Martynka Martynka
2421
BLOG

MISSION IMPOSSIBLE RADOSŁAWA SIKORSKIEGO

Martynka Martynka Polityka Obserwuj notkę 53

 

Od kilku dni z pewnym rozbawieniem przyglądam się operacji szefa MSZ w sprawie zwrotu wraku TU 154 M, który od blisko trzech lat niszczeje sobie na smoleńskim lotnisku. Radosław Sikorski najpierw ogłosił, że będzie się starał o pomoc UE w negocjacjach z Rosją w sprawie zwrotu wraku, po czym swoją misję postanowił kontynuować w Moskwie. Ta niespodziewana wolta miała pokazać, że w przeciwieństwie do premiera Tuska, szef MSZ jest tym, który potrafi tupnąć nogą w sprawie smoleńskiej, naprężyć muskuły przed Rosją, jednak skończyło się tak, jak to było do przewidzenia: na kolanach i po prośbie, chciałoby się rzec nihil novi sub sole.

Ławrow wprawdzie ze zrozumieniem spojrzał ministrowi Radkowi głęboko w oczy, pokiwał głową, jednak bezradnie rozłożył ręce – dopóki rosyjska prokuratura prowadzi śledztwo, dopóty wraku nie zobaczycie, co zrobić, dura lex, sed lex.

Tak na marginesie dodam, że zawsze mnie nurtowało pytanie: jak to jest, że Rosjanie za każdym razem tłumaczą, że owszem oni bardzo by chcieli zwrócić wrak, ale no niestety, nie mogą, śledztwo przecież trwa, musimy więc cierpliwie czekać, a kto wie, może za rok, może za pięć nam zwrócą, wszak łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Jak widać rosyjscy eksperci w przeciwieństwie do ich polskich odpowiedników, nie mogą się opierać tylko na jakichś domysłach, czy wyobrażeniach niezbyt tęgich głów, rosyjscy eksperci muszą mieć dowód, namacalny i  realny, toteż ich sejfy pełne są polskich „łupów” w postaci czarnych skrzynek, broni BORowców, kamizelek kuloodpornych oraz telefonów polskich generałów. A mówią, że w Rosji to taki bardak, a tu proszę, tacy skrupulatni, pozazdrościć ekspertów.

Wracając do moskiewskej mission impossible Radosława Sikorskiego, warto zwrócić uwagę na wypowiedź szefa MSZ, będącą zapewne w jego mniemaniu ostatnią deską ratunku, takim argumentem, który powinien przeważyć szalę, ostatecznie przekonać Rosjan:

„…zwrot wraku byłby dobrym momentem dla stosunków polsko-rosyjskich, dla reputacji Rosji, dla uczuć rodzin ofiar katastrofy, dla wszystkich poszkodowanych.  Zdjęłoby to z Rosji niepotrzebne podejrzenia w tej sprawie”.

Zapewne troska polskiego ministra o rosyjską reputację ujmie władców Kremla, ugną się pod ciężarem takiego argumentu i wrak zwrócą, bo przecież powszechnie wiadomo, że Rosja jest niewinna, jak lelija, a tylko źli ludzie przyprawiają jej gębę państwa rządzonego przez bandytów, w którym wysadza się bloki z obywatelami dla doraźnych korzyści politycznych, czy morduje niepokornych dziennikarzy. To tylko złe języki, szeptana propaganda pisowców, zwykła zawiść.

To doprawdy ujmujące,  że polskiemu ministrowi  leży na sercu image Rosji w świecie,  że tak dba o jej cześć niewieścią, i że jest całkowicie przekonany, co do niewinności Rosji i pułkownika Putina w całej tej sprawie.

Szkoda tylko, że w ten sam sposób nie zatroszczył się o reputację Polski, kiedy ta została upokorzona przez Moskwę 12 stycznia 2011 roku, gdy sponiewierano na oczach świata generała Błasika, niszcząc dorobek jego życia, szkalowano polskich pilotów, czyniąc z nich bandę niedouczonych, zdegenerowanych dzieciaków, a polskiemu prezydentowi przyklejając łatkę niezrównoważonego wariata, czy kiedy bezczeszczono ciało Anny Walentynowicz. Żałosne jest także to, że polski minister, a wraz z nim polski rząd mają takie wyobrażenie o polityce zagranicznej innych państw, jakby ostatnie 300 lat przeleżeli pod lodem i dopiero co ich odhibernowano. Tylko człowiek głęboko naiwny lub pozbawiony podstawowej wiedzy na temat mentalności ludzi rządzących Rosją, nie znający jej historii, może sądzić, że Moskwa niczego tak się nie obawia, jak nadszarpniętej reputacji i łatki „bandyckiego kraju”.

Otóż prawda jest zupełnie inna, a casus Litwinienki jest tylko jednym z wielu, pokazujących, czym tak naprawdę kieruje się Moskwa w swojej polityce zagranicznej. Najwyraźniej jednak minister Sikorski o tym nie wie, bo i skąd miałby wiedzieć, skoro żyje w świecie wytworzonych przez bajkopisarzy od pijaru pojęć w stylu: pojednanie z Rosją, Rosja dobra i pokój niosąca; Polska zła, jątrząca, wiecznie niezadowolona, roszczeniowa, więc nie dziwota, że Rosjan to denerwowało, czemu dawali upust w 1920, czy 1939. Zgodnie z mentalnością ministra Sikorskiego, jeśli Polska będzie miła i nie będzie stanowczo żądać, wymachiwać szabelką, czy zamachem, to wtedy Rosja nas polubi i nie będzie warczeć, i nawet wrak odda, a może też czarne skrzynki.

Niestety, ale taką postawą nic się z Rosją nie ugra, nic nie załatwi, a jedynie spowoduje salwy śmiechu W. Putina, bowiem nic tak nie cieszy czekisty, którym był i jest obecny prezydent Rosji, jak polski minister na kolanach, czy rzecznik rządu stękający: izwinitie.

A wrak? Wraku nie dostaniemy, nie za tych rządów i nie za kadencji Putina, to jest pewne, choć pragnę przypomnieć, że jest to polska własność, zakupiona z pieniędzy polskich obywateli.

No, ale nie w takich sprawach Polacy dali się ogrywać, jedna mniej, jedna więcej, żadna różnica, prawda?

 

http://fakty.interia.pl/raport/lech-kaczynski-nie-zyje/news/sikorski-w-wywiadzie-dla-interfaxu-o-zwrocie-wraku-tu-154m,1874125,6911

 

 

Martynka
O mnie Martynka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka