— O, nie! – Zawołała Pani Zima zrozpaczonym głosem, bowiem właśnie poczuła opadający na jej głowę śnieg. Padał już od pewnego czasu, jednak Pani przyzwyczajona do śniegu, nie poczuła go. – Muszę teraz ozdabiać każdy płatek! O, nie! Wymyślę parę prostych wzorów po drodze, resztę załatwi, mam nadzieję, temperatura powietrza, lub coś takiego.
Projektując w myślach kształty płatków śniegu i przystając czasem, aby poprawić fałdy śniegu na liściach dobiegła wreszcie do Zimy.
— Czemu się tak spieszysz? – Spytał Zima przyprawiając Panią Zimę o rozstrój nerwowy.
– Przecież…
— Tak, wiem. Przecież szedłeś tak powoli… Mogłeś jednak odczekać chwilę z tym śniegiem. Nic jeszcze nie zaprojektowałam.
— Och, przepraszam. Już przerywam. – Zreflektował się Zima chowając ręce do kieszeni.
— Nie ma sprawy. Tylko ostrzeż mnie, jak jeszcze raz będziesz zamierzał wstać tak wcześnie. Przygotuję się jakoś… - Przygładziła nerwowo włosy.
— Wyglądasz świetnie. Zresztą Lato i tak cię nie może teraz widzieć. – Odgryzł się Zima. Pani roześmiała się melodyjnie.
— Jasne, jasne… Co ze słońcem? Masz zamiar zostawić go trochę Jesieni? Teoretycznie miała jeszcze ona teraz działać. Myślę, że trzeba się jej jakoś odwdzięczyć za to, że ustąpiła ci miejsce. Wiesz, jak lubi słońce.
— Masz rację. – Zima machnął ręką w stronę chmur i wyjrzało spoza nich słońce.
— Skierujmy się może w stronę domu, co o tym myślisz? Śnieg w tym miesiącu, to wystarczający szok dla ludzi, schowamy się, to ociepli się trochę…
— Ja bym jeszcze pospacerował. Chcę posłuchać tego, co powiedzą ci ludzie, „właściciele” tych kawałków ziemi. – Wskazał dłońmi, o które pola mu chodzi.
— No dobrze – Pani Zimie wrócił dobry humor. W towarzystwie przyjaciela nie umiała się złościć. – Ale tylko na chwilę…
— Tylko na chwilę. – Zgodził się tamten i poszli. Trzymając się pod ręce i rozmawiając. Co jakiś czas któreś z nich rzuciło dowcipem, albo zanuciło fragment ulubionej melodii. W pewnym momencie nawet zatańczyli do taktu śpiewanej przez oboje piosenki. Wyglądali prześlicznie. Szkoda, ze żaden człowiek tego nie mógł zobaczyć. Wtedy ktoś oprócz dzieci ucieszyłby się z zimy w środku października.