christine christine
26
BLOG

Przed bramą

christine christine Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 

W pobliżu bramy była sterta cegieł, na cegłach położono deski – to była ławeczka, na której przysiadaliśmy. Chodziliśmy pod stocznię kilka razy dziennie, zawsze ktoś z „naszych „ trzymał miejsce”. Wyczekiwaliśmy na komunikaty, przekazywaliśmy je sobie nawzajem. Polowaliśmy na ulotki zawierające najnowsze wieści ze stoczniowych negocjacji; odbijane na powielaczu, mało czytelne, były jednak skarbem, bo można było je zabrać do domu, podyskutować, przekazać dalej. Tłum przed bramą rozstępował się przed samochodami wiozącymi delegacje z innych zakładów i przed dostawcami żywności. Przez megafon cały czas ktoś mówił o tym co się aktualnie dzieje, transmitowano rozmowy z przedstawicielami władz, apelowano, gdy były konkretne potrzeby, czasem intonowano modlitwę lub śpiew.

Czasem przy bramie pokazywał się sam Wałęsa, skandowano jego nazwisko i z wypiekami na twarzy pochłaniało się każde słowo.

Tłum przed bramą trwał i wspierał jak tylko potrafił. To było jasne, że oddalibyśmy ostatni okruch chleba, aby ONI mieli co jeść, że powstrzymalibyśmy gołymi rękami czołgi, gdyby władze zdecydowały się na atak.

Gdy nadszedł moment podpisania porozumień wśród zebranych z jednej i z drugiej strony bramy zapadła cisza. Potem rozległy się oklaski i zapanowało święto.

Takiego święta jak wtedy nigdy wcześniej lub później nie przeżyłam.

Poszliśmy w gronie znajomych na jakąś herbatę albo wódkę i długo rozprawialiśmy jak to teraz będzie. Stało się coś wielkiego, wspaniałego i chociaż nie każdy z nas był optymistą co do następnych dni i dalszej przyszłości, to wiedzieliśmy, że święto pozostanie, że będzie już na zawsze wielkim świętem wolności.

Minęło trzydzieści lat, mam w pamięci prawie wszystkie, kolejne rocznice, nie chcę się jednak rozpisywać o ich jakości. Myślę, że od czasu pierwszych obchodów w wolnej Polsce, z roku na rok było gorzej. Przez jakiś czas pamiętano o tym, że to społeczeństwo było siłą sprawczą cudu Solidarności. Zapraszano obywateli wolnego kraju do udziału w obchodach, to dla nich były przemówienia, msze, koncerty. Tliła się świadomość, że bez tego wsparcia, które nie miało partii, zrzeszenia, ba – nawet konkretnych imion, nic by się nie udało.

 

Kiedy się to skończyło, kiedy zaczął się podział?

christine
O mnie christine

zwyczajny cz�owiek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości