Svistaq Svistaq
792
BLOG

Kim Dzong Cyrk

Svistaq Svistaq Polityka Obserwuj notkę 14

Ile razy w ciągu ostatnich lat byliśmy straszeni wizją atomowej zagłady, piekła, który rozpęta kurdupel z Pjongjangu? Nie wiem, mi nie starcza palców obu rąk a naweti  nóg. To co za pierwszym razem może wydawać się groźne teraz staje się... nudne. Jak długo można słuchać, że kraj znajdujący się 100 lat za murzynami (nie obrażając tych drugich) chce zniszczyć "wstrętnych, amerykańskich imperialistów". To tak jakby dziecko otrzymało zapałki na pokazie sprzętu strażackiego i zarzekało się, że spali cały świat.

Dlaczego nikt nie zrobi porządku z tą popieprzoną dynastią? Ile jeszcze Kimów musi przyjść na świat, żeby ta komedia (choć czarna, to nadal komedia) ujrzała swój koniec. Jedynym kontrargumentem na atak nie są już Chiny, którym na fanatycznym skośnookim psychopacie już nie zależy, ani Związek Radziecki, którego zresztą nie ma. Są nim obywatele - obu Korei a może i okolicznych terytoriów. Nikt właściwie nie wie, co w tej żółtej główce Kim Dzongu Una siedzi. Czy w wypadku ataku na KRLD Pjonjang nie zdetonuje ładunku jądrowego na własnym terytorium? Nikt tego nie wie.
 
W tym stosunkowo małym kraju żyje ca. 20 milionów osób, które od 60 lat żyją w izolacji. Ostatnio czytałem o sześcioosobowej rosyjskiej rodzinie, która przez 30 lat żyła w odosobnieniu na Syberii, od `38 do `78. Czym różniła się od Koreańczyków? Tym, że mogła wybierać. Na północy płw. Koreańskiego tak dobrze nie ma. Przypomina to poniekąd sytuację z Roku 1984 Orwella. Niedługo nadejdzie czwarte pokolenie osób urodzonych w tym prawdziwym Ciemnogrodzie. Ci ludzie, których prezentują w mediach nie są przecież winni, że kilkadziesiąt lat temu banda świrów postanowiła zabawić się w państwo. Załóżmy, że Korea Północna nie jest już "demokratyczna". Przecież ci ludzie doznają szoku z którego nie wyjdą przez kilkanaście lat. Ich cały dotychczasowy świat legnie w gruzach. Czy jest więc sens uświadomić im, że to wszystko co wmawiano im przez ostanie lata nie jest prawdą? 
 
Wracając do bomby. Wiele osób słyszało o teście rakietowym KRLD. Pocisk rozleciał się chwilę po starcie. W wypadku ostrzału Korei Południowej albo USA będzie tak samo. Mogę pokusić się o stwierdzenie, że jeśli ta rakieta poleciałaby dalej niż samolot braci Wright to koreański przemysł zbrojny może mówić o sukcesie.
 
Wojny nie będzie. Kim Dzong Un pokazuje swoim zacofanym obywatelom, że dorasta do pośladków ojcu i dziadkowi. Przypomina to efekt szklarni. Informacje, które trafiają do Koreańczyków z północy trafiają również przez szkło, ale już nie mogą do nich wrócić. I tkwią w niewiedzy. I tak pozostanie na wieki, wieków. Amen. Wesołych Świąt Zmartwychwstania!
Svistaq
O mnie Svistaq

https://twitter.com/SwietlinskiMike

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka