Marian Piłka Marian Piłka
489
BLOG

Klęska demokracji

Marian Piłka Marian Piłka Polityka Obserwuj notkę 8

O wyborach dawniej mówiono:święto demokracji. Niektórzy , zwłaszcza przegrani,gdy nie mogli sie pochwalić sukcesem,  często mówili, że chociaż sami przegrali, to jednak  zwyciężyła demokracja. Dziś  tych frazesów  w zasadzie się już  nie używa. Dziś wybory, to już nie święto, ale rzeczywistość zpowszedniała na tyle, że ocenia sie tylko rezultaty poszczególnych partii, a nie dywaguje sie nad zaletami i sensem demokracji.  Jednak sądzę, że warto zastanowić sie nie tylko nad wynikami poszczególnych partii, ale nad samym sensem minionych wyborów.

Celem wyborów, w perspektywie narodowej, jest wyłonienie optymalnego przywództwa narodowego.Nie trzeba dywagować,by stwierdzić, że wynik tych wyborów oznacza kontynuację dotychczasowej polityki. Polityki, która jest w znacznej mierze bezwolnym dryfem. Jej powodzenie było maskowane gwałtownym przyspieszeniem zadłużenia budżetu, ograbieniem  funduszy emerytalnych i funduszu rezerwy demograficznej, oraz sztucznym powstrzymywaniem wartości złotego przez NBP w celu nieprzekroczenia konstytucyjnych barier zadłużenia. To gwałtowne zwiekszenie zadłużenia, skutecznie izolowało opinie publiczna przed  wiedzą o rzeczywistym stanie i naszej gospodarki i naszego państwa. Kupowanie spokoju społecznego i samozadowolenia obywateli za cenę przerzucenia kosztów funkcjonowania państwa i społeczństwa na przyszłe pokolenia okazało się wyborczo skuteczne. Ale brak przywództwa  i niebezpieczne dryfowanie państwa, dotyczy nie tylko  finansów publicznych. Przede wszystkim rząd Donalda Tuska w swojej polityce nie dostrzegł najwiekszego wyzwania i najwiekszego zagrożenia, jakim jest kryzys demograficzny i zbliżająca się katastrofa demograficzna, której konsekwencją będzie, w perspektywie, dwudziestu, dwudziestu kilku lat również katastrofa gospodarcza. Brak świadomośći tej groźnej rzeczywistości, nie tylko politycznie, ale i intelektualnie dyskwalifikuje całą klasę polityczną. Rząd Donalda Tuska zaprzepaścił szansę na odbiurokratyzowanie gospodarki, co w ocenie OECD dałoby, w perspektywie dekady, wzrost PKB o 14%. Nie  doprowadzil do wzrostu inowacyjności polskiej gospodarki, ani też nie przyczynił sie do poprawy jakośći kształcenia, czy też  umocnienia polskiego potencjału naukowego. W polityce zagranicznej zgoda na traktat lizboński i pakiet klimatyczno-energetyczny doprowadziła do uprzedmiotowienia pozycji Polski w Unii Europejskiej skazującej nas na trwałą peryferyjność w polityce europejskiej. Do sukcesów rządu należy aplikacja funduszy europejskich, które miałby miejsce, także przy rządach, każdej innej partii oraz budowa "orlików". Ten ostatni sukces, w perspektywie kryzysu urodzeń i wyludniania sie wiejskich terenów,  podzieli w niedługiej perspektywie los zamykanych i niszczejących  wiejskich szkół.

To nie jest narodowe przywództwo, chociaż mamy prezydenta, premiera, rząd i parlament. W  najlepszym razie mamy do czynienia z  pozorowaniem przywództwa. A w rzeczywistości, to jest  traktowanie państwa jak zdobyty łup, którym sie dzielą zwycięskie partie. Bo przywództwo narodowe, to przede wszystkim zdolność odczytania zasadniczych wyzwań, szans i zagrożeń, jakie rysują sie na horyzoncie i  przygotowanie skutecznej odpowiedzi na te wyzwania. To nie bieganie za piłką na boisku, czy chwalenie się zbudowanymi boiskami.Przywództwo to sprostanie wyzwaniom terazniejszości i przyszlości. A Donald Tusk zupełnie nie myśli w kategoriach przyszłości kraju, którym rzadzi. Jego rządy to klasyczny przykład zastapienia myśli politycznej, markietingem politycznym.W tym sensie ostatnie wybory, są społeczną akceptacją faktycznego bezrządu.

Ale kryzys ostatnich wyborów jest głębszy, niż tylko brak koncepcji  przywództwa narodowego w rządzących partiach. Jest  także brak altenatywnej koncepcji przywództwa narodowego w partii opozycyjnej. To, co przedstawił Jarosław Kaczyński, to jedynie wola usunięcia głównego konkurenta do władzy, a nie alternatywna koncepcję przywództwa. Nie należy sie sugerować programem PISu. Program tej partii , jak pokazało doświadzczenie z 2005 roku, to nie zobowiazanie społeczne, ale jedynie instrument do pozyskania wyborców. Jarosław Kaczyński ma program rozliczenia obecnej władzy, ale nie ma programu , który byłby odpowiedzia na wyzwania naszych czasów. To jedynie program zaspokojenia emocjonalnych potrzeb własnego elektoratu i utwierdzenia wiary w  swoje  zdolności przywódcze. Akceptacja traktatu lizbońskiego i obrona partykularnych interesów partii oligarchicznych  popowoduje, ze PiS nie jest alternatywa dla polityki dryfu realizowanego przez Platformę.  Partia opozycyjna, która nie jest propozycja alternatywnej koncepcji przywództwa narodowego, poza zaspokojeniem emocjonalnych potrzeb części polskiego elektoratu, jest partia nie tylko zbędną, ale stanowi barierę do wykrystalizowania sie takiej koncepcji. 

Ale te wybory pokazały jeszcze jedno niebezpieczne zjawisko, które jest konsekwencją  braku autentycznego narodowego przywództwa w ostatnich dwu dekadach - nihlilizmu narodowego i moralnego.Ten nihilizm jest  rezultatem nieprzezwycięzonego postkomunizmu w świadomości społecznej i braku  zdolności państwa do  przezwyciężenia kryzysu patriotyzmu.Choć postkomunizm jako bezpośrednia pozostałość mentalna w świadomości społecznej sie kończy, to jego skutki  w postaci dezintegracji społecznej,  wykorzenienia kulturowego i laicyzacji, stały sie już zjawiskiem autonomicznym wobec komunistycznego dziedzictwa.W niepodległej Polsce wychowało sie bowiem całe pokolenie, które było w niewystarczajacy sposób adaptowane  do narodowej tradycji i którego tożsamość nie była  wystarczajaco kształtowana  przez potrzeby narodowego rozwoju.

Bo zdrowa demokracja , aby stymulować narodowy rozwój musi opierać się na dwóch filarach. Pierwszy to wolności obywatelskie. To prawa osoby ludzkiej wynikajace z jej godności jako podmiotu historii i polityki. Drugi filar to zobowiazania wobec wspólnot w których żyjemy, wobec rodziny, narodu, państwa i Kościoła. To dzięki tym wspólnotom jesteśmy w znacznej mierze tym, czym jesteśmy. To im zawdzięczamy swoje narodzenie, rozwój, swoje emocje, kulturę, treści moralne i intelektualne niezbędne do rozwoju osobowego i narodowego. To do nich należymy, im zawdzięczamy kształt naszej tożsamosci i nasz rozwój. To rodzi zobowiązanie wobec tych wspólnot. Dlatego, życie społeczne musi być kształtowane, nie tylko w oparciu o prawa osobowe i polityczne, ale także w duchu poświęcenia, ofiarności, oddania i miłości wobec tych wspólnot.Zdrowa osoba nie może być pasożytem, która tylko korzysta z dorobku tych wspólnot, ale powinna wnosić własny wkład w ich życie i rozwój. Tymczasem doświadczenie ostatnich dwudziestu lat, w oderwaniu od społecznych powinnosci, rozbudowywało  w świadomości społecznej , paradygmat wolnosci i praw. Propagowano prawa nie tylko obywatelskie, ale także prawa pracownicze, konsumenckie, zawodowe, korporacyjne, feministyczne, uczniowskie, a nawaet prawa "orientacji seksualnych".Paradygmat praw  rozumianych często jako zupełna samowola i anarchia, wyrugował, w znacznej mierze, ze świadomości społecznej  paradygmat powinnosci.Pomijając już ekscesy w interepretacji "praw", nastapiło ewidentne zachwianie równowagi  pomiedzy prawami, a powinnościami obywatelskimi. Zjawisko to nie jest nowe. Dotyczyło zarówno demokracji ateńskiej, jak też i demokracji szlacheckiej. To zachwianie równowagi jest groźnym symptomem kryzysu społecznego. Świadczy bowiem o nadwątleniu więzi społecznych i zaniku, nie tylko powinności wobec państwa i narodu, ale także świadczy o zaniku potrzeby  samego ich istnienia  w przyszłości. Wyrazem tego kryzysu jest odwrócenie sie od tradycji, religii, zanik patriotyzmu i dumy z przynależności do narodowej wspólnoty.  Jest kryzys rodziny, rozpad małżeństw i  spadek dzietnosci. Jest odwrócenie sie od własnego państwa i poszukiwanie rowiązań współczesnych niedogodności w miedzynarodowych strukturach.Jest kryzys własnej narodowej tożsamości i przekładanie partykularnych "praw" i egoizmów ponad narodowe wyzwania i potrzeby. To koncepcja życia tylko "tu i teraz", bez myślenia o przyszłości.Wreszczie jest ekspansja nihilizmu wyrażajaca sie w destrukcji narodowych wartości, symboli, ośmieszaniu narodowych przeżyć i promocji dewiacji niszczących moralne podstawy spoleczeństwa.Ta ekspansja nihilizmu, niszcząc tożsamość i więzi społeczne,  jest najwiekszym zagrożeniem  narodowej przyszłości. Jednym z podstawowych obowiazków państwa jest nie tylko przeciwdziałanie narodowej destrukcji, ale przede wszystkim budowanie  i rozwój narodowej tożsamosci. To budowanie wiary w możliwości wspolnoty, w jej sens istnienia, to mobilizowanie narodu  w przezwyciężanie zagrożeń,  budowanie dumy i przywiązania do narodowej wspólnoty. Państwo, które ogranicza nauczanie historii w szkołach, które promuje postawy nihilistyczne w mediach, które rezygnuje z podmiotowej polityki i  z prerogatyw suwerennego państwa,  widząc  przyszłość  w rozpłynięciu sie w miedzynarodowej wspólnocie, podważa tym samym poczucie tożsamosci  narodowej i osłabia  rozwój  postaw patriotycznych. Jest państwem, w którym naród zaczyna  tracić  poczucie instynktu samozachowawczego. Taka polityka jest fundamentalnym zaprzeczeniem sensu istnienia narodu i tym samym jest zaprzeczeniem  potrzeby narodowego przywództwa. W ciągu ostatnich dwudziestu lat zabrakło zarówno koncepcji, jak i konsekwencji w budowaniu moralnego wymiaru narodowego potencjału.  W rezultacie mamy do czynienia z pogłębieniem dezintegracji spolecznej i narodowej. Społeczeństwo, które w więzi i tożsamości narodowej zaczyna widzieć barierę, a nie szansę swego rozwoju staje sie społeczeństwem chorym i bez przyszłości.

 Dzis ten nihilizm uzyskał swą reprezentacje parlamentarną i stał się już politycznym, a nie tylko kulturowym zagrożeniem przyszłosci naszego kraju.Partie, których polityka  opiera  sie na  czytaniu sądaży i  zgodzie na dryfowanie, zamiast  na przeciwstawieniu sie narodowym wyzwaniom, nie są zdolne do konfrontacji z tym politycznym nihilizmem. Ich reakcją może być jedynie  akomodacja  wobec przemian społecznych. A Polsce potrzebne jest przywództwo, które nie tylko odpowie na wyzwania demograficzne, ekonomiczne i międzynarodowe, ale także skutecznie odpowie na wyzwanie destrukcji samej narodowej wspólnoty. To dziś pierwszy i najważniejszy wymiar narodowego przywództwa. Bez pokonania wewnętrzej destrukcji nie ma szans, ani na przezwyciężenie zagrożenia demograficznego, ani na  ekomiczny awans naszego narodu, ani też przezwyciężwenie preyferyjności naszego miejsca na współczesnej mapie narodowych wyzwań.

Te wybory nie tylko nie wyłoniły skutecznego przywództwa narodowego, ale ujawniły kolejne zagrożenie naszej przyszłości. Zagrożenie destrukcji naszej narodowej wspólnoty. Tym bardziej jest potrzebna  mobilizacja  w przeciwstawieniu się tym zagrożeniom. Tu bez odbudowy niezależności opinii publicznej, nie ma szans na skuteczne przeciwstawienie sie niebezpiecznym trendom. Dzis własnie niezależna opinia publiczna musi przejąć prerogatywy odbudowy więzi narodowej i umacniania kulturowej tozsamości Jest to tym ważniejsze, że także partie opozycyjne  są zdolne jedynie do wygrywania różnic społecznych  w swych rozgrywkach partyjnych, a nie do reprezentowania  narodowej opinii publicznej.  I w tym sensie ostatnie wybory, to narodowa klęska. To klęska polskiej demokracji.

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka