Marek Migalski Marek Migalski
1848
BLOG

Dlaczego Tusk i Kaczyński nie mówią po francusku

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 26

 

Wczoraj w Parlamencie Europejskim Francois Hollande bronił sensowności utrzymywania siedziby tej Izby w Strasburgu poprzez podkreślenie, że to miasto jest symbolem pojednania francusko - niemieckiego. Jasno więc dał do zrozumienia, za co i komu płacą wszyscy europejscy podatnicy. Zrobił to bezczelnie, ale - jednocześnie - bardzo sprytnie.
 
Nie powiedział bowiem, że siedziba PE w Strasburgu ma być utrzymana, bo jest to w interesie Francji, która kosi na tym kasę (podobnie, jak tutejsi hotelarze, restauratorzy, taksówkarze itd). Powiedział, że jest to w interesie całej Europy, która powinna pamiętać o ważnym dla niej pojednaniu niemiecko - francuskim. I to jest właśnie to, czego Polacy powinni się nauczyć. Tego języka.
 
Bo my tego nie potrafimy - albo mówimy językiem Jarosława Kaczyńskiego, który u wszystkich w Brukseli wywołuje ciarki na plecach, albo mówimy językiem Donalda Tuska, który u wszystkich w Brukseli wywołuje uśmieszek drwiny na ustach. Pierwszy brzmi jakby nie zauważył tego, że wojna skończyła się ponad pół wieku temu i używa sformułowań charakterystycznych dla dyplomacji z czasów Stalina i Churchilla, a nie współczesnej unijnej nowomowy. Drugi zaś chyba w ową nowomowę naprawdę uwierzył, zakochał się w niej i rozmiłował - i właśnie dlatego nie jest do końca brany poważnie przez brukselskich wyjadaczy, którzy maskują nią brutalną walkę o narodowe interesy.
 
I to jest nasz największy problem - nieumiejętność walki o to, co nam należne. PiS robi to tak nieporadnie, że zraża sobie wszystkich, którzy mogliby mu być pomocni. A PO od owej walki właściwe odstąpiła uznając, że Unia naprawdę jest spełnieniem Kantowskiego i Heglowskiego ideału. Jedni krzyczą jakby nie mogli się nauczyć języka tubylców, a drudzy takie znaleźli w nim upodobanie, że zapomnieli o swoim rodzimym języku.
 
Rada? Nie zapominać języka swojego narodu. Ale w nim nie krzyczeć. Spokojnie, ale dosadnie artykułować swoje interesy, skrzętnie je okraszając brukselską nowomową. Jak Francuzi. Jak Niemcy.  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka