Marek Powichrowski Marek Powichrowski
168
BLOG

W kwestii arytmetyki

Marek Powichrowski Marek Powichrowski Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Odbierając sygnały z Synodu w sprawie rodziny poszukiwałem czegoś, co byłoby jakimś algorytmem, który pozwoli mi ocenić to co się tam dzieje. I wtedy przypomniałem sobie słowa Chrystusa: „po owocach ich poznacie”. Zastosowałem ten przepis przy czytaniu relacji z głosowania nad dokumentem końcowym Synodu. Tekst pojawił się na jednym wiodących portali internetowych. Po pierwszym czytaniu poczułem lekki niepokój, że coś mi tu nie pasuje. A ponieważ nie znoszę u siebie i innych lenistwa umysłowego, więc przeczytałem go jeszcze raz analizując go z kalkulatorem w ręku. W Synodzie wzięło udział 183 biskupów. Do przegłosowania było 63 punkty. 90% ze 183 to według mego kalkulatora wynosi 164,7 głosujących. Tej liczby autor nie podaje jednak. Pisze tylko, że wszystkie – podkreślam wszystkie – punkty głosowania zyskały poparcie 90% głosujących. Poniżej jednak okazuje się, że punkt dotyczący komunii rozwodników poparło 107 biskupów przeciwko 74 (razem 181 głosujących, 58% popierających), punkt o komunii duchowej poprało 112 biskupów przy sprzeciwie 64 (razem 176, 61% popierających), punkt o akceptacji homoseksualizmu w kościele poparło 118 przeciwko 62 (razem 180, 64% procent popierających). Tych procentów jednak autor nie podaje. 2/3 ze 183 to 120,78. To gdzie jest te 90%? Po pierwszym czytaniu bez zastosowania kalkulatora w głowie pozostawało mi te przytłaczające 90%. Czy można ufać komuś, kto używa skrywanej manipulacji? Tak więc czytając takie relacje kalkulator w rękę i wszystko jasne.

Co z tego wynika? Po pierwsze, że są biskupi, którzy są przygłusi na głos Ducha Swiętego („niech wasza mowa będzie tak-tak, nie-nie”) i nie wiedzą jaką mają podjąć decyzję w ważnych dla Kościoła sprawach. Ich liczba waha się od 2 do 7. Nie jest to dużo ale jednak. Po drugie, jeszcze dzień, jeszcze dwa i siły postępactwa w hierarchii kościelnej zdobędą przewagę 2/3. Szkoda mi tych protestantów, którzy uciekają z goniących za nowinkami światowymi kościołów protestanckich, szukając w kościele katolickim ostoi normalności, twardego prawa ale jednak prawa.

Największe jednak zdumienie spowodował ten fragment tekstu publikowany przez agencje prasowe: „Ewentualne dopuszczenie do sakramentów musiałoby zostać poprzedzone przez proces pokuty pod kierunkiem biskupa diecezjalnego. Kwestia musi zostać jeszcze pogłębiona z uwzględnieniem rozróżnienia między obiektywną sytuacją grzechu a okolicznościami łagodzącymi.”. To już mi pachnie siarką na kilometr. To jest pole do dowolności interpretacji. Nie ma żadnych okoliczności łagodzących dla grzechu „przed”. Są jedynie działania łagodzące „po”, czyli: rachunek sumienia, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, szczera spowiedź, zadośćuczynienie Bogu i bliźniemu za wyrządzone zło. Nie trzeba być człowiekiem bogobojnym, można być ateistą aby rozumieć, że tych prostych pięć punktów prowadzi do ładu w sercu człowieka a co z a tym idzie buduje ład wokół. Jeżeli się to niepostrzeżenie i stopniowo zacznie odpuszczać to wyjące wilki zaczną się coraz bardziej przybierać do stada. Szanowni pasterze, postawcie temu tamę. W przeciwnym wypadku to jest świadome sianie ostu wśród pszenicy. Jakie będą z tego owoce?

Możliwie jak najdalej od przedziału 3 sigma

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo