Marek Kacprzak Marek Kacprzak
552
BLOG

To nie jest kraj dla normalnych luidzi

Marek Kacprzak Marek Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 0

Ale nam się porobiło. Nikt już nie wie o co chodzi, nikt nie wie kto za kim stoi i nikt nie wie kto jest z kim, a kto przeciw komu. To, co się dzieje przed Pałacem Prezydenckim wymyka się spod wszelkich definicji, ocen i scenariuszy.

Obrońcy krzyża mają powody do tego, by czuć się oszukani i zdradzeni. Mało tego, mają powód do tego, by czuć się teraz sierotami. Nikt nie chce się oficjalnie za nimi wstawić i opowiedzieć. Ostatnia nadzieja, która była w Episkopacie, też już padła.
Rozczarowanie i żal były przed pałacem wyczuwalne i słyszalne bardzo wyraźnie – „Strona kościelna popełniła wielką gafę. Mówi się o różnych stronach, zapomina się o nas” - wypomniał jeden z mężczyzn.
Czy to była przemyślana i zaplanowana akcja kancelarii prezydenta i biskupów, pewnie nigdy się nie dowiemy. Ale zbieżność dat, każe skłaniać się do takiej właśnie myśli. Rano tablica, po południu oświadczenie Episkopatu, przez cały dzień zamieszanie pod krzyżem i pierwsze poważne podziały wśród tych, którzy tam koczują. Nawet politycy PiS nie bardzo wiedzą, czy być za, czy przeciw, czy może obrać jeszcze inną drogę.
Zaczyna się nowy rozdział tej historii. Po pierwsze zaczyna się jeden z najważniejszych sprawdzianów dla polskiego Kościoła Hierarchicznego. Test, który pokaże, czy głos biskupów cokolwiek oznacza dla trzody, którą kierują. Apel został wygłoszony. Apel     
o umożliwienie przeniesienie krzyża do kościoła św. Anny. Tyle, że jest w tym oświadczeniu dużo ostrożności i samozachowawczości. Nie ma konkretnej daty, nie ma wyraźnego wskazania tego, kto ma to zrobić. Biskupom się nie spieszy. Ale i tak już odezwały się głosy spod krzyża, że"arcybiskup nie jest całym Kościołem". Były też bardziej radykalne– „Niech tu przyjdzie arcybiskup jeden z drugim!”. Bo przecież „Po taki krzyż to powinni przyjść arcybiskupi, a nie jakiś zwykły księżyna! Gdzie są arcybiskupi, przedstawiciele kościoła?”. Nadal nie wiadomo „Kim był ten ksiądz, który chciał krzyż przenieść”. W odpowiedzi na apel padło też wezwanie: „Ja zapraszam arcybiskupa jednego, drugiego, niech sam weźmie ten krzyż na plecy i przeniesie do kościoła!”. Tylko, czy biskupów, oprócz wygłoszenia apelu, stać na konkretny gest, na konkretne działanie? Czy któryś z nich jest gotów do tego, by wziąć na swoje barki ten krzyż?
Prezydencki minister, który odsłonił tablicę wydawał się pewny, że biskupi sprawę załatwią. Mówił o tym, że już niedługo będzie znane rozwiązanie. Biskupi kwestii jednak nie rozwiązali. To kolejne umycie rąk, tyle, że tym razem bardziej dyplomatyczne. Już nie mówią na szczęście, że krzyż to nie jest ich sprawa. Może za wcześnie jest by mówić o wypowiedzeniu posłuszności kościołowi. Ale każdy dzień zwłoki w skonkretyzowaniu stanowiska kościoła, właśnie do tego tę grupę katolików sprzed pałacu przybliża. To ostatni dzwonek, by za biskupami niosącymi krzyż do kościoła, poszła ta grupa jego obrońców. Jest czas na dzwonek, a właściwie dzwon wzywający do uroczystego nabożeństwa. Brak odwagi może sprawić, że zadzwoni dzwon, ale pogrzebowy. Taki, który obwieści koniec jedności kościoła w Polsce. Historia Kościoła Powszechnego doskonale zna takie przypadki.
 
Marek Kacprzak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka