Tak, właśnie USA, bowiem wszelkie nasze relacje z Izraelem moglibyśmy zamknąć w ciągu jednego dnia bez specjalnej dla nas szkody. Izrael jest dla nas odległym krajem o niewielkim znaczeniu gospodarczym, uwikłanym do tego w liczne konflikty regionalne. Wycieczki do Ziemi Świętej i ograniczona współpraca wojskowa to najważniejsze chyba nasze relacje z Izraelem. Po co zatem te wszystkie wysiłki, bardzo zintensyfikowane za "dobrej zmiany", których celem jest poprawa relacji z Izraelem ? Po co ostentacyjne przebieranki w jarmułki, po co święcenie świąt żydowskich przez pałac prezydencki i "grupę parlamentarną" ? Po co kolejne żydowskie muzea w Warszawie ? Po co ta idiotyczna konferencja anty irańska w Warszawie, podczas której zostaliśmy wielokrotnie znieważeni przez naszych "drogich gości" ? Po co zapraszanie Netanjahu na szczyt Grupy Wyszehradzkiej i potem organizowanie takiego szczytu w Izraelu ? Dlaczego ustawę o IPN, która miała nas chronić przed uporczywie ponawianymi oszczerstwami pod adresem Polski wycofaliśmy w błyskawicznym tempie po interwencji środowisk żydowskich i napisaliśmy od nowa pod dyktando przedstawicieli Izraela ? Dlaczego dokładamy takich starań dla poprawy relacji z trzeciorzędnym dla nas partnerem ?
Wszystkie te działania mają jeden cel: poprawę relacji ze środowiskami żydowskimi w USA, które to środowiska mają ogromne znaczenie w amerykańskiej administracji i szeroko rozumianym deep state. Z kolei relacje z USA są dla polityki zagranicznej realizowanej przez PiS absolutnie kluczowe. Przy pogarszających się relacjach z UE , z Niemcami , z Rosją to USA, Wielka Brytania i Izrael miały być dla nas oparciem w polityce zagranicznej. Z tego zestawu szybko wypadła Wielka Brytania po referendum brexitowym. Po pierwsze na skutek Brexitu Wielka Brytania de facto abdykuje z polityki europejskiej , po drugie kraj ten przez wiele lat będzie zajęty sobą próbując opanować następstwa Brexitu. Wszelkie rachuby, że Wielka Brytania pomoże nam w utrzymaniu jako takiej równowagi w UE legły w gruzach. Zostały nam USA oraz Izrael. Na tych sojuszników polska polityka zagraniczna postanowiła chuchać i dmuchać. Stąd próby zacieśnienia relacji z Izraelem i stąd coraz bardziej serwilistyczne relacje z USA. Polityka ta posunęła się do takiego absurdu jak organizacja anty irańskiej konferencji w Warszawie. Iran jest krajem zasadniczo przychylnym Polsce chociaż rządzonym przez dosyć nieobliczalnych mułłów. Można by powiedzieć: nie nasz problem. Nie mamy z tym krajem żadnych zatargów i nie mamy też żadnego interesu w mieszanie się w bliskowschodnie konflikty. Jednak prezes Kaczyński zdecydował się na ten delikatnie mówiąc mało rozsądny krok z wiadomym skutkiem.
Awantura z Netanjahu i nowo mianowanym ministrem spraw zagranicznych Izraela Katzem przykryła jednak dużo ważniejsze zdarzenia mające miejsce podczas owej konferencji w Warszawie. Mianowicie sekretarz stanu USA mówił o tym, że Polska powinna się przygotować do finansowych rekompensat za "żydowskie mienie bezspadkowe" w nawiązaniu do uchwalonej przez amerykański parlament act 447. Jako narzędzie rozmiękczenia Polski sekretarz Pompeo wybrał jako przykład "polskiego bohatera realizującego amerykańskie ideały" żydowskiego zbrodniarza z komunistycznej służby bezpieczeństwa , który następnie uciekł do USA, gdzie rozpoczął karierę dewelopera. To był ze strony amerykańskiego sekretarza stanu ruch wyjątkowo odrażający i nieprzypadkowy. Na tym poziomie takie przypadki nie istnieją. To nie było wypracowanie gimnazjalisty, który coś pomylił , to było przemówienie amerykańskiego sekretarza stanu, który powiedział dokładnie to co chciał powiedzieć. Czy była jakaś reakcja dyplomatyczna z naszej strony ? Czy wystosowano notę dyplomatyczną ? Czy wezwano amerykańskiego ambasadora ? Nic z tych rzeczy. Dostaliśmy w pysk, zostaliśmy publicznie opluci i spłynęło jak po kaczce. Udajemy, że to był wiosenny deszczyk.
Ale czy możemy sobie pozwolić na jakąkolwiek reakcję w stosunku do USA ? W tym stanie polityki zagranicznej jaką mamy oczywiście nie możemy sobie pozwolić na nic. Naiwna jednostronna polityka zagraniczna prowadzona przez Kaczyńskiego jest słabością bezwzględnie wykorzystywaną przez niechętne Polsce siły i środowiska. Dlaczego Izrael robi to co robi wobec Polski ? Bo może. Relacje z Polską są dla nich tak samo marginalne jak nasze z Izraelem. Jednocześnie wiadomo, że Polska wisi u amerykańskiej klamki i to wiszenie traktuje jako swoją rację stanu. Kaczyński swojej polityki nie zmieni, bo ta polityka leży u samych podstaw całej politycznej filozofii PiSu. Prędzej zmieni premiera i zrobi z niego kozła ofiarnego. Za kilka miesięcy dobry car Jarosław przywróci wzorowe relacje z Izraelem a złych urzędników ukaże. Czołowi polscy politycy znowu będą zapalać chanukowe świece i ubiegać się o wizytę na wysokim szczeblu polityków z Izraela . Bo pole manewru w tej polityce jest żadne. "Dobra zmiana" (czyli Kaczyński) nie wyciągnęła żadnych wniosków z kryzysu związanego z ustawą o IPN. Prezes Kaczyński wprowadził Polskę w ślepą uliczkę , która robi się coraz węższa.