Melwas Melwas
60
BLOG

PiS strzelił sobie Sawicką w stopę

Melwas Melwas Polityka Obserwuj notkę 94

PiS starannie przygotował swoją medialną speckampanię. Tego nie da się ukryć. Idealna koordynacja działań partii, telewizji, specsłużb pozornie zadziałała. Ale czy do końca?

Trudno przyjąć, że sprawa Sawickiej została odpalona w celu wzmocnienia PiS. Sprawa byłej posłanki PO to prawdziwa karuzela najróżniejszych sztuczek, które nie tyle wzmacniają PiS, co pokazują jak na dłoni, że wszystkie dotychczasowe zarzuty względem tej partii dotyczące: sterowania mediami, służbami specjalnymi i używania brudnych zagrywek znajdują potwierdzenie w rzeczywistości.

Wyraźnie widać, że PiS jednak nie jest tak genialny, jak to malują a ostatnie dni są raczej żałosnymi próbami odbudowania popularności. Im bliżej wyborów to próby te stają się bardziej uwłaczające i bardziej kuriozalne. A wszystko to dlatego, że chyba pierwszy raz w historii PO nie zachowało się tak, jak PiS oczekiwał.

PiS bowiem wyraźnie liczył na to, że Platforma będzie bronić swojej posłanki. Tymczasem Tusk zareagował zupełnie normalnie i Sawicką wywalił. Gdy okazało się, że cień podejrzenia pada na innego posła, także nie miał skrupułów. Zachowaj się więc wyjątkowo przytomnie i tym samym wytrącił z ręki argument PiSowi, czego ofiarą padł chociażby minister Wassermann, który wyraźnie formułował dzisiaj w TVN24 wyuczoną regułkę, nie mającą jednak związku z rzeczywistością.

PiS liczył także, że Tusk przegra debatę z Kaczyńskim z kretesem, tymczasem, ku zdumieniu wszystkich, to lider PO zwyciężył. Kaczyński zatem znalazł się pierwszy raz od wielu miesięcy w medialnej próżni i musiał szybko działać. Postanowił więc ukorzyć się przed Walterem i z zaciśniętymi zębami doczołgać się do znienawidzonego TVN, gdzie wystąpił w programie, w którym nigdy miał nie występować. Występ ten był symbolicznym przekazem, pokazujacym że w obliczu możliwej porażki, twardziel Kaczyński jest gotów uklęknąć na jedno kolanko nie tylko przed Rydzkiem ale i przed Układem.

Tonął premier a z nim PiS. Musiał, więc musiał się chwycić czegoś, co pozwoliłoby mu utrzymać się na powierzchni. Wybrał więc prywatyzację szpitali - czyli temat, w obecnej sytuacji, zupełnie z kosmosu. PO tym razem dało się zaskoczyć, bo nie podołało proceduralnie w starciu z sądem. Wciąż jednak nie było wiadomo, czemu PiS wybrał akurat służbę zdrowia, czyli pole, w którym sam wybitnie nie ma się czym chwalić.

Szybko okazało się, że spot ma spec wsparcie, w postaci ministra Kamińskiego, który po "30% śmiertelności pacjentów dra G.", skompromitował się do końca. Wyraźnie pokazał, że obok prawdziwego rycerza w walce z korupcją jest tak naprawdę mało finezyjnym przedłużeniem PiSowskiej propagandy. Padły mity, jakoby to PiS wykorzystał "sukcesy" CBA post factum - okazało się bowiem, że PiS żyje ze służbami na tyle dobrze, że CBA i PiS idealnie zgrywają się w kwestiach stawiania akcentów w szerokich przecież sprawach korupcyjnych.

Zupełną pomyłką okazało się także uderzenie w samą prywatyzację szpitali, gdyż okazało się, że człowiek, który własnym nazwiskiem firmuje brudną reklamówkę PiS czyli minister Religa okrakiem wycofuje się z tez zawartych w spocie, tłumacząc zupełnie naiwnie, że on nie wiedział, co będzie w reklamówce, tylko dał głos in blanco. Ciekawe, czy rozporządzenia ministra również powstają w trybie: najpierw podpis ministra, potem treść rozporządzenia?

Jak się po chwili okazało sam Religa był także za częściową prywatyzacją szpitali, co na pewno nie wyklarowało idealnego obrazu partii idącej zwartym szeregiem do zwycięstwa. "Platformerska gangrena wolnorynkowa" w obozie PiS w postaci Religi była tym bardziej jaskrawa, im mocniejszych słów używali PiSowcy pałkarze pokroju Dudzińskiego czy Brudzińskiego. Minister Zdrowia lawirujący między własnymi poglądami, medialną mową trawą a partyjnym betonem może budzić na pewno żal, ale popularności PiSowi nie przynosi.

Padł mit, jakoby PiS tak naprawdę nie miał bezpośredniej kontroli na mediami publicznymi. Nachalna obrona PiS przez redaktora Skowrońskiego w debacie Tusk-Kwaśniewski była tylko preludium do harców TVP, która to robiła wszystko, byleby tylko wbić widzom do głowy obraz skorumpowanej Platformy. Jednak dla wielu wyborców tak naprawdę jest to przeciw-skuteczne, gdyż tak naprawdę propagandowa nachalność obniża wiarygodność TVP jako medium w miarę obiektywnego.

Padł wreszcie mit antykomunizmu PiS. Bowiem, co tak naprawdę zyskuje PiS na sprawie Sawickiej? Jakie głosy może zyskać? Jedyne pole, na którym może zbierać żniwo PiS, to poletko o nazwie "sieroty po POPiSie". Nie wydaje się jednak, by tego typu brudne sztuczki miały zachęcić ludzi o poglądach POPiSowych do przejścia z obozu PO do PiS.

PiS więc nie buduje swojego poparcia. Działa destrukcyjnie, starając się obniżyć notowania PO. Jak wiadomo drugim ważnym polem to ruchów migracyjnych jest pole: POLiD, więc każde uderzenie w PO (jednocześnie nie nastawione na wzrost popularności dla PiS) powoduje wzrost dla LiD, co po wyciągniętej do Kwaśniewskiego ręce premiera jest kolejnym dowodem na to, że Kaczyński swój antykomunizm traktuje zupełnie koniukturalnie.

Wszystkie te czynniki składają się na obraz partii bezideowej, lubującej się w brudnych wyborczyć gierkach, nie posiadającej właściwie pozytywnego przekazu. Na tym tle te wszystkie pierdoły PO o cudzie gospodarczym, czy jęki LiD o konkretach dziwnie zyskują kolorów. A to PiSowi nie służy.

PR PiSu chciał zagrać ostro. Jednak przesadził. Może się okazać, że bomba o nazwie Sawicka, to tak naprawdę przemoknięty kapiszon, który jednak, mimo swych niepozornych gabarytów, może zaszkodzić PiSowi.

Melwas
O mnie Melwas

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka