Gdzieś tam, skąd jest daleko wszędzie. Zaciemniony mostek (w tych rejonach pływa się bez świateł nawigacyjnych), bez różnicy; niebo, ocean.... Gruba kołdra chmur... Tunel, w który zagłębia się cała ta masa, której jesteśmy cząstką... Statek otulony ciemnością; w środku, od zewnątrz. Za szybą, gorąca, wilgotna lepkość... Poruszamy się ? Tak; monotonne kołysanie i silnikowe wibracje pokładu, nie ma punktu, który by jednoznacznie udowodnił naszym zmysłom, że płyniemy w jakimś konkretnym kierunku. Kanciaste kształty masy kontenerów, czarne inaczej.. Przyćmione czerwone światło kącika kuchennego, ktoś nie zgasił po ostatniej kawie...
Firany oddzielające przestrzeń pracy Kapitana i oficerów, od reszty. Brakuje tylko białoczarnego "wzorka" na podłodze by dopełnić „lynchowski” klimat, muzyka „Archiwum Twin Peaks” wypełnia mostek, idealna dla miejsca i czasu. Nie ma limitów dla wyobraźni. Aleks, oficer z Ukrainy słuchający muzyki zupełnie mi nieznanej wcześniej, znalazł fascynację wspólną dla nas. Milczymy dobrą godzinę, chłonąc nutki, zabierające nas w podróż do „dziwnego miasteczka”, podróż wewnątrz siebie... nie ma czasu i przestrzeni.. Ciało się buja na wysokim krzesełku...jesteśmy, nie ma nas, różnica ?
Ojciec Aleksa też jest marynarzem, zrobił piękny model Santa Marii; po zobaczeniu jego zdjęć, poczułem jakbym wsiadał na jej pokład.....
Morze, odkrywanie Nowego Świata...
Każda wachta to odlot, szczególnie te nocne, pomiędzy północą i czwartą nad ranem, wachta drugiego... Aleks... Parov Stelar,
którym mnie zaraził... małe kolumny są u kresu wytrzymałości, czasem trochę światła odbije się w zimnej stali Heckler and Koch Mr.223....
Inna noc; pełnia, horyzont jak brzytwa... jasność, wszystko widać, księżycowy kolor wody... na „skrzydełku” wiatr smaga twarz... czarno-srebrna otchłań... może skoczyć ?
Przed pełnią, czarna kopuła podziurawiona igłą tajemnicy, światełka z tej drugiej strony, na wyciągnięcie ręki, lornetka wznosi jeszcze wyżej.. skorpion wskazuje drogę na zachód...
Wypowiadając słowo Afryka, mam jednoznaczne skojarzenie; śmierdzi... Tak, jest też Afryka piękna, pustynia, oazy, etc... ale tam nie ma ludzi. Afrykańskie aglomeracje homo sapiens, to śmierdzące łajno.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Wszystko to „dzięki” piratom....
Prawda czasu, prawda ekranu.... rzadko zdarzają się filmy tak wiernie oddające klimat, realia, tragedie ludzkie, polecam bardzo :
Współczesne piractwo jest tematem szerzej nieznanym (chyba, że rozmawiamy o Piratach z Karaibów). Statek mający uzbrojoną ochronę na pokładzie nigdy nie został porwany (zdarzyło się, że ochrona została wymordowana, gdy piraci przebrani za nigeryjską straż wybrzeża weszli na statek i dostali się na mostek).
Znalazłem wifi dobrej jakości po długich poszukiwaniach (w portach wschodnioafrykańskich nie jest to łatwe), korzystam i wstawię ten tekst, czas może przytępić te obrazy... kończymy piwko Serengeti...
Dziękuję za miłe słowa... serdecznie pozdrawiam Wszystkich i do usłyszenia na łączach... nie będę mógł odpowiadać jeszcze przez jakiś czas , ale za nieco ponad miesiąc powinienem mieć znowuż dostęp do internetu