michałanioł michałanioł
141
BLOG

Niedomówienia w sprawie uchodźców

michałanioł michałanioł Polityka Obserwuj notkę 0

Temat uchodźców jest już w mediach od dawna i chyba wiele jego aspektów zostało juz omówione i powiedziane. Niestety, odnoszę wrażenie, że kilka spraw zostało przemilczanych lub niedopowiedzianych, a na dodatek na każdym kroku prowadzone są próby manipulacji na widzach, czytelnikach i szerzej, na opinii publicznej.

Na początek sprawa, która wywołuje we mnie uczucie, że ktoś ma mnie za niedorozwiniętego umysłowo. Dotyczy ona doboru materiałów do relacji. W zasadzie powszechnie prezentowane są te ich biedne, muzułmańskie dzieci. Wyjątkowo ubliżająca inteligencji próba wywołania w opinii społecznej uczucia litości i współczucia, obliczona na nakłonienie ludzi do bezwarunkowej akceptacji całej masy potencjalnie groźnych ludzi i całej masy bzdurnych decyzji politycznych. Decyzji wynikających z lewicowej poprawności politycznej, nie mających żadnego oparcia w racjonalności i odpowiedzialności za swoich obywateli. Jakby tego było mało odnoszę wrażenie, że ostatnio się to nasiliło, nawet w naszej telewizji. A co do dzieci, to czas najwyższy parę rzeczy odczarować. A mianowicie w żadnej relacji nikt nawet nie próbował się zastanowić co z tych dzieci wyrośnie. Panuje wręcz absurdalne założenie, że te dzieci nie będą nigdy zagrożeniem, albo wręcz jakby tematu nie było. Przecież to totalna bzdura. Dzisiaj chłopcy, za kilka lat podrostki, a za następnych kilka młodzi mężczyźni, którzy będą kopiami brodatych barbarzyńców biegających z kałasznikowami. Z tych dzieci nie wyrosną potencjalni zabójcy i gwałciciele, tylko wtedy jak zostaną całkowicie oderwani od tamtej kultury i religii, które tak na dobrą sprawę są jednym. O tym, że dzieci muzułmańskich emigrantów są zagrożeniem,  świadczą tożsamości zamachowców z Paryża oraz paszporty sporej części bojowników ISIS. Z resztą wystarczy pojechać na zachód, by przekonać się że w każdym większym mieście jest jakiś mały Bagdad. Nie da się zmienić tego, że młodzież stamtąd, już tutaj wychowana, przejmuje z obu kultur to co im pasuje, najmniej od nich wymaga i z reguły jest to ta najgorsza cześć. A żeby było ciekawiej nie ma to związku z żadnymi brakami w programach asymilacyjnych, czy problemami strukturalnymi. To po prostu bezmyślne założenie, że jak ktoś się tutaj pojawi, to od razu będzie taki jak my, wyznawać będzie podobne wartości, lub podobnie będzie podchodził do reguł życia społecznego. Coś takiego to tępota, bezmyślność i głupota. W zasadzie wszystko naraz.

W przypadku sierot można mówić o zajęciu się nimi, ale na przeszkodzie stoi bezmyślność rządzących i szkodliwy wpływ wszelkich organizacji lewicowych i niestety również organizacji związanych z bronieniem praw człowieka. Ich kompletnie absurdalne i ślepe pojmowanie tych idei po prostu uniemożliwia wprowadzenie sensownych rozwiązań. Za takie uznaję wychowanie sierot w chrześcijaństwie, a jeżeli tak bardzo będzie to wszystkich „lewych” raziło, to lepszym rozwiązaniem od islamu będzie nawet „kościół latającego potwora spaghetti”, czy jakoś tak. Bezwarunkowo należałoby uniemożliwić dostęp do nich dorosłym muzułmanom, tak by już nie mieszali w głowach tym, których powoli będzie się udawało prostować. Skręca mnie jak słyszę bzdury, że islam jest religią miłości. Głupota europejskich dziennikarzy, którzy to z taka łatwością podchwycili jest niepojęta. Natomiast wszelkie sugestie, że takie działania będą pogwałceniem praw człowieka uważam za przejaw kompletnej ignorancji, ponieważ to nasze prawa powinny być dla nas najważniejsze i nasze bezpieczeństwo i to w każdym wymiarze. Zresztą subiektywne stosowanie praw człowieka można zobaczyć w przypadku, kiedy Niemcy odbierają dzieci polskim rodzinom żyjącym w Niemczech i jakoś wtedy żaden bałwan naprawiający świat nie krzyczy o pogwałceniu praw człowieka.

Jeżeli idzie o wiek sierot, które rokują na stanie się częścią naszego społeczeństwa, to w przypadku chłopców to będzie najwyżej 10 lat, a jeszcze lepiej jakby byli młodsi. Starsi mogą być zbyt skrzywieni, a ich sposób postrzegania świata może być zbyt zatruty i zbyt trudny do wyprostowania. W przypadku dziewczynek, to chyba nawet nastolatki będą się wstanie zasymilować. W tej jednak kwestii, to tylko moje subiektywne odczucie, aż takim ekspertem od kobiecej natury nie jestem, ale co najważniejsze dorosłe już kobiety praktycznie nie gwałcą i rzadziej zabijają. W przypadku dziewcząt problemem pozostanie religia, nastolatkowie już mają dość mocno ukształtowany element tożsamości i wiary, więc może należałoby pułap wieku jeszcze bardziej obniżyć. Dla chłopców 4-5 lat, a dla dziewczynek 10-12 lat. To tylko moje rozważania, ale bezdyskusyjnie sierot nie można pozostawić pod wpływem tamtej religii. Zwłaszcza jeżeli mają się stać częścią społeczeństwa zbudowanego na podstawach kultury judeochrześcijańskiej. A tak po prawdzie to chłopców bym w ogóle nie przyjmował, za duże ryzyko, a jak już dorosną to może być za późno. Żeby poradzić sobie z obecna sytuacją to jedynym sensownym rozwiązaniem są jakieś działania w krajach pochodzenia emigrantów. Mam jednak świadomość, że będzie to się wiązało z wysłaniem wojska, walkami i ofiarami. Jednak chyba nie ma na dzień dzisiejszy jakiegokolwiek innego pomysłu na rozwiązanie tego problemu, a dopiero po ustabilizowaniu tamtego obszaru będzie można wszystkich nieprzydatnych lub szkodliwych odesłać.

Następna sprawa, która jest ewidentnie niedopowiedziana, to te uparte próby kwalifikowania tych ludzi do kategorii uchodźcy lub emigranci ekonomiczni. Takie stawianie sprawy oznacza, że usiłujemy do tych mas ludzi przyporządkować obrazy i realia znane nam z naszej historii lub codzienności naszych rodzin. W przypadku uchodźców to ucieczka przed bombami do rejonu gdzie one nie spadają, a w drugim przypadku wyjazd za pracą, by zarobić dla siebie i bliskich. Sęk w tym, że tutaj to jakoś nie pasuje i to w żadnym przypadku. Jeżeli spojrzymy na kwestie uchodźcze, to od razu nasuwa mi się porównanie z obecną sytuacją na Ukrainie. Ci co ociekają z terenu walk to uciekają najwyżej na odległość  kilkuset kilometrów, a nie przemierzają cały kontynent i nie kierują się w jednym określonym kierunku. Chociaż akurat o to nie mam pretensji do Arabów, byle nie do nas. Na dodatek uciekają same kobiety i dzieci. Mężczyźni zostają aby walczyć lub pilnować dobytku. W przypadku migracji z Bliskiego Wschodu proporcje są odwrócone, chociaż podobno ostatnio się to zmienia. Pytanie tylko czy trwale i czy rzeczywiście tak jest. Jeżeli idzie o migrację zarobkową, to sytuacja też powinna wyglądać inaczej. Ukraińcy, jak u nas się pojawią to od razu szukają pracy i starają się być samowystarczalni. W przypadku muzułmanów to przebija się element wygórowanych oczekiwań i postawa roszczeniowa. O tym, że to też nie jest typowa migracja za pracą świadczyć mogą informacje z Finlandii, gdzie zaczęto oczekiwać od emigrantów wykonywania drobnych, nieodpłatnych prac w oczekiwaniu na finał postępowania azylowego i podobno z 30 000 przybyłych, bardzo szybko około 5 000 chce wracać do domu. Normalnie szybko im się odechciało Europy, od razu 1/6 chce wyjeżdżać. Podsumowując, to nie mamy tutaj do czynienia z migracja uchodźców czy migracja zarobkową. To jest jakieś poplątanie lenistwa, pychy, buty, bezczelności i absurdalnych oczekiwań. Mnie się taka postawa w głowie nie mieści, ale wygląda na to, że na Bliskim Wschodzie to norma kulturowa. W cholerę z taką kulturą !

Wśród wszystkich komentarzy i rozważań praktycznie nie ma zagadnienia, co z tymi ludźmi będzie się działo za kilka lat. Niby rozumiem, że problem jest tu i teraz i nikt nie ma czasu na myślenie co będzie za, powiedzmy, trzy lata. Jednak uważam, że uwzględnienie przyszłości w konstruowaniu decyzji dotyczących bieżących problemów jest konieczne. Gwałtowny sprzeciw wobec unijnej polityki migracyjnej, jaki ma miejsce w krajach środkowo-wschodniej Europy, najpewniej wynikał właśnie z tego, że myśmy tą kalkulacje przeprowadzili automatycznie. Społeczeństwa zachodniej Europy okazały się być pozbawione tego rozumowego elementu samoświadomości. Dopiero teraz coś zaczyna do nich docierać. Nawet jeżeli cześć tej migracji uzna, że się pomyliła lub miała mylne wyobrażenie o realiach naszego kontynentu i zdecyduje się wrócić do swoich krajów lub krajów bliższych im kulturowo, to nie zrobią tego wszyscy, ani nawet większość. I wtedy problem się dopiero zacznie. Ludzie bardzo wolno przyznają się przed sobą do błędów lub własnej głupoty. Dużo częściej szukają winnych takiego stanu rzeczy i w tym momencie nie zaczną obwiniać muftich nauczających w meczetach, nie będą obwiniać islamistów, czy dyktatorów ani siebie samych. Zaczną obwiniać tych do których przyszli i co wtedy zrobią ? Wtedy zacznie dramat, który dotknie tubylców ponieważ emigranci zaczną brać siłą to na co będą mieli ochotę, lub co gorsza to co w ich pogiętych umysłach uznają, że im się należy. Przy skali migracji, skala tego będzie niewyobrażalna. Dopiero tydzień temu pierwszy raz usłyszałem w telewizji, że Niemcy mają potencjał do destabilizacji wewnętrznej w perspektywie kilku lat. Przez ostatnich kilka miesięcy nikt się nawet w ten sposób nie zająknął.

Kiedy to się wszystko wymknie spod kontroli zachodnioeuropejskim rządom, to możliwe, że przez Europę przetoczy się nowa fala migracji, tyle tylko że rdzennych Europejczyków. Do tego jest chyba jeszcze daleko, tak ze cztery do ośmiu lat, ale o ironio nasz kraj może się stać po raz kolejny w historii przedmurzem chrześcijaństwa. Tyle tylko, że teraz zamiast zachodnioeuropejskiego, to staniemy się przedmurzem prawosławia. Swoją drogą to my mamy chyba zadane, że świat ani historia nie może się bez nas obejść. Jakby choć raz nie mogli się wszyscy zająć sami sobą, a od nas odczepić. W tym momencie należy się zastanowić co będziemy musieli zrobić z migracją rdzennych Europejczyków. Moim zdaniem odpowiedź powinna być taka sama jak przy obecnym kryzysie. Na zachodzie ciągle często jesteśmy postrzegani w kategoriach tych gorszych, więc pojawienie się ludzi, którzy będą się uważać za coś lepszego może tylko przynieś cierpienie naszemu społeczeństwu. Trzeba pamiętać, że najwięcej zaginięć dzieci migrantów ma miejsce na przykład we Włoszech, najwięcej przypadków zmuszania do prostytucji ma miejsce w Niemczech, Holandii a także Francji, Hiszpanii, Anglii i w zasadzie w całej Europie. To właśnie we Włoszech było najwięcej obozów niewolniczej pracy, w których również naszych przetrzymywano, niestety również przy pomocy naszych. Do tego Europejczycy są tylko z nazwy ludnością cywilizowaną. Za każdym razem jak usiłowano nam przynieś cywilizacje, a ostatnio demokracje przy pomocy pożytecznych idiotów z zespołem chorobowym zwanym K-O-D, to niestety zawsze się to dla nas źle kończyło. Może przesadzam, ale coraz częściej odnoszę wrażenie, że jesteśmy jednym z niewielu cywilizowanych społeczeństw na tym kontynencie. Na zachód o Odry wojująca sodomia, na wschód od Buga barbarzyńscy megalomani. Chyba tylko my i garstka dookoła są jeszcze normalni.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka