maruti maruti
2473
BLOG

Maorysi - historia pewnych wojowników

maruti maruti Polityka Obserwuj notkę 15

Romantyzm w historii niewątpliwie ją uatrakcyjnia. Wokół historii powstają pewne mity i symbole, które porywają cały naród i łączy go w spójną czas. Czasem wystarcza nawet pamięć o dawnej świętności, żeby wyróżnić się i poczuć się bardziej wartościowy, jako członek pewnego narodu.

(Z góry przepraszam, ale przewinie się tu kilka wątków ubocznych, więc wpis może nie być do końca koherentny.)

Nie ukrywajmy romantyzm jest potrzebny w historii. Nawet jeśli nieraz prowokuje do przekłamań, uproszczeń i ignorowania ciemnych stron danej historii. Tak już musi być. Niech historycy mają świadomość grzeszków dokonanych w imieniu np. walki narodowowyzwoleńczej, czy walki z najeźdźcą. Ale dla przeciętnego człowieka czasem nawet lepiej zmyć krew z broni i udawać, że to bajka dla dzieci. 

Tak to miało miejsce w odniesieniu do filmu o Westerplatte. Wiem z dobrych źródeł, że cały projekt został już ostatecznie zamknięty, wszystko dlatego, że nie wolno kalać romantycznej historii o wojownikach z Westerplatte. 


Pojawie się inne pytanie: Czy przypadkiem te słabostki ludzkie nie umacniają wiarygodność postaci, a tym samym stają się jeszcze bardziej bohaterscy niż wcześniej? Przecież Sucharski był rozdarty wewnętrznie, a Polacy przecież piją i chleją. Zresztą już nie raz bohaterami polskich eposów Sienkiewicza byli pijacy. Ale to tak na marginesie...

Innym częściowym mitu historycznego są cudy, sytuacje, gdzie wbrew wszelkimi przeciwnościom słaby wygrywa z silniejszym. Polska ma swój Cud nad Wisłą, ale np. Etiopia ma swoją Adwę (wygrana Menelika II nad całą machiną wojenną włoskiej armii),  Zulusi mieli swoją Isandlhwanę (historia zdumiewającej wygranej z najpotężniejszymi siłami kolonialnymi w XIX wieku), a Afganie chwalą się wyparciem zarówno Anglików, jak i Rosjan. Praktycznie każdy kraj ma taki swój mit. Symbol historycznej glorii narodu.


Te wynurzenia przypomniały mnie o chyba najbardziej zdumiewającym 'micie historycznym', jaki jest mi przynajmniej znany. Mit o tyle ciekawy, że wcale nie trzeba go upiększać, żeby nabrał cech romantyzmu. Mowa tu o wojowniczych Maorysach i ich walkach z Anglikami w XIX wieku. 

Większość wspaniałych i głośnych sukcesów 'dzikusów' nad wojskami zachodnimi miało kilka cech wspólnych:

- arogancja technologicznie zaawansowanych wojsk europejskich czy amerykańskich;

- silne niedoszacowanie przewagi liczebnościowej przeciwnika;

- umięjetne wykorzystanie tych słabości przez przywódcy 'dzikusów'.

Zulusi w Isandlhwana, Etiopczycy w Adua, Samurajowie za rewolucji Meiji czy nawet sławna porażka Custera pod Little Horn mieli kilka razy więcej wojowników niż 'biały człowiek'. W Adua na 20 000 Włochów (plus artyleria) Menelik wysłał ok. 100 000 żołnierzy (w tym 20 000 nie miało broni palnej). Nie należy pomniejszać sam fakt sukcesu nad wojskami europejskimi, bo sama przewaga technologiczna powoduje, że taka wygrana powinna być równie możliwa jest zniszczenie Gwiazdy Śmierci przez Ewoków...


Jednak XIX-wieczne wojny maoryskie miało kilka powtarzalnych i wyjątkowych na skalę światową motywów. Po pierwsze Maorysi raz za razem wygrywali z wojskami brytyjskimi, przy czym tym razem to Maorysi byli liczebnie przytłoczeni. Zdarzały się bitwy, gdzie Maorysi wygrywali - pomimo technologicznej przewagi, nie mówiąc o samej sile ognia - z 10 razy liczniejszymi wojskami brytyjskimi. Po drugie choć przegrywali bitwy to praktycznie bez wyjątku nie zdarzyło im się przegrać wojnę w znaczeniu militarnym, choć ciągłe kąsanie z czasem pozwoliło Anglikom zagarnąć Maorysom ziemie. Wojnę Anglicy wygrali za pomocą sankcji i zwycięskiej wojnie ekonomicznej. Nigdy nie wygrano z Maorysami na polu walki.   

Opis całych wojen maoryskich to raczej nie zadanie na wpis blogowy. Więc postaram się dotknąć kwestie militarnych sukcesów w jej kluczowych apesktach. 

Sukcesy maoryskie były częścią kwestii różnicy w percepcji. Brytyjczycy i Maorysi mieli totalnie różne cele strategiczne. Przy czym Maorysi rozumieli cele strategiczne wojsk angielskich i wykorzystiwali ich dla swoich korzyści. Natomiast Anglicy przez długie lata nie były zainteresowane lub też nie rozumiały celów Maorysów - dopóki nie było za późno. Zrozumienie logiki prowadzenia wojny przez Maorysów zajęło Anglikom dobre 30-40 lat, w międzyczasie przegrywali niejedną bitwę, a zarazem odnosząc puste zwycięstwa, które z dzisiejszej perspektywy nie można ocenić inaczej niż jako porażki. Poza wygraną pod Te Ranga (gdzie przypadkowo natrafiono na Maorysi dopiero budujących Pa - patrz niżej) w ciągu całego XIX wieku Anglicy nie odnotowali ani jedno większe zwycięstwo militarne.

Maorysi mieszkali w mało licznych plemionach, często były one skonfliktowane ze sobą. Tym samym priorytetem dla Maorysów byli ludzie - ponieważ mieli ich mało nie pozwalali sobie na otwarte konfrontacje.Jednocześnie jednak Maorysi z natury byli wojownikami. Dla nich liczyła się sam walka. Ciekawostką jest, że jednym z przyczyn wybuchu pierwszych wojen maoryskich było... chęć sprawdzenia, jakimi wojownikami są Anglicy.

Zważając na przewagę liczebną wojsk brytyjskich prowadzili zatem wojnę partyzancką i zaczepną, a bezpośrednie starcia odbywały się w tzw. Pa. Te maoryskie forty (z braku lepszego określenia) był kluczem do wielkich osiągnięć wojskowych Maorysów. 

Forty te budowane w ziemi lub na terasach z ostrymi palisadami. Fortyfikacje wzmacniano liściami, które skutecznie zatrzymywały ostrzał. Pa nie był budowany wg jednej stałej koncepcji, lecz był bardzo elastyczny i dostosowywano go do terenu (zalety znajomości terenu wykorzystywano do maksimum). Często przez to nie do końca było wiadomo, kiedy zaczyna się Pa, jego wielkość, ani nawet gdzie dokładnie jest zlokalizowana. Zdarzały się bitwy, gdzie budowano fałszywą Pa, a tuż obok umieszczano to prawdziwe. Wojska angielskie wchodziły w sam środek terenu wroga w drodze do fałszywej Pa, w pewnym momencie otoczeni ze wszystkich stron byli bezlitośnie wyrzynani.    

Maorysów z dużym prawdopodobieństwem należy przydzielić zasługi za stworzenie podstaw strategicznych XX wiecznych walk w okopach. W ramach Pa szybko powstawały przejścia i tunele znajdujące się poniżej poziomu ziemi. Tu lokalizowano  nie tylko pułapki, ale także warunki mieszkalne. Ten instrument okazał się niezwykle skuteczny w walce z artylerią, o czym świadczą ich znaczenia podczas dwóch wojen światowych. Wojska brytyjskie po bitwie Ruapekapeka szybko zrobiły plany fortyfikacji Pa, a plany te trafiły do Wielkiej Brytanii, gdzie skrzętnie je badano. Z kolei Tauranga Pa żywcem przypomina rysunek z podręczników wojskowych dotyczący budowy linii obronnych z II Wojny Światowej.

W przypadku ekstremalnym ataku na Gate Pa w 1864 roku na fortyfikacjiespuszczono tyle artylerii, co przed ofensywą w Somme w I Wojnie Światowej. Efekt? Zabito 25 Maorysów na 230. Brytyczycy przekonani o zmiecieniu przeciwnika z powierzchni ziemi wysłał część ze swoich 1700 ludzi do tego, co wyglądało na przerwę w barykadach maoryskich. Po wejściu na teren Pa okazało się, że siły maoryskie są prawie nienaruszone. Wzięci w ogień krzyżowy w ciągu kilku minut zabito 111 Anglików przy zero strat własnych Maorysów. Niewyobrażalne stało się faktem: 230 półnagich dzikusów pokonało 1700 osobowy elitarny oddział brytyjski z artylerią...

Podstawa brytyjskich porażek było nierozumienie Maorysów. Brytyjczycy potrafili całe swoje siły rzucić na zdobycie Pa, które uważali za ważny cel strategiczny. Dla Maorysów liczyli się ludzie, których mieli mało, w dodatku budowa Pa wymagało niewiele czasu. Tym samym Brytyjczycy odnotowali mnóstwo pustych zwycięstw w postaci zdobycia Pa, ale faktycznie Maorysi po prostu je opuścili zakładając kolejne fortyfikacje w innym miejscu, np. na tyłach Brytyjczyków. W ten sposób Brytyjczycy się krwawili finansowo, osobowo i militarnie, a Maorysi wodzili generałów angielskich za nos, co jeszcze bardziej podburzało Anglików, którzy w swojej arogancji mnożyli błędy, zamiast je naprawiać.

Maorysi mieli najwyraźniej szczęście do znakomitych i błyskotlliwych strategicznie przywódców. Niektóre maoryskie Pa to znakomite konstrukcje, nad którymi po dziś dzień pochylają się stratedzy. Spryt było kolejną wielką bronią Maorysów. Szybko na przykład zauważono, jaką czcią Anglicy darzą sztandary i flagi. Korzystając z tej cechy Maorysi szybko porobili własne sztandary, które służyły tylko do odwracania uwagi wojsk brytyjskich. Dowódcy angielscy dążyli do zdobycia sztandaru, który dla Maorysów nie miał żadnego znaczenia, natomiast dla wojskowych angielskich nagle stawał się celem strategicznym. Niejedną pułapkę zaliczyli w ten sposób Anglicy.

Zresztą to akurat najbanalniejsze sztuczki taktyczne w wykonaniu maoryskich wodzów jak Potatau czy Te Kooti. I tak np. Kawiti Pa zbudowano z jednym jedynym celem: Zaproszenie Brytyjczyków do siebie. Zbudowano go w ciężko dostępnym i nieprzyjaznym terenie, ale zarazem tuż przy fortyfikacjach brytyjskich. Anglicy w swej pysze czuli się zobligowani do ataku. Samo dojście do Pa okazało się wyczerpujące dla Brytyjczyków, a wynik walk był z góry do przewidzenia... Anglicy się wykrwawili i w końcu wycofali. Maorysi po jakimś czasie po prostu opuścili Pa. 

Zdarzały się bitwy tragiczne, jak bitwa pod Orakau, gdzie do 12000 żołnierzy angielskich starło się 300 Maorysami. Wbrew pozorom Maorysi nie zostali zmiecieni z powierzchni ziemi, lecz odparli kilka ataków i przetrwali 3 dni, a w kluczowym momencie duża grupa (ok. 250 ludzi) przedarła się przez kordon brytyjskich wojsk. Pozostali w Pa ludzie, w tym kobiety i dzieci zostały przez wojska brytyjskie wyrżnięte.

 


Nowa Zelandia i wojny maoryskie przez cały XIX wiek było wielką zadrą na honorze brytyjskiej armii. Kilkaset dzikusów mieszkających w szałasach w lasach powstrzymało brytyjski kolonializm i gdyby nie walki międzyplemienne być może igdy nie doszłoby do przejęcia kraju przez Koronę Brytyjską. Brytyjski kolonializm długo kąsał w Maorysów i stopniowo pełzający napływ kolonistów przechylił szalę na korzyść Anglików. Udało się powoli, ale skutecznie odebrac Maorysom ich ziemie, jednak sama pamięć o krwawych walkach zdążyła wyryć się w pamięci nowopowstającego narodu nowozelandzkiego.  

Cała postawa maoryskich wojowników z czasem zamienił się w romantyczną historię, która tak wspaniale wpisuje się w potrzeby narodu.  Upadek cywilizacyjny i kulturalny Maorysów trwał przez większość XX wieku, a został dla nich tylko wspomnienie świętności. Wspaniałą relacją tego jest znakomity i przełomowy film "Once Were Warriors" z początku lat 90-tych.

Tym niemniej pewien renesans nastąpił w latach 90-tych, co po części było spowodowane tym, że wojny XIX wieczne dały Maorysom szacunek kolonialistów, a tym samym m.in. pełne prawo wyborcze. Przez drugą połową XX wieku trwał drugi proces inkorporacji kultury maoryskiej do tożsamości narodu nowozelandzkiej. Skutki tego można zobaczyć na każdym meczu rugby w wykonaniu Nowej Zelandii, gdzie maoryska haka jest obowiązkową pozycją. Powrót maoryskiej kultury do łask i pamięć historyczna to wielka zasługa takich polityków tego narodu, jak sir Apirana Ngata czy James Carroll.

To tak trochę z całkowitej innej beczki...

maruti
O mnie maruti

"Without a winking smiley or other blatant display of humour, it is impossible to create a parody of fundamentalism that someone won't mistake for the real thing." - Nathan Poe. Z dedykacją dla denialistów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka