MacGregor MacGregor
638
BLOG

Hannah Arendt o “Gazecie Wyborczej”.

MacGregor MacGregor Polityka Obserwuj notkę 0

 

Polecam ciekawy artykul zamieszczony na stronie FZP
 
Pisany jest, zwlaszcza w podsumowaniu, z pozycji zydowskich, ale to nie umniejsza jego wartosci.
Na szczegolna uwage zasluguje mom zdaniem ten fragment:
 
Hannah Arendt w „Korzeniach totalitaryzmu” analizuje język ruchów odwołujących się do totalitarnych ideologii. Dla Arendt jego cechą charakterystyczną jest brak trwałego znaczenia słów. W zależności od potrzeby słowa-klucze, będące sposobem określania dystynkcji wróg-przyjaciel, odnoszą się do zupełnie innych desygnatów. Przykładem może być termin „wróg klasowy” w komunizmie czy „komunista” w nazizmie. Określony tymi nazwami mógł być każdy. Zasadą bowiem tego typu ruchów jest postrzeganie rzeczywistości jako ciągłej wojny, więc i potrzeba ciągłego istnienia wroga. Dlatego odziera się pojęcie wyznaczające przeciwnika z realnej treści. W ten sposób, w zależności od interesów ruchu, można określać nim kolejne grupy. Polisemiczny (wieloznaczny) język umożliwia wszelkiego typu manipulacje na pojęciowej rzeczywistości przez ów język określanej. 

9 grudnia 2010 na łamach Gazety Wyborczej opublikowano „Oświadczenie Porozumienia 11 Listopada”. Najbardziej rzucającą się w oczy specyfiką języka, który został użyty przez Porozumienie 11 Listopada do opisu rzeczywistości, jest jego wieloznaczność i otwartość. Innymi słowy - terminy, którymi opisuje rzeczywistość manifest Porozumienia 11 Listopada, nie mają żadnego realnego znaczenia. Są one pojęciami „wydmuszkami”, które nabierają sensu w zależności od kontekstu. Kontekst zaś jest określany przez aktualne potrzeby przedstawicieli Porozumienia. Takie podejście do języka umożliwia wymienialność pojęć. Widać to choćby po mieszaniu i utożsamianiu określeń z różnych porządków.
 
Powiem szczerze, ze nikt tak trafnie nie wypunktowal jeszcze “Gazety Wyborczej”.
Nieco parafrazujac Autora:
 
Cechą charakterystyczną publicystyki GW-na jest brak trwałego znaczenia słów. W zależności od potrzeby słowa-klucze, będące sposobem określania dystynkcji wróg-przyjaciel, odnoszą się do zupełnie innych desygnatów. Przykładem moga być terminy „polski ciemnogrod”, „ksenofobia” czy „jaskiniowy antykomunizm”.
Określony tymi nazwami mógł być każdy.( ... ) Odziera się pojęcia wyznaczające przeciwnika z realnej treści. W ten sposób, w zależności od biezacych interesów mchnikowszczyzny ( tzw. „madrosci etapu” ), można określać nim kolejne grupy. Polisemiczny (wieloznaczny) język umożliwia wszelkiego typu manipulacje na pojęciowej rzeczywistości przez ów język określanej. 
Najbardziej rzucającą się w oczy specyfiką języka publicystow GW-na jest jego wieloznaczność i otwartość. Innymi słowy - terminy, którymi michnikowszczyzna opisuje rzeczywistość, nie mają żadnego realnego znaczenia. Są one pojęciami „wydmuszkami”, które nabierają sensu w zależności od kontekstu. Kontekst zaś jest określany przez aktualne potrzeby. Takie podejście do języka umożliwia wymienialność pojęć. Widać to choćby po mieszaniu i utożsamianiu określeń z różnych porządków.

Bardzo czesto jako Polacy nie potrafimy sie teraz miedzy soba porozumiec, albowiem skutkiem prawie dwudziestoletniej dominacji jedynie slusznego osrodka medialnego ( obecnie wspieranego jeszcze tzw. Pomunizmem – ze zapozycze ten termin od bylego red. „Wprost” ), aczkolwiek poslugujemy sie jednym jezykiem, to warunkowana sytuacyjnie wymienialnosc pojec stawia nas w sytuacji budowniczych wiezy Babel.
 
Dlatego tez nalezy zaczac od odzyskania jezyka, a zeby to osiagnac, to jak pisze i postuluje Tadeusz Korzeniewski: Czerska ma pasc.
MacGregor
O mnie MacGregor

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka