Dziwię się, że nikt do tej pory nie zrobił porządku z PZPN. Michał Kleiber, polski geniusz, usiłował, ale nie zdołał. To ważna wskazówka. Wystarczy znaleźć kogoś, kto dwa zdania powie z sensem, ktoś taki ilorazem na pewno przeskoczy Kleibera i Latę. PZPN będzie fraszką. Ważne, żeby go nie szukać na Wiejskiej ani na Krakowskim. Ani na uniwersystetach. Tam takich nie hodują.
Dla Polski i Polaków liczy się zdanie publiczne zwane polską piłką publiczną (ppp), rozciągające się od obowiązku wystawienia drużyny narodowej aż po szkolenie młodzików, promocję i rekreację. PZPN żadnej części tego zadania nie wykonuje dobrze, co wszyscy wiedzą, dlatego nasz publiczny regulator, ministra Mucha, musi powierzyć to zadanie komuś innemu. UEFA wtedy jęknie (co z tego?), ale po roku zmieni zdanie i będzie zadowolona.
Ministra nie może działać podług widzimisię. Musi mieć podstawy prawne. Siła PZPN wynika stąd, że jako stara postpeerelowska struktura doskonale pasuje do zadania publicznego (ppp) zdefiniowane wciąż w języku postpeerelowskim, czyli takim, z którego nic konkretnego nie wynika. Wystawić reprezentację? No przecież dostali wszystko co chcieli! - opowiada fachowiec Lato. No i czego się pan jeszcze czepia? - dodaje fachowiec Smuda w rozmowie z dziennikarzem. Niech ministra napisze sensowną ustawę. Kto wie, może nawet nie trzeba będzie jej głosować. Mięśniaki z PZPN natychmiast znajdą prawnika, który im wszystko wyłoży w szczegółach, a wtedy sami zrozumieją, że nie nadają się do pełnienia zadań publicznych, które się zleca i rozlicza, a nie tylko zleca.
Niech się ministra nie waha. Nasi młodzi trampkarze, mam wrażenie, to ludzie z ogładą, bez dąsów, przyjemnie ich słuchać. Tylko Górski miał takich, więc warto o nich powalczyć. Niech ministra posadzi ich przed kamerą i zderzy z Latą lub dowlonym zestawem z PZPN. Ci od pierwszych słów będą obrażać i dukać. Na oczach wszystkich ze wstydu się spalą i już nie wrócą.
