Ho, ho! 35%! To brzmi naprawdę dumnie! Aż tylu Polaków chciałoby zagłosować na partię JKR. A następne 22% rozważałoby taki wybór. Takie poparcie dla formacji, która....jeszcze nie powstała - zaiste, godne uwagi:)
Oczywiście - to tylko sondaż. Oczywiście - to tylko sondaż telefoniczny. Oczywiście - to tylko próbka 500 osób. Ale warto przypomnieć, że idea powołania PO, już po konferencji trzech tenorów, już po ogłoszeniu chęci założenia partii, otrzymała zaledwie 22,4% (Pentor, 15. 01. 2001). Czyżbyśmy więc mieli do czynienia naprawdę z czymś, co może zagrozić łaskawie nam panującemu duopolowi?
No i czy JKR będzie polską Angelą Merkel? Czy będzie polską Margaret Thatcher? Czy będzie polską Tansu Ciller? Czy będzie polską Indirą Gandhi? Czy będzie polską Benazir Bhutto? Czy doczekamy się w naszym kraju liderki centroprawicowej partii, która odsunie w cień zmęczonych sobą i męczących sobą facetów? Czy te 35%, nawet jeśli się nie utrzyma i zacznie topnieć, zapewni jej stałą obecność w polskim systemie partyjnym?
Widać panikę w szeregach PiS - do walki z JKR i EJ rzucono wczoraj na front medialny Nelli Rokitę, Beatę Kempę i Ryszarda Czarneckiego. Nie muszę chyba pisać, że świadczy to o desperacji PiS, jeśli posługiwać się muszą paniami Rokitą i Kempą (sprawa, jak widać, doszła do "trzeciego szeregu"). A łomotu, jaki wczoraj od Jakubiak dostał u Rymanowskiego Rysiek, już dawno nie widziałem. Przyznaję nawet ze wstydem, że po kolejnym ciosie Eli, zrobiło mi się po prostu Ryśka żal.
Wszystko więc dziś zależy od tego, kim się otoczy JKR, kto za nią stanie, jakimi słabeuszami okażą się dotychczasowe samce alfa, jaka będzie reakcja mediów, jaki wynik dostanie PiS w nadchodzących wyborach, jak silne będą ruchy tektoniczne w PO, na ile ludzie Donalda Tuska stracili instynkt zachowawczy itp. Ale wszystko jest możliwe! Możliwe jest, że JKR będzie naszą Angelą Merkel.
