Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel
686
BLOG

Proch apostolski

Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel Kultura Obserwuj notkę 7

Zdaniem Adolfa von Harnacka (zm. 1930), protestanckiego historyka i teologa, chrześcijaństwo wygrywało na przestrzeni dziejów rozmaite spory ideowe dzięki umiejętności przejmowania najlepszych cech swoich adwersarzy. Ilekroć uznało je za wartościowe, traktowało je jak własne.

Już sam Jezus dystansował się od niektórych przepisów rytualnych Starego Testamentu, uznając je za składnik lokalnej kultury, a nie samej wiary. Faryzeuszom zgorszonym niezbyt wytworną etykietą apostołów wyjaśnił, że „nowe wino trzeba lać w nowe bukłaki”. Wkrótce potem Piotr, pierwszy papież, uznał za wyraźnym natchnieniem boskim, że dla chrześcijan wszystkie pokarmy są koszerne, zaś Paweł, apostoł narodów, pogański brak znaku obrzezania uznał za równie dobry jak samo obrzezanie.

Św. Justyn Męczennik poszedł jeszcze dalej utrzymując, że Grecy otrzymali filozofię od Boga jako przygotowanie na przyjęcie Chrystusa, więc jest ona równie ważna jak żydowska Tora, a Sokratesa zrównał niemal z Abrahamem. Z tak śmiałą afirmacją odmiennych kultur nie wszyscy Ojcowie Kościoła chcieli się zgodzić, aczkolwiek jeszcze trudniej było im przyjąć poglądy przeciwne, jak choćby te formułowane przez Tertuliana, który wykluczył istnienie jakiegokolwiek pokrewieństwa między Atenami i Jerozolimą, Arystotelesa nazywał „żałosnym wynalazcą dialektyki”, Tacyta „plotkarzem i kłamcą pierwszej klasy”, a Marcjona „szczurem z Pontu, który nadgryza Ewangelie”. Żaden z tych poglądów (wyjąwszy może ten ostatni) nie upowszechnił się w świecie chrześcijańskim.

Wieki późniejsze przyniosły nowe próby inkulturacji wiary i choć niektóre z nich, jak jezuickie misje w Ameryce Łacińskiej czy misje w Chinach trudno zaliczyć do w pełni udanych, to jednak współcześni historycy są zgodni, że przyczyn tamtych niepowodzeń nie należy szukać w nieokrzepłej wierze Nowego Świata, ale wyłącznie w pełnej politycznych intryg Europie.

Inkluzywność chrześcijaństwa w odniesieniu do lokalnych kultur zawsze szła w parze z głęboką świadomością ekskluzywności własnej tożsamości duchowej, odkrytej, ocalonej i poglębionej przez Syna Bożego na ziemi. Polecenie Jezusa skierowane do apostołów, aby w niegościnnych miastach strząsali proch ze swoich stóp, m.in. tej właśnie sfery dotyczy. Powiedzieć poganinowi, że jest poganinem, nie oznacza deprecjacji ani lekceważenia, ale raczej afirmacją jego i własnej tożsamości. W społecznościach starożytnych odrębność kulturowa była piętnem modyfikującym wszystkie aspekty życia, a w sytuacjach kryzysu nierzadko stawała się przyczyną ostracyzmu, a nawet śmierci tego, kto wyróżniał się z tłumu. Strząsnąć proch z nóg przed domem kogoś, kto nie był gotów przyjąć chrześcijaństwa, to gest konieczny i spodziewany przez każdą ze stron. Ktoś, kto przyjął apostołów, ale końcem końców nie przyjął chrześcijaństwa, miał prawo do tego tego, żeby go inni nie brali za chrześcijanina i nie prześladowali z powodu chrześcjaństwa, którego nigdy nie przyjął. Proch apostolski strząśnięty u jego progu mówił wszem i wobec, że nadal jest poganiniem.

Tych jednak, którzy przyjęli chrześcijaństwo, ten sam proch apostolski stawiał w zupełnie nowej sytuacji. Apostołowie na oczach wszystkich witali się z nimi i żegnali jak z braćmi, narażając ich tym samym na tym większe zainteresowanie otoczenia, które odtąd z wielkim zaciekawieniem wyglądało przejawó nowej wiary u swoich starych sąsiadów.

W naszych czasach otrząsanie prochu z nóg zyskało nowych zwolenników. Autorom traktatu zjednoczeniowego Unii Europejskiej udało się otrząsnąć wszelkie ślady chrześcijaństwa z kart tego dokumentu na długo przed jego ratyfikacją, mimo iż bardzo wiele typowo chrześcijańskich wartości, jak choćby osławiona pomocniczość, pojawia się na kartach tego traktu częściej niż na kartach papieskich encyklik, skąd zostały zapożyczone. Chrześcijanie, czytając europejską Konstytucję, mogą się czuć zdziwieni i zaskoczeni co najmniej tak jak pewni moi znajomi Australijczycy, którzy podziwiając renesansowe mapy świata w papieskich loggiach nagle odkryli, że w miejscu ich ojczystego kontynentu wciąż widnieje tam szarozielony ocean. Starych polichromii datowanych na rok 1520 nikt dzisiaj nie próbuje poprawiać tuszem czy akwarelką. We wszesnym renesansie nikt nie słyszał o Australii i niech już tak pozostanie, ale Europę i jej tożsamość warto stale poprawiać, zwłaszcza gdy ona, opisując własną tożsamość, na samą myśl o chrześcijaństwie zasłania sobie oczy i tupie jak dziecko.

Z ewangelii na 15. niedzielę zwykłą

„Gdy do jakiego domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakimś miejscu was nie przyjmą i nie będą słuchać, wychodząc stamtąd strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich” (Mk 6, 7-13).

Strona domowa

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura