Melwas Melwas
38
BLOG

Prawie antykomuniści z PiS

Melwas Melwas Polityka Obserwuj notkę 32

Albo PiS, albo PZPR. Jarosław Kaczyński wciąż uderza w ten sam bębenek - bębenek antykomunizmu, antypostkomunizmu, antyprl. Czy jednak tak naprawdę PiS ma moralne prawo stawać w opozycji do komuny?

Na konwencji w Szczecinie, Kaczyński mówił, że w zasadzie nie odróżnia LiDu od SLD, bo to jedno i to - PZPR. Wcześniej mówił, iż koalicja POLiD oznacza nowy 13 grudnia 1981 r. Tomasz Sakiewicz głosi, iż PiS staje w opozycji do "układu katyńskiego". PiS ma być prawdziwie antykomunistyczną siłą w Polsce.

To sfera retoryki. A jaka jest rzeczywistość?

Jarosław Kaczyński umyślnie promuje byłego prominentnego działacza PZPR - Aleksandra Kwaśniewskiego, który jeszcze kilka tygodni czy miesięcy temu był najgorszym symbolem postkomunizmu w Polsce. Promuje Kwaśniewskiego tylko po to, by marginalizować Tuska. Tylko po to, by wzmocnić swoją władzę.

Jarosław Kaczyński wywindował na szczyt władzy Andrzeja Leppera wraz z świtą. Uczynił wicepremier człowieka, który teraz ze swoich prlowskich korzeni czyni zaletę. Dał człowiekowi z koalicji SLD-UP tekę ministra budownictwa. Wprowadził na salony, do agencji, urzędów, ministerstw ludzi z partii, która w wolnej Polsce jest przedłużeniem PZPR w dużo większym stopniu, niż chociażby SLD. Zrobił to tylko po to, by wzmocnić swoją władzę.

Premier uczynił swoimi współpracownikami ludzi związanych z PZPR. Najwyższe stanowiska państwowe zajmowali i zajmują prokuratorzy prlowscy. Sędzia skazujący opozycjonistów jest wiceministrem sprawiedliwości. Na listach PiS lądują ludzie, którzy w najgorszych latach PRL wiernie trwali przy PZPR. A wszystko to w imię zdobycia ponownie władzy.

Jarosław Kaczyński raz za razem wyciera sobie twarz solidarnościowym etosem, jego zwolennicy budują wizerunek partii przeciwstawiającej się komunizmowi. Wszystko to jednak słowa, słowa i tylko słowa. PiS dawno zatracił swoje antykomunistyczne oblicze, zbratał się z reprezentantami tego, z czym niegdyś ponoć walczył - najgorsze jest jednak to, że wciąż z cyniczną zajadłością chce budować wizerunek partii z (post)komunizmem walczącej.

Nie zdziwią mnie już kolejne wolty Kaczyńskiego. Wydaje się, że jest to człowiek, który swoimi poglądami żongluje jak klaun w cyrku. Kiedy trzeba walczyć z Tuskiem - nagle jest antyliberałem, kiedy wygodniej mu bić w Kwaśniewskiego staje się antykomunistą, kiedy potrzebuje głosów ludzi czujących nostalgię do PRL bez żalu przymyka oko na antykomunizm.

Nie byłoby w obecności ludzi z PZPR w PiS nic złego, gdyby nie ta hipokryzja, która bije od działaczy partii Kaczyńskiego. Można by prezesa PiS zrozumieć, gdyby nie ta niekonsekwencja, którą ukazuje na każdym kroku. Jarosław Kaczyński pokazał, że etos antykomunizmu dla niego ma zupełnie drugorzędne znaczenie. A uczynił to z wyjątkową perfidią, mając na twarzy maskę człowieka sprzeciwiającego się postkomunizmowi.

Pokazał oblicze polityka, który dla swojej wygody najchętniej politycznie wskrzesiłby i Kiszczaka i Jaruzelskiego i cały sztab najzagorzalszych PZPRowców. Może i Kaczyński to dobry strateg, może wyśmienity taktyk, może skuteczny polityk, ale nazywanie go na jakimkolwiek poziomie mężem stanu to w największym stopniu kłamstwo.

Melwas
O mnie Melwas

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka