Svistaq Svistaq
1009
BLOG

Niemiecki premier Polski, polska kanclerz Niemiec - korzenie...

Svistaq Svistaq Polityka Obserwuj notkę 9

Czy ktoś z nas nie słyszał o dziadku z Wermachtu? Każdy "prawdziwy" a nawet i nieprawdziwy Polak dowiedział się w 2005 roku bardzo ciekawej informacji odkrytej przez p. Kurskiego. I tak ruszyła lawina, która pociągnęla za sobą wiele oskarżeń. Oto okazało się, że Gunter Tusk, dziadek miłościwie panującego nam Niegasnącego Słońca Peru był Niemcem, służył w GESTAPO/SS/WERMACHCIE (niepotrzebne skreślić), był śmiertelnym wrogiem Polaków, osobiście znał Hitlera, mordował naszych rodaków w obozach i w ogóle BYŁ NIEMCEM!

Nikogo to nie dziwiło. Grzebanie w korzeniach jest rzeczą dla Polaków naturalną. Można uznać to nawet za normalne, dopóki jednak nie będziemy przesadzać. Tusk (Józef) był Kaszubem i gdy Niemcy zaczęli przegrywać na dwóch frontach zdesperowany Hitler zdecydował powoływać pół-Niemców, a więc Ślązaków i Kaszubów. Tusk nie walczył z RKKA, bo do tego służyli "pełnowartościowi" Niemcy. Wermacht obawiał się dywersji i sabotażu, dlatego na front trafiali ci, którzy do tej pory dbali o zaplecze. Na ich miejsce ściągnięto min. Tuska. Tyle w temacie. Pomimo tego, że Niegasnące Słońce Peru dobrym premierem nie jest, jest nieudolnym przywódcą to używanie ZMIENIONEJ historii na potrzeby polityczne jest przejawem zwykłego idiotyzmu. Metoda czysto stalinowska. A PiS podobno jest antysowiecki...

Inaczej ma się sprawa z Adamem Michnikiem (vel. Aaron Szechter), bo tu faktycznie mamy do czynienia z synem sowieckiego agenta i bratem stalinowskiego prokuratora. Nikt rozwieszając plakaty "Szechter przeproś za ojca i brata" i krzycząc na marszu "Michnika brat - stalinowski kat!" nie kłamie. Tak było bo są na to dowody. Tymczasem, w sprawie Tuska dowody były całkiem inne a działanie PiSu przybrało formę zwykłej propagandy. I nie bronie Tuska ani Platformy. Pierwszemu należy się Trybunał Stanu, drugiej rozwiązanie. Po prostu jako Polacy powinniśmy myśleć co robimy. Na korzenie należy patrzeć dokładnie. Nikt się ich wyprzeć nie może, więc argumenty lewactwa 'zostawmy przeszłość' nie docierają do mnie. Przeszłość jest tak samo ważna jak przyszłość, a może nawet bardziej, bo możemy z niej czerpać doświadczenie. Należy jednak tą wiedzę traktować jak jajko - z należytą ostrożnością. 

Faktycznie, można powiedzieć, że 'nie mieliśmy wpływu na przodków'. Pełna racja. Nie od nas zależało kim był dziadek, stryj, ciotka. Jednak należy patrzeć na to jak potomek odnosi się do informacji na ten temat. Wiadome jest, że nikt nie będzie chciał wyrzec sie rodziny. To po prostu sprawa godności. Jednak jeśli brat zbrodniarza mówi, że to nie prawda, pomimo dowodów w postaci wyroków możemy mówić o zwykłym świństwie. Informację o przodkach należy przyjąć z pokorą, nie wyrzekać się jej za wszelką cenę. Pokazuje to przykład posła węgierskiego Jobbiku Csanáda Szegediego (Czonada Segediego), który na wieść o jego korzeniach wszystkiego się wypierał, próbował nawet przekupywać dziennikarzy. Po co? Nikt by go w Jobbiku za to nie zabił. Cwaniactwo nie popłaca. 

Przechodząc do meritum sprawy. Przeglądając prasówkę natknąłem się na informację jakoby dziadek kancerz Niemiec - Angeli Merkel był... Polakiem. Miał nazywać się Ludwig Kaźmierczak i pochodzić z Poznania. Mówimy o dziadku ze strony ojca, który zmienił nazwisko na Kasner, czyli to, którym jako panieńskie legitymuje się szef rządu Niemiec. Czy w takim razie za Odrą będą wypominać Merkel dziadka spod Grunwaldu albo spod Cedyni? Nie. Po prostu przetrawią tą informację, bo sama Merkel przyznawała się do tego, że jest w jednej czwartej Polką. Można? Można. Wystarczy chcieć.

W jednym z kawałków raper nawijał "Pamiętaj o korzeniach, bo korzenie trzeba mieć...". Nie chodziło raczej o to, o czym piszę, ale same słowa idealnie pasują tutaj. Musimy znać swoje korzenie i się ich nie wstydzić. Jeśli się ich wyprzemy to i nasi potomkowie wyprą się nas...

Svistaq
O mnie Svistaq

https://twitter.com/SwietlinskiMike

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka