Gdy przeczytałem tę opinię poniżej na temat afery taśmowej ujawnionej we Wprost, nie mogłem uwierzyć, że wypowiada ją człowiek z tytułem naukowym (podkreślenia moje):
Moim zdaniem być może sprawdza się właśnie hipoteza, którą stawiałem od jakiegoś czasu: że w części elektoratu może nawet podbudować wiarygodność PO. Treść taśm może ukazywać PO jako partię, która czasami twardym i strasznym językiem, ale mówiącą jednak o rzeczach dotyczących interesu Polski, o który stara się dbać. Bo jeśli odsiać z tych nagrań ewidentnie niewłaściwe rozmowy Sławomira Nowaka - które już jednak nie obarczają rządu, bo on jest poza nim - to ta reszta razi głównie stylem i czasami też ochoczością prezesa NBP Marka Belki wobec wchodzenia w role polityczne.
Kto tę opinie wypowiedział? Profesor socjologii Andrzej Konstanty Rychard. Członek zarządu Fundacji im. Stefana Batorego (Soros), członek Collegium Invisibile czyli organizacji „niewidzialnych uniwersytetów” mających na celu tworzenie nowej elity (również Soros). Wsławił się również wypowiedzią po Marszach Niepodległości przypisując jej organizatorom faszyzm, dodając przy tym, że jeżeli to wszystko nim związane jest legalne i jednak jest zgodne z Konstytucją to należy zmienić ją tak aby pasowała do jego opinii (czyli: „jeżeli fakty nie zgadzają się z teorią to tym gorzej dla faktów” - Stalin). Jeżeli Belka wykazuje ochoczość do łamania konstytucji to jest dobrze. Czyli znowu ten sam męczący motyw powtarzający się w kółko jak zdarta płyta: „jeżeli Kali ukraść krowę to być dobrze, jeżeli Kalemu ukraść krowę to być źle”. Jeżeli ta „nowa elita” ma propagować takie podejście do spraw publicznych to nie dziwmy się, że co jakiś czas komuś ukradziona zostaje krowa, a ten kto tego dokonał okazuje się być świętą krową.
