności są bardziej wolne mentalnie. Nawet jeśli miałyby to być tylko pozory, to jednak stwarzające realne zjawiska. Nowojorski plebs jest najbardziej wolnym gatunkiem na tej planecie. W rankingu wolnych plebejuszy można by powiedzieć, że Nowy Jork jest gdzieś w czołówce, razem z Francją, która strajkuje z byle powodu, co zresztą bardzo się chwali. Polska jest gdzieś w środku tabeli, a na końcu obstawiałbym powiedzmy Koreę Północną. U nas niestety idą w parze ze sobą: zamiłowanie do służalczości oraz hardość  ducha manifestowana w sytuacjach tragicznych w swoich skutkach, tak jakbyśmy potrzebowali zaborów i powstań, by móc nazywać się Europejczykami.

Bo Europa wcale nie jest gorsza od Nowego Jorku. Jest kilka takich Nowych Jorków w Europie, jest Paryż, Marsylia, Londyn, Berlin, Madryt, Lizbona, a także Rzym. Niekiedy, ludzie z tych miast przyjeżdżają do Warszawy i zostają tu na stałe, twierdząc, że Warszawa jest „nowym Berlinem” czy „nowym Amsterdamem”, co wcale nie znaczy, że Warszawa traci coś z siebie. Tylko tzw. „patriotom” mogłoby się wydawać inaczej, chodzi o to, że jesteśmy częścią większej całości, co z kolei oznacza, że czymś się wyróżniamy od tej całości i jednocześnie coś mamy z nią wspólnego. Dotyczy to zresztą całej cywilizacji zachodniej.

Może powinniśmy od czasu do czasu zapomnieć o drugiej wojnie światowej i spróbować żyć na bieżąco. Myślę, że refleksja nad mentalnością jest czymś, co nie spisuje na straty, ale co może uelastycznić, mimo pesymistycznej końcówki ostatniego postu. Wątpię jednak, by niektórzy z nas zdecydowali się na taki „zdradziecki” i „wstrętny” i „głupi” i „grzeszny” punkt widzenia.  

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości