"Jakie to miłe z jego strony, to dobrze o nim świadczy" - tak podsumowują nowy pomysł na kampanię w terenie premiera przychylni mu dziennikarze z Tusk Vision Network i GW. Szef rządu jest przecież pośród zwykłych ludzi, żyje ich problemami i obiecuje lepsze czasy. Dziennikarzom umknęło jednak to, że od dwóch miesięcy objazd po kraju kontynuuje Jarosław Kaczyński. Prezes PiS już dawno uznał, że bezpośredni kontakt z wyborcą, konfrontacja z problemami lokalnych społeczności jest ważna. Jak widac przyniosło to świetny skutek, sondaże największej partii opozycyjnej drgnęły i poszybowaly w górę, Kaczyński odzyskuje zaufanie. Sztabowcy PO wyraźnie się tego przestraszyli i postanowili przeciwdziałać wciskając Polakom kolejny kit pod tytułem "Gospodarskie wizyty szefa rządu". Donald Tusk przyjął metodę jaką zastosował w biegu po prezydenturę Iranu Mahmud Ahmadineżad. Niczym król na audiencji wysłucha i w każdej sprawie obieca pomoc, rozwiąze kazdy problem - znajdzie pracę dla bezrobotnej kobiety, załatwi zabieg w szpitalu. Platforma w swoim populizmie przekracza wszystkie granice.
O odpowiednią oprawę muzyczną spotkań premiera z mieszkańcami odwiedzanych miejscowości zadbali kibice piłki nożnej, grupa tak uwielbiana przez lidera PO. Pojawiły się takie hity "DONALD MATOLE TWÓJ RZĄD OBALĄ KIBOLE", "CAŁA POLSKA SIĘ Z WAS ŚMIEJE GDZIE SĄ DROGI I KOLEJE". Premier trochę się przestraszył, ale zza pleców osłaniających go bodyguardów pogroził gwizdającym na niego tłumom palcem ba a nawet coś powiedział, tylko nikt nie wiedział o co mu chodzi bo było za głośno. Dziwi zachowanie naczelnego pełowca III RP. Przecież on zawsze był taki swój, ot taki chłopak z podwórka, co grał z kolegami w gałę, wisiał na trzepaku, czasem poszedł na marychę albo strzepał skórę picusiowi z lepszego domu. A tu się tak boi , chowa, wywyższa, nie chce pogadać. Panie Premierze, przecież warto rozmawiać z każdym, by żyło się lepiej, bo zgoda buduje.
Bo to przecież chuligani, tylko im rozróba w głowie, z takimi się rozmawia. Chamstwo trzeba tępić i tyle. O czym tu gadać. Ale jak kopano modlące się pod Pałacem Prezydenckim starsze kobiety, przypalano je papierosami, budowano krzyże z puszek po piwie, opluwano symbole religijne, używano niecenzuralnych określeń to świadczyło wg pana premiera o "zdrowej kondycji polskiej demokracji". Moralność Kalego - tak można nazwac postępowanie Tuska w tej sprawie.
Dziś Prezes Rady Ministrów odwiedził Wronki. Miejsce wizyty jest nie przypadkowe. Premier puszcza oko do żelaznej części elektoratu PO czyli osadzonych w aresztach i zakładach karnych. W zeszłym roku aż 91,9% więźniów poparło w prezydenckim wyścigu Bronisława Komorowskiego. PO liczy na utrzymania takiej moblizacji także w październikowych wyborach. A we Wronkach jest przecież największe w Polsce więzienie. To wyraźny sygnał.
Nagle Tuskowi przypomniało się o problemach "zwykłych zjadaczy chleba". Przez 4 lata swojego panowania nie uwzględnił ich w prowadzonej polityce. Najważniejsze było dobrze wypaść w telewizji i przywalić Kaczorowi. Głupie Polaczki przecież wszystko kupią. Nie dajmy się nabrać! Z tego, że premier przyjedzie i rzuci hasłami w stylu "zwalczymy bezrobocie","będą żłobki i przedszkola", "wyższe emerytury" nic nie wynika. Miał całą kadencję, żeby się tymi sprawami zająć, przynajmiej podjąć próbę zmiany sytuacji na lepsze. Niestety zrobił bardzo niewiele, w wielu dziedzinach jest gorzej niż było jeszcze parę lat temu. Dlaczego w następnej kadencji ma być inaczej?
