Maciej Rybiński Maciej Rybiński
65
BLOG

Rzetelna "Trybuna" liczy cudze pieniądze

Maciej Rybiński Maciej Rybiński Polityka Obserwuj notkę 1

"Trybuna" reklamuje się w internecie jako "rzetelne źródło informacji". To ładny slogan, prawie jak "cukier krzepi" albo "radion sam pierze". Ja też sam piorę, więc spróbuję przeprać "Trybunę". Nie wiem, jak inne informacje tej gazety, bo nie czytam, ale informacje na mój temat, jakie ukazały się w sobotnim wydaniu przy okazji ataku na dyrektora programu I Polskiego Radia Marcina Wolskiego nie są zbyt rztetelne. Trochę jakby pochodziły z Radia Erewań.

"Trybuna" napisała, oczywiście z troską, że Wolski nie może wypełniać solidnie swoich obowiązków dyrektorskich, bo jest chałturnikiem i w pogoni za forsą bierze sobie na głowę absorbujące, terminowe zobowiązania dla TVP. Pisze z Markiem Majewskim szopkę noworoczną (jak zresztą co roku) a ze mną scenariusz serialu "Polkabel". "Trybuna" podała nawet wysokość naszego honorarium- za pierwszy odcinek 220 tysięcy złotych, za następne po 190. Nie wynika z publikacji, czy dla obu, czy na głowę, pewnie dlatego, że autorowi publikacji "nie udało się potwierdzić wysokości honorariów na jakie opiewają umowy".

Nic dziwnego, że się nie udało, bo żadnych umów nie ma, cała ciężka praca nad serialem, odciągająca Marcina od obowiązków radiowych sprowadziła się do tradycyjnych w telewizji, jałowych pogaduszek w atmosferze niemożności, a za całe honorarium za tę mękę dostaliśmy po dwie kawy espresso. Po cenach rynkowych wyszło 18 zlotych, z tym, że toaleta byla za darmo.

Rzetelne informacje pozwoliły jednak "Trybunie" wleźć na moralną kazalnicę i zażądać od Rady Etyki Mediów potępienia Wolskiego za przyjmowanie lukratywnych zlecen  od szefow innej publicznej instytucji na zasadzie "ręka rękę myje" oraz domagac się od przewodniczącej KRRiTV, Elżbiety Kruk stanowiska w sprawie "omawianych praktyk". Nie wiem, do kogo się zwrócić o stanowisko w sprawie praktyk "Trybuny". Może do Leszka Millera, który jest tam jakimś szefem Rady Nadzorczej? Panie premierze, nie ma pan akurat żadnego stanowiska publicznego, to może je pan z tej okazji zajmie?


Przy okazji zdemaskowania Wolskiego "Trybuna" uzyskała kilka wzruszających wypowiedzi. Poseł Piotr Gadzinowski z SLD zatroskał się o zdrowie Marcina, który zaserwował sobie serialem przeciążenia. Reżyser i scenarzysta Konrad Szołajski
z własnego widać doswiadczenia wskazał, że pisanie scenariusza wymaga dużego nakładu sił i jest bardzo absorbujące. Medioznawca prof. Wiesław Godzic uznał pisanie scenariusza za aberrację i wyraził troskę o jakość tego dzieła, wymagajęcego katorżniczej pracy. Popłakałem się w tym momencie z rozczulenia.


Zwalczaniu udziału Wolskiego w przedsięwzięciu, którego nie ma, co można było ustalić jednym telefonem, poswięcono prawie całą pierwszą stronę "Trybuny". Można powiedzieć - głupstwo. Ale pierwsza strona  nie zawsze jest tam poświęcona Wolskiemu. A rzetelność jest zawsze taka sama. Oczywiście, można twierdzić nie bez słuszności, że nikt tego i tak nie czyta. Te parę tysięcy osób  się nie liczy. Ale ja sam dowiedziałem się o tekście "Trybuny" z telefonów od ludzi, którzy uznali mnie za Krezusa i prosili o pożyczkę. Naturalnie, odesłałem ich do redaktora Barańskiego. Powiedziałem, że on dysponuje moim honorarium i ja nie mam nic przeciwko- niech rozda te pieniądze, które mi przydzielił. Jego gazeta napisała, że dostałem grubą forsę, to niech ją teraz wyłoży na stół. Trzeba być odpowiedzialnym za słowo.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka