michal siudak michal siudak
360
BLOG

Myśli ponure, palec w górę

michal siudak michal siudak Polityka Obserwuj notkę 0

Wracam po tygodniu białego szaleństwa do chałupy, otwieram net i gdybym nie był w papuciach, to by mi skarpety spadły.

Tak sobie myślę, że naszym kochanym przywódcą przydałaby się odrobina białego szaleństwa, bo oni już chyba tak zaplątali się we własnym świecie, że powoli schodzą z uma.

Parafrazując starożytnych, chciałoby się powiedzieć, że mijający tydzień upłynął pod hasłem: „Kurwy zostały rzucone”.

I to nie przez byle kogo.  Radosne kurwowanie w kraju rad nad Wisłą rozpoczęli najlepsi kibice świata, nadkibice nawet, wolni od wszelkich uprzedzeń, homofobii i antysemityzmu Izraelczycy, wyzywając na meczu międzypaństwowym reprezentantki Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, siostry Radwańskie, od „katolickich kurew”. Państwo polskie miało świetną okazję, żeby zdać kolejny egzamin, który oczywiście zdało w cuglach.  Świetnie zdajemy egzaminy i dlatego całkiem zapomnieliśmy, że państwa dzielą się na te zdające egzaminy i te egzaminujące.

Każdy durak wie, że lepiej zdawać niż egzaminować.

Bluzgi podjął nieoceniony arbiter elegancji i dobrego smaku Pan Janusz Palikot, zarzucając Pani Wandzie Nowickiej „polityczne kurestwo”.  W sukurs Panu Januszu poszedł, pierwszy po Sergio Leone w kunszcie reżyserskim, Pan Kazimierz Kutz, niegdyś reżyser. (Pan podał inne nazwisko w samolocie, a teraz okazuje się, że w dodatku pisze się pan przez "te", "zet"?
Dawniej pisaliśmy się Kloc przez "ce", ale potem mój brat został reżyserem i zmienił pisownię na Klotz!).

Pan Kutz oczywiście jasno i klarownie wyłożył motywację Pana Janusza do użycia tego, a nie innego rzeczownika rodzaju żeńskiego. Usprawiedliwił jak trzeba, bo wiadomo, głodnemu chleb na myśli. Panu Kazimierzu, zamiast spraw eschatologicznych, kurwy w głowie. Chciałaby dusza do raju, cielesnego oczywiście, ale ciało nie daje. Drogi Panie, w tym wieku to nawet blaszane wiaderko wiagry nie pomoże. Trzeba widzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym… Żeby reżyser filmu „Śmierć jak kromka chleba” skończył na poziomie burdelu…? Hadko Pana słuchać, jak mawiał imć Zagłoba.

Tak się zastanawiam, skąd u naszych polityków takie żywe zainteresowanie najstarszym zawodem świata? Na Neptuna, nawet nie śmiem myśleć i insynuować, że polityk demokratyczny ma coś wspólnego z najstarszym zawodem świata..!.  Przecież tylko zufallem i psim Pan Stefan „Unabomber” Niesiołowski, niegdyś z ZCHN, przeszedł do PO.  Za pierwszej komuny chciał wysadzić pomnik Leninu w Poroninie…, oj te piękne czasy….  „Był w Poroninie taki baca, co Leninowi leczył mlekiem kaca, a ty maszeruj, maszeruj głośno krzycz, niech żyje nam Wołodia Ilicz”, jak mawia pieśń ludowa. A potem nazwał Pana Ryszarda Kalisza „pornogrubasem”.

Nasi demokratyczni politycy nie uprawiają oczywiście najstarszego zawodu świata, a jedynie bardzo stary zawód świata. I to nie byle jaki zawód – prawdziwy zawód demokratyczny. Polega on, ni mniej ni więcej, na zawodzeniu.

Naobiecuje taki jeden z drugim gruszek na wierzbie, nieba przychyli politycznym analfabetom (oj przepraszam, społeczeństwu obywatelskiemu), a później zawodzi. Bo głupich nie sieją, sami się rodzą, więc z okazji nie skorzystać – grzech.

W ostatnim czasie, to się nawet niektórzy zawiedli na smoleńskie błoto, aby w nim trochę poleżeć.  I jeszcze trumnami się pozamieniali.  Żeby pozostali mogli łkać w żalu nieutulonym i zawodzić w boleściach, a państwo mogło zdać egzamin. Oczywiście celująco.

Niemniej pięknie zawodzili nasi rządzący, a dokładnie nasz rząd, kiedy w 2011 pojechał z wizytą ad limina apostolorum do słonecznego Izraela. Jak jeden mąż zawodzili słynną pieśń pt. „Hava nagila” (skąd oni ją u licha znają...., światowcy jacy, czy co? Księcia dyplomacji nauczyła żona, ale reszta?). Pan Szwach Weiss napisał, że pięknie śpiewali. Ale jak Pan Weiss twierdzi, że śpiewali, to znaczy, że twierdzi… Ja tak sobie myślę, że nasi przywódcy kochani wzięli sobie do serca starą rzymską sentencję, a mianowicie: „bez jabcoka nie ma rocka, a bez gazu nie ma jazzu”. Łyknęli sobie jakiegoś miejscowego cymesu i zawodzili jak się patrzy. Wszystko po to, żeby państwo polskie mogło zdać kolejny egzamin.  Tym razem śpiewająco.

Są też politycy uprawiający stary zawód świata odsunięci czasowo od czynnego uprawiania zawodu, to znaczy dojenia Rzplitej na lewo i prawo i żyjący skromnie z cieniutkiej renty opozycyjnego wybrańcy ludu i zawodzący tęsknie w czeluściach. A jak żałośnie muszą zawodzić doły partyjne i przebierać nogami z bulu (a może bólu) nieutulonego, strącone do najgłębszych kręgów demokratycznego piekła? .

Toteż nic dziwnego, że Pan Prezes Jarosław skorzystał z rad swoich doradców i drink – tanków, oj przepraszam  think- tanków,  i postanowił z Muamara Kaczafiego stać się z powrotem Jarosławem Kaczyńskim (jak mawiał jeden starożytny Gall: „Obelusie, na Teutatesa, stańże się Obelixem, szybko”).

Pan Prezes zaproponował „rząd techniczny” na czele z Panem prof. Glińskim, niegdyś działaczem najbardziej demokratycznej Unii Wolności, forpoczty międzynarodowych zbowidowców. Prof. Gliński to pierwszy ekolog kraju i  działacz wielu zielonych ruchów eko, nie wiadomo czy logicznych.

Ale co tam…Tylko krowa nie zmienia poglądów, jak mawiał śp. Jerzy Giedroyc.

Zastanawia mnie jednak ekspert owego rządu technicznego ds. ekonomiki, Pan Witold Modzelewski. Kiedy padło pierwszy raz jego nazwisko w kontekście rządu technicznego, myślałem, że chodzi o wybitnego ekonomistę rumuńskiego Vitolda Modzelescu.

Pan Witold Modzelewski (a może jednak w tym rządzie chodzi o  Vitolda Modzelscu), w czasach budowy socjalizmu europejskiego, wprowadzał najbardziej korupcjogenny, bezsensowny i zabijający polską gospodarkę podatek VAT.  Dzięki prof. Modzelescu, ustawa o podatku VAT jest grubsza niż Talmud. Po wprowadzeniu VAT-u, profesor został doradcą podatkowym Nr 0001 - agentem z licencją na odpodatkowanie.  Założył swoją kancelarię prawną i doradzał przedsiębiorcom, jak unikać podatku, który sam wprowadził.  Pan profesor, kiedy przeniesie się na łono Abrahama (daj Mu Panie sto lat i więcej w dobrym zdrowiu) będzie miał ulice swojego imienia. W przeciwieństwie do bezimiennego piekarza, który postanowił rozdawać czerstwy chleb ubogim. Nie skorzystał z usług Pana profesora i biurwy skroiły go za niezapłacony podatek VAT, który powinien wnieść od darowanego za darmo chleba. Zamknął piekarnię i  poszedł z torbami na zasiłek imienia Jacka Kuronia, międzynarodowego socjalisty w obrządku trockistowskim, który też budował nowy demokratyczny raj.  Wszystko w imię sprawiedliwości społecznej, która za zło wynagradza, a za dobre karze.

Będzie miał Pan profesor Modzelescu swoje ulice bardzo słusznie, bo jest ojcem prawdziwego cudu: Polki zaczęły rodzić Brytyjczyków, oczywiście na wyspach. Pan prof. miliony Polaków uchronił przed bezrobociem, wypychając ich za chlebem na saksy i sprawił, że małe, rodzinne firmy unikają podatku VAT, jak tylko  mogą.

A sam cierpi w dobrobycie za milijony... Może on jest nawet milijon z numerem 0001.

Wicio nie jest dziecko i wie, że gdyby wszyscy oni płacili cezarowi co cesarskie, polskie dzieci, których mamy coraz mniej, nie miałyby co jeść i co pić. 

Pewnie Pan profesor – jako doradca rządu „technicznego” potrafiłby mi najlepiej wytłumaczyć, dlaczego w moim kilkutysięcznym miasteczku, które wskutek remontu sieci energetycznych zostało całkowicie pozbawione prądu na dwanaście godzin w pewną październikową sobotę, jedynymi punktami nie pozbawionymi dostaw energii elektrycznej był dworzec kolejowy i market pewnego koncernu międzynarodowego. Świecił w ciemności, jak psu jajca.  Polscy kupcy mieli wtedy wolne. Na co dzień też zaczynają mieć wolne, bo na rynku obowiązuje zakaz zatrzymywania się, a przed marketem parking wielkości stadionu narodowego.  Jak to się dzieję, że geszefty sprzedające sery i takie tam, na dodatek zwolnione  z podatku, podpina się pod sieci o znaczeniu strategicznym? 

No cóż..,  kto  naprawi naszą polską maszynę lepiej niż ten, kto ją spieprzył?

Pamiętacie Państwo film Alternatywy 4?. Do kuchni docenta Zenobiusza Furmana też przyszli „fachowcy”, żeby usunąć rurkę z gazem, zamontowaną „na przestrzał przez środek”, którą  sami wcześniej zainstalowali.  Dwa razy wzięli kasę za to samo…

A Pan Kutz krytykował kiedyś  bareizm, że to niby takie niskie i głupie.

Panie Prezesie,  na pamięć Pańskiego śp. Brata i śp. Matki,  zawróć Pan z tej drogi!

Polska to jest przepiękny kraj w którym mieszkają dobrzy, pracowici i mądrzy ludzie!!! Jedyne co im trzeba, to wolności decydowania o swoich sprawach.

Panie Prezesie, na Teutatesa!

W dniu dzisiejszym, Inspekcja Ruchu Drogowego chciała zabrać kierowcy pełnego ludzi busa, wiozącego pracowitych Polaków do pracy, dowód rejestracyjny za spaloną żarówkę.  Inny kierowca żalił się przez CB - radio, że dostał 500 zł. za przekroczenie prędkości o 10 km na drodze prostej jak egipska karawana.  Pracując od 5 – tej rano do 22 – w nocy,  zarabia na mandaty w demokratycznym raju na ziemi.  Bo chce dowozić, a nie zawodzić,  pracowitych Polaków do pracy na czas.  Ciekawe, o której godzinie budzi się i jak zarabia na życie nasz kochany Syrena Men…!

Od dwudziestu z górą lat interesuję się tym, co dzieje się w polskiej polityce. Ale pierwszy raz, na określenie tego, co widzę i słyszę, mam ochotę zacytować słowa wypowiedziane przez Panią Dorotę Segdę w filmie  ”Ostatni prom.”

„Wygrali, przegrali…! Jebał to pies.”

 

 

 

Ławki,aniołki - to moja specjalność.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka