Melwas Melwas
32
BLOG

Czekając na cel

Melwas Melwas Polityka Obserwuj notkę 11

Jutro Donald Tusk ma wygłosić expose. Ponad godzinna okupacja mównicy pewnie niczego ciekawego nie wniesie, ale przynajmniej media będą miały zajęcie na cały dzień a kilku ekspertów dostanie swoje kolejne odsmażane pięć minut na ekranie tv.

Wciąż jednak zapewne zagadką pozostanie cel, jaki stawia sobie ten rząd. Strategię, która przecież powinna stanowić sedno dobrego rządzenia (obojętnie czy opartego na miłości czy na innych uczuciac). Co by nie powiedzieć krytycznego o Kaczyńskich - może mało kochali się ze światem, ale plan jakiś mieli. Plan, który był na tyle osadzony w politycznej rzeczywistości, że pozwalał na gruntowny sprzeciw wobec niego.

Bardzo chętnie nie zgodziłbym się z Tuskiem, ale nie bardzo mogę. Gdy bowiem idzie o nowego premiera, to niestety póki co nie wiadomo nawet, do czego się odnosić. Te kilka konkretnych projektów politycznych, o których mówiła PO przed wyborami (nawet nie tymi, a poprzednimi - czy w ogóle w czasach zupełnie zamierzchłych) wydaje się konać na naszych oczach, skutecznie zduszonych w czułym uścisku PSL.

Upadła koncepcja zarówno podatku liniowego (wciąż istnieje mała nadzieja na płaski podatek pod inną, nie tak straszną, nazwą), jednomandatowe okręgi, po magicznym zetknięciu się z ludowym aktywem rozsypały się jak domek z kart a inne liberalne pomysły Platformy zdychają w zastraszającym tempie.

Pozostaje więc tylko kanonada sprzecznych wewnętrznie koncepcji, mających prowadzić do domniemanego cudu irlandzkiego. Radykalnego wzrostu płac dla budżetówki, obniżenia podatków i zmniejszenia deficytu budżetowego przeprowadzić w jednym ciągu zwyczajnie się nie da.

Należy więc odłożyć te koncepcje zupełnie na bok i pozostawić satyrykom, a samemu zająć się projektami zupełnie fundamentalnymi. Wówczas jednak okazuje się, iż król jest nagi. AWS miało potężną koncepcję 4 wielkich reform, nawet PiS przedstawiał pewne fundamentalne założenia, które chciał realizować. Na tym tle PO wypada cokolwiek słabo.

Nie trudno nasuwają się skojarzenia z rządami Leszka Millera. Miller wykazywał bowiem, mimo swej zadziorności kompletną miałkość programową. Pierwsze miesiące spędził na rozliczaniu AWS, tracąc ten czas bezpowrotnie, by w kolejnych rozpocząć zmagania z niepokornym koalicjantem (nomen omen PSLem), które stały się pierwszym ważnym impulsem dla totalnej degrengolady.

Miller chwalił się wejściem do UE. Tusk do Unii drugi raz nie wejdzie (sztuczka z wyjściem i wejściem ponownym chyba nie zadziała), musi się więc postarać o inne cele strategiczne. Może takowych doczekamy się właśnie w expose?

Oczywiście można opierać się na przekonaniu, iż pewna doza spokojnej administracji krajem może się Polsce przysłużyć, jednak gdy weźmiemy pod uwagę fakt, iż od transformacji minęło zaledwie kilkanaście lat a zachód wcale nie będzie na nas czekał, to przekonanie o sile spokoju wydaje się co najmniej podejrzane.

Najgorsze, że istnieje prawdopodobieństwo, iż ów spokój, który swego czasu reklamował Tusk na billboardach będzie oznaczał ni mniej ni więcej, tylko bezczelne lenistwo. Nie byłoby dobrze, gdyby rząd Tuska działał na zasadzie: nie robimy nic, bo możemy zrobić coś źle. Brak postępu, to regres - groźniejszy nawet od rewolucji kaczystowskiej, bo postepujący i konsekwentny, a unikający fajerwerków.

I tak jak ważny jest styl, który Kaczyńscy zupełnie zaniedbali (i nadal zaniedbują), tak nie jest najważniejszy. Istnieją bowiem dziesiątki innych spraw wymagających działań: nie tylko tych z dziedziny PR, ale tych realnych.

Trudno ocenić rząd Tuska już teraz. Szef PO wysoko postawionej poprzeczki nie miał. W porównaniu do poprzedniej ekipy nawet pijany Kwaśniewski wydawał się cokolwiek sympatyczny. Trzeba będzie mu jednak patrzyć na ręcę i sprawdzać, czy zmierza ku konkretnemu celowi, czy powtarza błędy poprzedników i szamota się spętany kolejnymi kryzysami.

Melwas
O mnie Melwas

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka