Tytułowe pytanie
zadał Artur Nicpoń. Nie tylko zadał, ale - oszczędzając trudu mniej lotnym czytelnikom - udzielił nawet odpowiedzi. To miłe, bo przecież w umieszczonym kontekście wyglądało to na pytanie retoryczne.
Co jednak zrobić kiedy ja jestem czytelnikiem jeszcze słabszym i nawet jak mi się poda właściwą odpowiedź na talerzu to ja dalej kręcę nosem?
Jezus nie kalkulował? A może jednak?
Pewnego razu Pan Jezus wdał się w rozmowę z Żydami. W trakcie tej rozmowy wyjaśnił im, że jest Bogiem. Na co Jego rozmówcy zareagowali w dość przewidywalny sposób (J 8:59):
"Porwali więc kamienie, aby je rzucić na Niego."
Jak była reakcja Pana Jezusa?
"Jezus jednak ukrył się i wyszedł ze świątyni."
Ukrył się i wyszedł... Jak to? Uciekł przed prześladowcami? Nie chciał poświęcić życia? Może nawet skalkulował, że jeszcze jest za wcześnie, że ma jeszcze parę spraw do załatwienia?
Całkiem możliwe, że Jezus Chrystus był największym realistą w historii. Wiedział co chce zrobić, wiedział jak to ma uczynić i roztropnie ku temu celowi dążył. Znał konsekwencje Swoich czynów: umarł wtedy gdy było to celowe - wcześniej śmierci unikał.
Sensowny plan? Szanse na powodzenie? Konsekwentna realizacja?
Ach jakie to wszystko nieromantycznie!
