Aby nie dać się zwariować codziennością, podróże są złotym środkiem... szczególnie te w dalekie zakątki pamięci....
Djibouti jest bardzo dziwnym państwem, miastem... W 1977 uzyskało niepodległość, wcześniej było to francuskie terytorium zamorskie (DOM-TOM)... bla bla bla to wszystko jest w Wikipedii....
Na początek krótki reportaż, niestety po francusku, ale nawet nie znając tego języka, można zobaczyć, że Djibouti jest krajem bardzo biednym, nie posiadającym żadnych bogactw, oprócz swojego strategicznego położenia i dostępu do morza..... Emerytowany legionista ze swoim pustynnym centrum "bojerowym" na Grand Barze. Sceny z centrum stolicy.. Sceny z "prowincji"....wszystkie produkty są importowane do Djibouti, głównie z Etiopii...
Podstawowym źródłem dochodów są bazy wojskowe i ich personel... oprócz opłat za ziemie i użytkowanie infrastruktury, dochodzą do tego zyski z handlu, .... i prostytucji... Obecność armii francuskiej (od kilku lat również amerykańskiej) jest widoczna również na pustyni; manewry w czasie których lotnictwo może robić rzeczy, o których w Europie dawno już zapomniano , drugi filmik .... (Djibouti low passes). Sceny z pierwszego filmiku, z pomocą medyczną, jedyną, jaka do wielu miejsc dociera... (zdarzają się wypadki rozdawania przeterminowanych leków)...
Djibouti sprawia wrażenie ziemi ciężko doświadczonej przez szatana; pustynie, w dużej części pokryte spalonymi przez słońce, czarnymi odłamkami skalnymi, pajęczyna popękanej gleby... W wielu miejscach ludzie mieszkają w czarnokamiennych "igloo".... jadąc do tych osad, mijając je, przychodzi myśl do głowy; jak oni mogą tutaj żyć?.. najbliższe źródła wody są oddalone nieraz o kilkanaście kilometrów.... A oni żyją, kochają się, rodzą dzieci... wtedy często gościła myśl; dzięki Bogu, że się urodziłem w Polsce.... Religią panującą tutaj jest Islam, ale w wersji light (przyzwolenie na alkohol i prostytucje, do legendy przeszedł dom publiczny nazywany kliniką; pierwsze piętro to sale dla chorych, dwa następne to pokoje z dziewczynami...).
Niektóre barbarzyńskie zwyczaje są nadal praktykowane, jak np. wycinanie łechtaczek nowonarodzonym dziewczynkom, często za pomocą kawałków szkła z rozbitych butelek....
W tym regionie nie ma dużych wahań temperatury, cały czas jest bardzo gorąco. Jedyny moment kiedy można odczuć lekki chłodek to chwile po zachodzie słońca. Trzeba się zmoczyć wodą i nie wycierać, lekki wiaterek spowoduje że będzie się miało wrażenie chłodu.... W ciągu dnia, jeśli chce się przespać w najgorętsze godziny to jedyny sposób; obwinąć się mokrym prześcieradłem i próbować zasnąć w ciągu kilku minut, jeśli nie, to prześcieradło staje się suche i miraż chłodu zanika... Sposób na przeżycie, jeśli jest się zmotoryzowanym, to duże termoizolatory z blokami lodu, w których zanurzone są puszki, najlepiej z piwem.. Wtedy po wieczornej toalecie, najpiękniejszy odgłos jaki może być na pustyni; pssssssssssst... otwierana puszka zimnego piwa..........
Mimo to znajduje się tutaj kilka miejsc które hipnotyzują .............
Przejdźmy do Planety Małp; tej z 1968 roku. Pierwsze zdjęcie tej notki to panorama krajobrazu który posłużył jako sceneria przy kręceniu tego filmu... LAC ABBE jest jeziorem otoczonym polami błotnymi ozdobionymi "rzeźbami" z wysuszonego na kamień mułu, wydobywającego się z gorących gejzerów... Krajobrazy są iście księżycowe...
Nie mam do dyspozycji zbyt dużo swoich zdęć stąd skorzystam z galerii , polecam objerzenie wszystkich ....
Mała pomyłka kierowcy i samochód jest przysysany do błota ..... i to błoto go coraz bardziej wciąga... poniżej 3 dniowa przygoda.... kąpiele błotne .... Żelazną zasadą jest poruszanie się w konwojach co najmniej 3 pojazdów...
w zalinkowanej powyżej galerii są przepiękne zdjęcia "kominów błotnych" z bliska, perspektywy na cały teren ... łącznie z zachodem słońca....
Drugie takie miejsce to LAC ASSAL, galeria zdjęć 1 (strona 5 i 4) , tam jest bardzo gorąco....( galeria z wyszukiwarki )najbardziej zasolony akwen na kuli ziemskiej.
Jest to obszar w depresji -153m, z którego woda nie ma żadnego odpływu, ona wyparowuje i pozostaje duże zasolenie, kryształki soli na brzegu... Trzeba jechać tam zawsze w konwoju, teren rzadko odwiedzany i jeśli zdarzy się awaria, może być spory problem... w pobliżu nie mieszkają ludzie... Sól z tego jeziora stanowi podstawowe źródło dochodu dla wielu.
W Djibouti jest też las, Foret du Douda..... galeria zdjęć 2, on powoli zanika ale jeszcze można pospacerować w cieniu drzew (co jest absolutną rzadkością w tym kraju) i spotkać stada małp z czerwonymi tyłkami...
Ziemia w Djibouti to piekło,
ale morze to rajskie ogrody. Rafa koralowa bardzo blisko brzegu. Największą atrakcją tych wód są rekiny wielorybie, olbrzymie "bestie" (największe znane ryby), żywiące się planktonem. Smaczny i .. drogi.
Inne królewskie stworzenia to Manty...
obrazy z muzyką (kolorystyka nie ta sama co w realu, ale przynajmniej daje jakieś wyobrażenie)
W tym świecie ciszy zapomina się o wszystkim.....
Djibouti nie jest najbardziej popularną destynacją turystyczną.... ale jeśli już się tam pojedzie, to będzie się o tym kraju pamiętać...
PS
ta notka to przygotowanie "terenu" pod następną...(za jakiś czas) o armii, Polakach, nieoczekiwanych spotkaniach w tym kraju...
Galeria 1 : http://www.travelblog.org/Africa/Djibouti/blog-554234-21.html (wszystkie strony )
Galeria 2 : http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=1437651