master cv master cv
784
BLOG

Sudeckie abecadło (Ł)

master cv master cv Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Zasadniczo popieram wycieczki piesze, pasjami również cyklistowskie. Bez korzystania ze sztucznych ułatwień typu wjazd samochodem "na samą górę" czy wyciąg. Jest jednak taka pora roku, tak zwana pora przejściowa - objawia się ona jesienią kiedy przejdzie pierwsza fala słoty, na wyżynach zwykle skondensowanej w postaci białego puchu, i wczesną wiosną - kiedy śniegi schodzą najpierw z płaskich, nasłonecznionych grzbietu, a dopiero potem z położonych niżej północnych zboczy, po których i tak zresztą wszystko z góry spływa, zwłaszcza uczęszczanymi przez leśników stokówkami. O tej właśnie porze warto przeskoczyć piętro kałuż i błota i znaleźć się od razu na słonecznym wierchu gór. Ale jaki to ma związek z sudeckim abecadłem? Otóż przyszedł w tym cyklu czas na najwyższe w Sudetach pasmo górskie, dotąd we wcześniejszych notkach jakoś tak pomijane - Karkonosze. Karkonosze mają to do siebie, że jak się już na ich obłe cielsko dostanie czy to pojazdem na Okraj, Przełęcz Karkonoską (od Szpindlerowego oczywiście) lub Horne Miseczki, czy wyciągiem na Kopę lub Szrenicę, to idzie się potem w zasadzie jak po stole, z niewielkimi przewyższeniami. A ze Szrenicy blisko już w rejon Łabskiego Szczytu i Łabskiej Łąki, to jest miejsc, którym poświęcony jest niniejszy wpis.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Łabski Szczyt z Łabskiej Łąki (to małe szpiczaste pośrodku, to rozlazłe po prawej - to tzw. "Wielki" Szyszak)

O ile Łabski Szczyt prezentuje się ze Szrenicy całkiem, całkiem ponad niszą Szrenickiego Potoku i samą Halą pod Łabskim, a jego wysokośc bezwzględna - 1471 m.n.p.m. też jest niczego sobie jak na polskie warunki. Jednak, gdy zbliżymy się do niego granicznym szlakiem, zwanym dawniej jako Droga Przyjaźni Polsko-Czechosłowackiej (upstrzona w minionych latach wianuszkiem wopistów), okaże się od strony szlaku że to jedynie kupka granitowych kamieni, ot niepozorne gruzowisko. Żeby dojść do Łabskiego Szczytu od stacji szrenickiej kolejki krzesełkowej (starej) przy zwalistych Końskich Łbach, trzeba jednak minąć widokowy wierzchołek Szrenicy z poniemieckim schroniskiem, graniczne Świnki Trzy oraz nieforemny blok Twarożnika z czubkiem pod biało-czerwonym słupkiem. W tyle oddala się Szrenica - szczyt o wielu obliczach, zależnie z której strony się spojrzy - od południa i wschodu - zielony, elegancki wręcz stożek, od północy - zwalista bryła górująca ponad 750 metrów nad centrum Szklarskiej Poręby. W ogóle, w Szklarskiej Porębie góry przytłaczają bardziej niż w Karpaczu - taki Wielki Szyszak sięga np. prawie 150 metrów wyżej niż Szrenica, co daje przewyższenie nad Szklarską Porębą zbliżone jak Giewont z Zakopanego. Po prawej stronie od Łabskiego Szczytu wybiega wyrównana płaszczyzna Łabskiej Łąki, przez którą wiedzie Czeska Ścieżka, prastary szlak ze Śląska do Czech, znany jeszcze w średniowieczu. Być może tędy właśnie Bolesław Krzywousty przedzierał się z wojami do Czech w wyprawie, o której wspomina kronikarz Gall. O dziwo bowiem pierwsze znane szlaki przez Karkonosze to jest Czeska Ścieżka i Śląska Droga (w okolicy Karpacza), omijając górskie przełęcze, wdzierały się wysoko na samą wierzchowinę pasma.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Szrenica z Twarożnikiem na pierwszym planie

Zostawmy jednak Łabską Łąkę, do której przyjdzie nam jeszcze wrócić, i zajmijmy się jej otoczeniem od południowej polskiej strony - za Łabskim Szczytem płaski chodnik na wysokości 1450 m n.p.m. doprowadza nad do dawnego hotelu górskiego nad Śnieżnymi Kotłami przy tzw. Czarciej Ambonie. W dole rozciągają się urwiska Śnieżnych Kotłów i opisywane tu z dołu Śnieżne Stawki. Z urwisk tych wyrasta niczym szkocki Ben Nevis wierzchołek Wielkiego Szyszaka znaczony kikutem eks-pomnika kajzera Wilhelma. Nie pozostaje nic tylko kontemplować panoramę. Od Czarciej Ambony na południe wybiega, już poza polską granicę czeski szlak żółty, do mokrych po roztopach okolic Jeleniej Studzienki. Widać stąd ładnie kocioł źródliskowy Łaby, ku którego krawędzi zmierzamy i jego otoczenie z Karkonoszem i Kotelą. W otoczeniu tym zwraca uwagę kolos z lat 60-tych ubiegłego wieku, a to hotel górski Labska bouda, którego zjawiskowość łagodzi jednak wtulenie w stok ponad wodospadem Łaby.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wielki Szyszak - od Czarciej Ambony

Pod hotelem, przy szlaku niebieskim Łaba opada malowniczą kaskadą - nie jest to jednak najwyższy wodospad w Karkonoszach. Ten znajdziemy dalej przy szlaku czerwonym w stronę Krkonosza. Z krawędzi wyrównanej Łabskiej Łąki spływa tu pieniąc się na ostrych skałach wodospad Panczawy - niepozornego strumienia uznawanego za pierwszy dopływ Łaby, tworząc ciąg kaskad o łącznej długości 250 metrów. Nad górnej krawędzi wodospadu, przy samym szlaku czerwonym odnajdziemy jeden z najpiękniejszych widoków w Karkonoszach. Rozciąga się z niego panorama leżącej kilkaset metrów niżej doliny Łaby, która tworzy tu wąską wijącą się strugę oraz jej otoczenia – Śląskiego Grzbietu Karkonoszy na północy oraz bocznego grzbietu ze Studnicni i Lucni horą, a także urwistych sąsiednich ścian Karkonosza. Równie imponująca panorama roztacza się z występu Ambrożowej vyhlidki, którą mijamy w drodze od Labskiej boudy.  Za wodospadem i parkingiem przy schronisku Vrbatova bouda wdrapujemy się na grzbiet Karkonosza. Na spiętrzeniu z pięknym widokiem na dolinę Łaby od południa znajdziemy kamienny obelisk - tzw. mogiła czeskich narciarzy Bohumila Hanca i Vaclava Vrbaty, którzy zginęli tu w dniu 24.03.1913 r. kiedy to podczas biegu narciarskiego na dystansie 50 km Hanca zaskoczyła śnieżyca, zaś Vrbata próbował go ratować. Wśród kęp kosówki zaczynają się pojawiać bunkry - fortyfikacje z lat 30-tych XX wieku, które Czechosłowacja budowała w Sudetach przy granicy z niemieckim Śląskiem, a które koniec końców, podobnie jak Linia Maginota, choć z niego innego względu, okazały się w praktyce niezbyt przydatne. Bunkry ciągną się aż na grzbiet Harrachowskich kamieni górujący nad Łabską Łąką. Rozdroże - i tu albo należy iść  w prawo szlakiem żółtym, albo trochę naokoło - prosto czerwonym do zielonego (i dalej na żółty). Zwróćmy uwagę na położone po lewej ręce urwiska Koteli. W jej południowo-wschodnich zboczach znajdują się dwa kotły polodowcowe – Kotelni jamy. Bez względu na to który wariant wybierzemy znajdziemy się na samej Łabskiej Łące (w ramach której wyróżnia się południową część - Łąkę Panczawską).

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wodospad Panczawy

Rozległa, lekko podmokła łąka położona jest na grzbietowym zrównaniu tze. płaninie pomiędzy Śląskim a Czeskim Grzbietem Karkonoszy na wysokości 1300-1400 m n.p.m. Z równi wypływają potoki Mumlava, Panczawa oraz strumień uznany za główny ciek Łaby kończącej swój bieg 1165 km dalej w Morzu Północnym pod Hamburgiem. Łąkę będącą świadectwem dawnej gospodarki pasterskiej porasta dość gęsto kosodrzewina – ostatnio trzebiona z pomocą UE w ramach planowej akcji czeskiego Karkonoskiego Parku Narodowego. Rejon źródeł Łaby odwiedzano już dawno – biegła tędy wspomniana wyżej Czeska Ścieżka, którą teraz podążamy.  W XVIII wieku miała tu powstać osada, lecz kilka letnich budynków jakie ostatecznie wzniesiono zniknęło po kilkudziesięciu latach. Same dość niepozorne źródła Łaby ujęte w kamienną studzienkę znajdują się przy szlaku żółtym na północnym skraju Łabskiej Łąki na wysokości ok. 1390 m n.p.m., zaledwie 300 metrów od granicy polsko-czeskiej. Obok znajduje się awangardowa rzeźba oraz herby miast czeskich i niemieckich przez które przepływa potężna u ujścia rzeka (m.in. Hradca Kralove, Pardubic, Drezna, Magdeburga i Hamburga). We wczesnym średniowieczu źródła były miejscem pogańskiego kultu. Przetrwał on w miejscowej tradycji, m.in. w zwyczaju składania tu na ofiarę czarnych kogutów znanym jeszcze w czasach nowożytnych. Nic zatem dziwnego, że wkrótce po utworzeniu w 2 połowie XVII wieku diecezji w Hradcu Kralove do źródeł pofatygował się w roku 1684 sam hradecki biskup Jan z Talmberka, odprawiając tu egzorcyzmy. I właśnie prawdopodobnie powyższej biskupiej wizycie zawdzięczamy uznanie, że Łaba wypływa właśnie stąd, spod Łabskiego Szczytu, a nie z Białej Łąki między Studniczną horą a Smogornią, na przeciwległym krańcu Siedmiu dolin (Sedmidoli). Przez całą drogę przez środek Łabskiej Łąki możemy podziwiać przepiękne widoki na niepozornie stąd wyglądające Łabski Szczyt i Wielki Szyszak oraz położone dosłownie za Siedmioma dolinami Śnieżkę, Studniczną horę i Luczną horę. Od źródła Łaby blisko już do polsko-czeskiej granicy, skąd czeka nas powrót na Szrenicę, którą proponuję tym razem obejść wschodnim trawersem, wśród kosówki i malowniczych skalnych blokowisk (biegnie z siodełka poniżej Trzech Świnek tędy szlak zielony).

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Łabska Łąka w marcu

master cv
O mnie master cv

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości