Melwas Melwas
38
BLOG

PiS się boi

Melwas Melwas Polityka Obserwuj notkę 115

Szczerze nie rozumiem Ludwika Dorna, a właściwie to nie rozumiem Jarosława Kaczyńskiego, który pewnie Dornem bez większego skrępowania steruje. Ten niesamowity wręcz upór, żeby nie oddawać na choć odrobinę możliwości decyzyjnych w ręce opozycji tylko szkodzi Prawu i Sprawiedliwości, co Kaczyński zupełnie pomija w swoich dywagacjach.

PiS nijak nie chce się zgodzić na komisję ds. CBA. Czemu? Argumenty partii rządzącej wypowiadane ustami Ludwika Dorna wznoszą się na takim poziomie abstrakcji, że ledwo co można dojrzeć ich sens. Marszałek Sejmu otóż ogłasza, że nie pozwoli na powstanie komisji śledczej, bo ta, zdaniem PiS, walczyłaby z walką z korupcją, co można bardzo prosto przenieść na wniosek, iż Dorn nie chce komisji, bo ta patrzyłaby na ręce rządowi, co jest bezcelowe, bo rząd jest z definicji dobry i postępuje słusznie. Tak kuriozalnego argumentu nie wymyśliłby chyba nawet Leszek Miller. Wymyślił go za to Ludwik Dorn, który zupełną miałkość swojej argumentacji potwierdził tylko słowami do Kolendy-Zaleskiej: jak Pani nie rozumie, to Pani problem.

Gorzej dla PiS, że zupełnie tragiczne dobieranie argumentów w sprawie tej komisji ma swoją dłuższą historię, bowiem pamiętamy równie głupi argument, mówiący o tym, że komisja nie ma prawa pracować równolegle z prokuraturą, podczas gdy ledwie 3 lata temu taki sposób procedowania zupełnie PiSowi nie przeszkadzał. Dzisiaj zaś do kanonady przedziwnych argumentów PiS swoje trzy grosze dorzucił Tomasz Sakiewicz, który z jak zawsze obiektywną miną stwierdził, iż jest ogólnie za komisjami śledczymi, ale za tą to nie bardzo, bo przecież jak to możliwe, żeby w sprawie związanej z Lepperem istniała komisja, w której zasiadał będzie poseł Samoobrony.

Równie wielki upór pokazuje Dorn, trzymając się kurczowo swojego stołka. Gdy chociaż najmniejsze poczucie przyzwoitości nakazywałoby Marszałkowi Sejmu przynajmniej dopuścić do świadomości możliwość egzystencji wniosku o własne odwołanie, Dorn pokazuje, że jego przywiązanie do laski marszałkowskiej jest bardzo silne. Już Marszałek, chodzący jak dobrze nakręcony PiSowski zegarek, ogłosił miastu i światu, iż został Wielkim Likwidatorem Sejmu i nawet nie myśli, by jakikolwiek wniosek o własne odwołanie wprowadzać pod obrady Sejmu.

Marszałek Dorn od wielu miesięcy pokazuje, iż wszelkie partyjne gierki Marka Jurka to był pikuś przy tym, co potrafi pokazać Żelazny Ludwik. Okazuje się, że Marszałek bez odrobiny samodzielności, będący bezpośrednim przedłużeniem partii to zupełnie podstawowa broń, w którą winien zaopatrzyć się każdy klub dysponujący większością, nim zacznie jakąkolwiek pracę dla dobra Polski. Jedyną dobrym aspektem funkcjonowania Dorna, jako marszałka wydaje się fakt, iż ten pisowski aparatczyk idealnie naświetla zupełny idiotyzm niektórych przepisów regulaminowych w Sejmie, które dają obieralnemu zwykłą większością głosów urzędnikowi nieograniczone możliwości proceduralne, łącznie z 6-miesięcznym buforem opóźniającym wniosek o własne odwołanie.

Dziwne są te różne zabiegi Prawa i Sprawiedliwości. Co bowiem szkodzi PiSowi zgoda na powołanie komisji śledczych, które w obecnej sytuacji nie miałyby choć odrobiny szans na porządne nadszarpnięcie drużyny pod sztandarem PiS. Jak słusznie wykazał Krzysztof Leski, w którejś z poprzednich notek nowo powstała komisja ds. CBA nie miałaby fizycznej możliwości rozwinięcia skrzydeł. Ba! W obecnej sytuacji prawnej, w obliczu orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego mogłaby nawet nie mieć szans sprawnego przesłuchiwania świadków, jeśliby do choć jednego takiego przesłuchania doszło. Ba! Więcej nawet - w obliczu tajności wielu dokumentów i procedur pewnie nie mogłaby nawet pracować jawnie!

Wychodzi więc na to, iż zgoda na komisję śledczą nie byłaby obciążona żadnymi kosztami - nawet w wypadku partii rządzącej. Tym dziwniejsze są zatem te wygibasy w warstwie argumentów, jakie wykonuje PiS, gdyż zachowanie zarówno Dorna jak i całej formacji nie powoduje niczego innego jak wrażenia, że PiS próbuje coś ukryć. W razie zgody na komisję, pokazałby, że niczego się nie boi, a nawet gdyby miał coś za uszami, to i tak komisja przez kilka tygodni nie byłaby w stanie tego dowieść, a sam PiS mógłby bezproblemowo ciągnąć dalej retorykę ukazującą ich, jako walczących z korupcją w obliczu nacisków łapowników.

No a tak - to co widzimy? PiS się boi, Dorn się boi. A kto się boi, niestety nie ma racji. Ale tym niech się martwią sami PiSowcy i ich zwolennicy.

Melwas
O mnie Melwas

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka