Już długo nie pisałem, zdarzenia w Czechach są co raz ciekawsze niż w Polsce. Ale teraz musze coś państwu zaproponować w kwestiji dotyczacej obchodów 4. czerwca.
Sprawa ma sie tak: Polacy bardzo lubią swoje myty narodowe. Cześćą tej mytologii i prawdziwej historii jest Stocznia Gdańska i pomnik przes komunistow zamordowanym stoczniowcom. To miała być miejscowość wielkich święt 4. czerwca. No wiadomo, że pan premier zadecydowal przerzucić z powodu demonstracji związków glówne obchody do Krakowa.
Mam nadzieje, że to świętny pomysl! Bo ta decyzja umożliwi Polakom odcinać się od mytu solidarnośćowo-gdańskiego, popatrzyć na wydarzenia historiczne jak na dzieje naprawde z prześlości a nie na wydarzenia aktualno- polityczne.
Ale pomysł premiera Tuska nie jest dociągnęty do końca. Tylko w tym momencie Polacy znajdą granice mędzy mytologią i historia, kiedy rząd dopuści bankructwo stoczni, ktora tylko kosztuje wiele z keszeni polskich podatników, i na mejscu ostanie tylko pomnik i muzeum Solidarności.
Tylko nie wiem, czy dzisiajsi związkówci są w stanie zrozumieć tego i czy domyślają, jaki wizerunek będe miała Polska w Europie. Wiem, o czem mówim, będąc obywatelem kraju, w którym politycy z powódu prywatnych interesów obalili rząd w czasie europrezydentury.