Maciej Rybiński Maciej Rybiński
63
BLOG

Lex Giertych

Maciej Rybiński Maciej Rybiński Polityka Obserwuj notkę 5

Dziennikarze powinni teraz przysiąść fałdów czym prędzej, zanim przyjęta zostanie nowelizacja prawa prasowego postulowana przez LPR i napisać wszystko, co myślą. W pierwszym rzędzie o Giertychu. Jak ten numer przejdzie, strach będzie wyrażać opinie. Chyba, że znów zaczniemy wydawać w podziemiu bibułę. Roman Giertych motywuje swoje dezyderaty surowego karania dziennikarzy i mediów przez sądy doraźne tym, że obecnie obowiązująca ustawa "Prawo prasowe" nie jest dostosowana do dzisiejszych warunków. Nic dziwnego, ustawa pochodzi z lat 80., kiedy istniała jeszcze błogosławiona instytucja cenzury, chroniąca nie tylko udziałowców władzy przed dziennikarzami, ale i dziennikarzy przed odpowiedzialnością. Teraz rolę cenzora pełnić będą specjalne sądy prasowe, ale czuwające wyłącznie nad samopoczuciem polityków, a nie reprezentantów opinii publicznej jakimi są dziennikarze.

Ciekaw jestem, jak to będzie wyglądało w praktyce. Powiedzmy, że ktoś zechce napisać, że jeden z ministrów, dajmy spokój szczegółom, jest idiotą. Takie stwierdzenie stanowi ewidentne naruszenie dóbr osobistych inkryminowanego ministra i powinno być ścigane. Ale co, jeśli nie jest kłamliwe. Na kim, przed specjalnym sądem prasowym będzie leżał obowiązek dowodowy? Czy dziennikarz musi udowodnić sądowi, że minister jest idiotą, czy przeciwnie - minister musi dowieść przed sądem, że idiotą nie jest. Sam fakt, że domaga się ścigania i ukarania dziennikarza świadczyć powinien przeciwko ministrowi. Chciałbym wiedzieć, czy dziennikarz będzie mógł powołać biegłych psychiatrów i czy minister będzie miał obowiązek poddać się badaniom IQ, czyli poziomu inteligencji. Załóżmy, że chytry dziennikarski wyciruch napisze, iż "większość Polaków ma ministra za idiotę". Czy dla stwierdzenia winy sąd nakaże przeprowadzenie obowiązkowego plebiscytu powszechnego i skaże dziennikarza na 49% kary, jeśli 49% Polaków będzie zdania, że minister idiotą nie jest? A jeśli sędzia prowadzący rozprawę też będzie idiotą? To się zdarza, a idioci są zazwyczaj solidarni.

To nie jest kazuistyka, zwracam tylko uwagę Romanowi Giertychowi na stopień skomplikowania materii i konieczność opracowania szczegółowych przepisów wykonawczych. Przypuśćmy, że któryś z polityków jest zamieszany w zabór mienia znacznej wartości - jak się w języku prawniczym określa kradzież pieniędzy publicznych. Nazwanie złodzieja w gazecie złodziejem stanowczo narusza jego dobra osobiste, a w przypadku, gdyby mienie było małej lub średniej wartości jest także kłamstwem. Pod rządami Lex Giertych organa ścigania zamiast łapać złodzieja, na co mają nieskończenie wiele czasu, aż do przedawnienia, ruszą łapać dziennikarza, bo mają na to tylko dwa tygodnie. Pomału pojęcie przestępstwa przeniesie się z kradzieży na ujawnienie kradzieży. Przestępstwa prasowe, rzeczywiste lub tylko rzekome, staną się kategorią zbrodni gorliwiej ściganą niż morderstwa i gwałty.

Może lepiej jednak byłoby stwierdzić najpierw czy ktoś jest złodziejem, a potem, gdyby nie był, karać oszczercę, a nie odwrotnie. Choć i przy obecnie obowiązującym prawie napisanie prawdy w słusznej sprawie i z zachowaniem staranności też prowadzi na ławę oskarżonych, co zawdzięczamy nowelizacji kodeksu karnego z 1996 roku. Była ona bezpośrednim skutkiem sprawy Olina i zasługuje na miano Lex Olin. Teraz dzięki wybrykom niektórych członków Młodzieży Wszechpolskiej szykuje się nam Lex Giertych. Trochę za dużo tego przykrawania prawa do incydentów i partykularnych. Giertych przestanie być w końcu wicepremierem, może szybciej niż przypuszcza, a jego prawo będzie używane jako instrument przez największych wrogów LPR. Nie będzie można nic złego napisać o masonach, liberałach i postkomunistach.

Niektórym politykom nie podoba sie krytyka, pożądają laurek i listów pochwalnych. No to piszcie sami o sobie, nawet pod pseudonimem. Jak będzie nowe prawo, będzie wam można przywalić grzywnę za kłamstwo.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka