Iga doczłapała jednak w Pekinie do trzeciej rundy. Pokonała najpierw Hiszpankę Sorribes Tormo, a dzisiaj Graczewą z, jakby się kto pytał, Francji. Te jej zwycięstwa to pełne bólu i na mękach były. Z Iberyjką cztery przegrane serwisy własne, z przeciętną Rosjanką też się trafił. O Tokio nie wspomnę. Ja nie wiem jak można tyle własnych serwisów w tak krótkim czasie przegrywać. W zeszłym roku nie do pomyślenia. Trener serwisu potrzebny od zaraz!
Ponieważ Magda Linette w pierwszej rundzie dała radę (podobno w niezłym stylu) Azarence, a wczoraj, na skutek kontuzji, pomogła jej wygrać z sobą Jennifer Brady, to obie Polki spotkają się jutro w rundzie trzeciej.
Będzie to ich pierwszy oficjalny (czy grały ze sobą nieoficjalnie, to nie wiem) w karierze. Ponieważ mamy do czynienia z ewidentnymi numerami jeden i dwa w kraju, to można przyjąć, że jest jak w tytule. Bo miejsce w rankingu miejscem w rankingu, a swoją wyższość trzeba udowodnić w meczu bezpośrednim. Czy się podoba czy nie.
Jestem ciekaw tej konfrontacji. Linette jest aktualnie chyba w niezłej formie. Świadczą o tym jej ostanie wyniki. Jako że Świątek, mimo niezłego meczu dzisiaj, do optymalnej formy daleko, to jest szansa na wyrównane spotkanie.
Ja powiem tak. Jeśli Iga ma zwyciężyć w całym turnieju to niech ten mecz wygra. Ale jeśli w kolejnej rundzie ma ulec jakiejś Garcii albo w ćwierćfinale Gauff, to ja bym wolał, żeby jutrzejsze spotkanie wygrała Magda.
Ponieważ nie jestem wróżem i nie wiemy czy Iga wygra tylko z Magdą czy może cały turniej, to jutro niech może wygra lepsza.
W każdym razie jedno jest pewne. Mecz o absolutne mistrzostwo Polski w damskim tenisie odbędzie się nie tylko poza granicami kraju, ale wręcz po drugiej stronie globu. No, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Przynajmniej, jak się kiedyś spotkają na drugi rok, będziemy wiedzieć, kto broni tytułu.
