Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel
234
BLOG

Wakacje jak nic

Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel Kultura Obserwuj notkę 5

Z pierwszej misji o żebranym chlebie apostołowie wrócili tak wyczerpani, że mimo entuzjazmu, o którym wspomina Łukasz, zaraz po powrocie Jezus zabrał ich na wypoczynek. Niestety, te zasłużone wakacje się nie udały, bo choć cała grupa wylądowała na pustkowiu, zaraz zbiegły się tam tłumy głodne Jezusa, jego cudów i słów, więc jeszcze tego samego dnia wieczorem trzeba było szukać dla nich chleba.

Ubóstwo i pustynia są stałym elementem biografii osób świętych, a zarazem uprzywilejowanym miejscem duchowego owocowania. Św. Romuald (c. 950-1027) dwukrotnie wracał z niczym do świata z macierzystego klasztoru w Classe pod Rawenną; najpierw, jako młody mnich do tego stopnia rozeźlił starszych współbraci swoją wzorową pobożnością, że znalazł się w niebezpieczeństwie utraty życia i wnet musiał się salwować się ucieczką, zaś po raz drugi, gdy w tym samym klasztorze został opatem dzięki poparciu ambitnego cesarza Ottona III; ledwie po roku okazało się jednak, że wszystkie reformatorskie wysiłki Romualda spełzły na niczym; starzy mnisi stanowczo woleli, żeby w życiu niczego nie zmieniać.

Benedyktyński styl życia udało mu się zrealizować dopiero na odludziu. Najpierw w Pereum w dolinie Padu, gdzie zgromadził wokół siebie nowych, gorliwych naśladowców św. Benedykta (tych mnichów sprowadził później do Polski Bolesław Chrobry), a później w okolicach Arezzo, gdzie dał początek nowej wspólnocie zakonnej milczących mnichów w białych habitach, zwanych dzisiaj kamedułami. Ich proste życie, złożone niemal wyłącznie z milczenia i modlitwy, wywarło ogromny wpływ na duchowe losy Italii, dając zarazem początek niemal wszystkiemu, co najbardziej włoskie. Z Arezzo i jego okolic wywodzili się Petrarka, Pierro della Francesca, Michał Anioł, Guido Monaco i Giorgio Vasari.

Duchowej dojrzałości człowieka nie sposób mierzyć jakością sztuki, jaką po sobie pozostawia, długością hasła w encyklopedii ani ilością książek, świątków czy płócien, niemniej wszystko, co naprawdę duchowe, jest ekspansywne, z łatwością przenika inne wymiary życia, dlatego, choć substancjalnie nie różni się niczym od miłości, do pewnego stopnia przypomina pustkę, której tak bardzo boją się ludzie małej wiary, miłośnicy kubańskich cygar, drogich aut i marmurowych grobowców. Bóg nie gardzi niczyim towarzystwem, ale nadwyraz chętnie zjawia się w towarzystwie hojnego daru, pustych rąk i porażki, przed którymi zwykły śmiertelnik ucieka jak przed grobem, a z których Bóg potrafi wywieść wszystko - od megagalaktyk do natchnień czytelnych tylko w modlitwie.

 

Z ewangelii na 16. niedzielę zwykłą

Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. A On rzekł do nich: Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco. Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu (Mk 6,30-31).

 

Tekst w pierwotnej wersji ukazał się przed laty w Dzienniku Polskim.

Strona domowa

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura