Matt Kaboom Matt Kaboom
112
BLOG

"Objawienie" z gwiazd

Matt Kaboom Matt Kaboom Kultura Obserwuj notkę 1
  Nie pamiętam kiedy pierwszy raz zobaczyłem gwiazdy. Musiałem być wówczas bardzo małym dzieckiem, bo odkąd sięgam pamięcią wstecz, gwiazdy na niebie nigdy nie wywoływały u mnie pytania "co to jest". Doskonale pamiętam za to swój zachwyt ilekroć miałem okazję spojrzeć w rozgwieżdżone niebo.   
 
 
    Mieszkałem na wsi, z dala od miast. Nocą niebo było niemal czarne, jego ostrości i wyrazistości nie psuły światła wzdłuż dróg ani łuna od miasta. Pamiętam doskonale te kilka wakacyjnych nocy, kiedy jako kilkuletni chłopiec uzbrojony w latarkę i koc szedłem jakiś kilometr w pola, żeby tam rozłożyć się w obniżeniu terenu i patrzeć na nocne niebo. Według mnie nie ma piękniejszego widoku niż obraz tysięcy iskrzących się gwiazd i blask Drogi Mlecznej.     
 
  Wtedy wydawało mi się, że tych gwiazd są setki tysięcy. Tym bardziej, że ciągle miałem wrażenie, że kątem oka widzę kolejne gwiazdy, znikające gdy tylko na nie spojrzę. Wówczas nie wiedziałem, że to było prawdziwe odczucie. Jeszcze ciekawszy był wyraźny jasny pas nieba, ciągnący się przez sporą jego połać - Droga Mleczna. W pierwszej chwili myślałem, że to zwykłe chmury oświetlone księżycem. Ale kiedy któryś raz oglądałem niebo w bezksiężycową noc, pas ten był jeszcze jaśniejszy. Najwyraźniej pochodził z kosmosu, nie z Ziemi.   
 
  Jako dziecko urodzone w katolickiej rodzinie, na katolickiej wsi byłem oczywiście wierzącym. Ale wyjaśnienie, że Bóg stworzył to wszystko było dla mnie wielkim rozczarowaniem. To już miał być koniec tej fascynującej podróży, którą dopiero co rozpocząłem? To była pierwsza kropla która wyciekła z naczynia wiary do naczynia wiedzy.   
 
  Zacząłem czytać o niebie, gwiazdach i ogólnie o astronomii. Otwierały mi się oczy. Ze zdumieniem przeczytałem, że gołym okiem widać ledwo około 6 tysięcy gwiazd. Tak nauka zweryfikowała moje pierwsze wrażenie. Kolejnym zaskoczeniem była dla mnie informacja, że ów jasny pas na niebie to nasza Galaktyka. Patrzyłem na miliardy gwiazd, tak słabych i odległych, że widać było tylko ich wspólny blask. Tego wszystkiego dowiadywałem się z książek. Z każdym kolejnym faktem, z każdą nową wiedzą, z każdą nową książką, Bóg którego mi wszczepiono stawał się coraz mniejszy i mniejszy. A nade wszystko stawał się zbędny. Religia i wiara w Boga bardzo szybko stała się dla mnie tylko lokalną tradycją, ot takim brzemieniem przeszłości i kultury, pustym rytuałem powtarzanym tylko dlatego, że robili tak moi rodzice, dziadkowie, pradziadkowie.   
 
    Nasza Galaktyka liczy około 150 miliardów gwiazd. To liczba której raczej nie sposób sobie prawidłowo wyobrazić. Ziemia pomniejszona 150 miliardów razy miałaby średnicę mniejszą niż 0,1 milimetra. Z tych 150 mld gwiazd człowiek może ich dostrzec jedynie 6 tys. To jedynie 4 milionowe procenta, reszta swoje odkrycie zawdzięcza nauce. A inne galaktyki? W 2004 roku Kosmiczny Teleskop Hubble wykonał zdjęcie tzw. Ultra Głębokiego Pola Hubbla (HUDF). Na tym zdjęciu, obejmującym obszar 3x3 min kątowe, widać 10 tysięcy galaktyk. Nieźle? Jeszcze lepsze wrażenie robi świadomość, że obszar  HUDF to mniej niż 1/16 milionowa część nieba. Proste mnożenie wykazuje, że we Wszechświecie jest dostępnych dla naszych obserwacji jakieś 160 miliardów galaktyk. Każda ma jakieś 100 do 200 miliardów gwiazd.     
 
    A wierzący twierdzą, że akurat na Ziemi Bóg się objawił. Dlaczego Bóg miałby upodobać sobie akurat Słońce i Ziemię? Cóż takiego jest w tej średnio dla człowieka przyjaznej planecie, krążącej wokół przeciętnej gwiazdy klasy G2, gdzieś na zadupiu galaktyki znajdującej się w otchłani Wszechświata? I czekał na to prawie 14 miliardów lat, by szczęśliwie dla człowieka objawić mu się raptem parę tysięcy lat temu. A i to nie wszystkim, o czym świadczą setki czy nawet tysiące religii, każda ze swoim wyobrażeniem wszechmogącego boga. Czyż nie jest to ludzkie ego wybujałe na skalę iście kosmiczną? Bóg stworzył te wszystkie miliardy słońc w miliardach galaktyk, a jednocześnie interesuje go czy jeden z przedstawicieli Homo Sapiens je wieprzowinę, czy inny mamrocze coś do niego pięć razy dziennie a jeszcze inny uważa, że ten sam Bóg urodził się z niezapłodnionej kobiety żeby umrzeć w celu przebłagania samego siebie? Albo obchodzi go tak bardzo kto z kim seks uprawia? Rozmawiacie z takim stworzycielem światów? Kosmicznie wybujałe ego. 
 
    Dla wierzących to oczywiście bzdury, niedostrzeżenie "prawdziwej obecności Boga", jego potęgi, wszechmocy, bycie ślepcem i głupcem, niezrozumienie idei objawienia itp. No cóż, macie prawo tak myśleć, macie prawo wierzyć w co sobie wymyślicie i co wam w dzieciństwie wmówią, ale faktem jest, że mnie wiedzę o świecie dała nauka, a nie religia i nie Bóg. 
 
  Uprzedzając ataki - nie, nie jest to dla mnie dowód, że Bóg nie istnieje. To dla mnie dowód, że Bóg jest zbędny. A jeśli coś jest zbędne to należy to ciachnąć Brzytwą Ockhama.  
 
Możecie to traktować jak moje objawienie.
 
Matt Kaboom
O mnie Matt Kaboom

"Nie wiedziałem że na świecie jest tylu idiotów dopóki nie zajrzałem do internetu" - znane powiedzenie przypisywane Stanisławowi Lemowi. Kiedyś mnie bawiło... Dopóki nie zajrzałem do internetu. I stwierdziłem, że świetnie się tutaj nadam. A że pisanie blogów jest teraz cool, trendy i każdy bloguje, to i ja założyłem tutaj bloga.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Kultura