MAREZ MAREZ
368
BLOG

Spal Biblię, obraź chrześcijan, zostaniesz doceniony!

MAREZ MAREZ Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Tytuł tej notki dotyczy przypadku dwóch, nie tak dawno bliskich sobie osób, będących częścią tzw. show-biznesu. Jedną z nich jest Adam Darski, szerzej znany jako Nergal, lider black/deatmetalowej kapeli Behemoth. Wejście do świata celebrytów umożliwił mu związek z Dorotą Rabczeską, Dodą, drugą bohaterką niniejszej analizy. Darski, wygadany, w miarę inteligentny młody człowiek, czuł się w świecie kolorowych czasopism dla kobiet jak ryba w wodzie, dostał nawet propozycję wystąpienia jako juror w nowym programie Dwójki, wyławiającym wokalne talenty The Voice of Poland, z której skrzętnie skorzystał. Udział Nergala w tym programie spotkał się jednak z gwałtownym sprzeciwem środowisk katolickich. Wszystko za sprawą incydentu, mającego miejsce w czasie jednego z koncertów w 2007 r., kiedy to Darski ku uciesze fanów, podarł egzemplarz Biblii i nazwał chrześcijan zbrodniczą sektą. Przez kilka lat toczyło się zresztą, z przerwami, postępowanie przeciwko Darskiemu pozwanego o obrazę uczuć religijnych przez przewodniczącego Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami Ryszarda Nowaka. Sprawa zakończyła się ostatecznie wyrokiem uniewinniającym Darskiego, a argumentacja sądu, z której wynikało, że artysta na scenie może sobie pozwolić na dużo więcej, wzbudziła zrozumiałe głosy oburzenia. Taki pobłażliwy nie był już Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów dla Rabczewskiej, która, być może pod wpływem swojego nowego chłopaka, w 2009 r. w wywiadzie dla "Dziennika" wyraziła opnię, że Pismo Święte zostało napisane przez zdegenerowanych narkomanów i alkoholików. Skazał on Rabczewską, na symboliczną, w porównaniu do jej apanaży, karę grzywny w wysokości 5 tys. złotych.

Kiedy jedni protestowali przeciwko obrażaniu uczuć chrześcijan, dla środowisk w będącym ostrym sporze ideologicznym z Kościołem katolickim, Doda i Nergal, swoimi prostackimi zachowaniami i wypowiedziami, stali się wojownikami o wolność słowa, a osoby czujące się oburzone oszołomami, katolickimi fundamentalistami, czy "talibami", używając terminologii przywódcy Ruchu Palikota. Mało tego, oboje zaczęli udzielać wywiadów, w chcącyh uchodzić za poważne, tygodnikach opinii. Pewiem profesor z którym miałem zajęcia na studiach uznał rozmowę z Dodą, będącą główną w tamtym wydaniu "Polityki". symbolem infantylności i rążącego spadku poziomu mediów drukowanych. Cieżko określić inaczej sytuację, kiedy sznowany przecież dziennikarz i publicysta z długoletnim doświadczeniem Jacek Żakowski rozmawia na tematy wiary z kobietą, której poglądy nie różnią się zbytnio od zbuntowanej przeciwko szkolnemu katechecie gimnazjalistki. Darski nie został wyrzucony z programy, pomimo tego, że był on emitowany w telewizji i publicznej, a jego produkcja została sfinansowana z abonamentów, który w zdecydowanej większości płacą chrześcijanie, czyli przez Nergala obrażone, które nie doczekały się nawet przeprosin.

Doda i Nergal stali się nagle osobami, z którymi rozmawia się o wartościach,od tego już tylko krok do nazwania ich moralnymi autorytetami (sic!). Dzieje się to wszystko w czasie, kiedy centrolewicowe tygodniki, w w czym przodują "Neewsweek" i "Wprost" prześcigają się na antyklerykalizm, drukując coraz to bardziej niesmaczne okładki (jak okładka "Neewsweeka" sprzed kilku tygodni, prezentująca dwóch całujących się mężczyzn, ubranych w sutanny) i szokujące teksty, przypominające stylem prasę brukową, oparte na doniesieniach anonimowych informatorów i malowaniu obrazu całości na podstawie jednostkowych przypadków (tekst w tym samym wydaniu 'Neewsweeka" na temat homoseksualizmu wśród księży).

Antyklerykalizm, idący w parze z brakiem poszanowania dla uczuć religijnych, reprezentowany, przez dużą część mainstreamowych mediów jest coraz bardziej agresywny, na wzór radyklanie antykatolickich niszowych gazet "Nie" czy "Faktów i Mitów". Tę tendencję widać jak na dłoni i przybrała ona na sile, wraz z wejściem Polski do Unii Europejskiej i szerszym otwarciem się naszego państwa na laicyzacyjne prądy płynące z Zachodu. Jan Paweł II był jednak osobą, która hamowała zapędy środowisk lewicowych. Jego autorytet i szacunek, który posiadał  także u osób będących daleko od Kościoła, nakazywał wstrzemięźliwość przed tak jednoznacznymi atakami na religię.

Po jego śmierci Kościół w Polsce znalazł się w trudnej sytuacji, bo nie widać na horyzoncie postacii porównywalnej z nim czy z kardynałem Wyszyńskim. Słabość Kościoła, wewnętrzne podziały, brak ludzi wielkich, ujawnione skandale przy komisji majątkowej, afery pedofilskie - to wszystko sprawia, że staje się on łatwym celem do ataku przez środowiska chcące wywołać w Polsce ideologiczną wojną i zmienić katolicki "ciemnogród", jakim w ich mniemaniu jest Polska w "nowoczesny" europejski kraj. Czy Kościół przetrwa i wyjdzie z tej walki zwycięsko, to zależy w dużej mierze od nas katolików, wszak to my jako wspólnota go tworzymy i mamy obowiązek jego obrony, kiedy jest niesprawiedliwie atakowany.

Ach, człowiek zaczyna tęsknić za czasami kiedy dialog z Kościołem z należytą kulturą podejmowali Kuroń czy Geremek, a nie tak jak dzisiaj gwiazdki show-biznesu czy jeszcze do niedawna anonimowa "świta" wprowadzona do Sejmu przez najsłynniejszego w Polsce winiarza...

 

MAREZ
O mnie MAREZ

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości