Marek Migalski Marek Migalski
5275
BLOG

List otwarty do pani Agnieszki Holland

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 28

 

Szanowna Pani Agnieszko,

w ostatnim programie „Tomasz Lis na żywo” powiedziała Pani, że Polsce bliżej do Łukaszenki niż do demokracji zachodniej. Jako osoba mocno zaangażowana w sprawy białoruskie i działająca na rzecz przestrzegania praw człowieka na Białorusi, nie mogę zgodzić się z takim stwierdzeniem (nawet jeśli Pani intencją było jedynie porównanie sytuacji praw mniejszości seksualnych w obu państwach). Tego typu analogie są krzywdzące dla naszego kraju, ale nade wszystko dla tych, którzy walczą – często z narażeniem zdrowia i życia – o wolność i demokrację na Białorusi. Zapewne zdziwi Panią fakt, że podobnych analogii używają media o. Rydzyka oraz politycy Prawa i Sprawiedliwości – gratuluję znalezienia się w zacnym gronie tych, którzy nic nie zrobiwszy dla naszych przyjaciół na Białorusi, bardzo lubią wykorzystywać ten kraj do krytykowania własnego. Ale to Pani wybór z kim chce Pani współbrzmieć. Zawsze z przykrością przyjmuję porównania wolnej Polski do kraju Łukaszenki i z ogromnym smutkiem przyjąłem Pani słowa. Polska, ale szczególnie Białorusini, nie zasłużyli sobie na nie.

By jednak mogła Pani lepiej zapoznać się z sytuacją kraju „ostatniej dyktatury Europy”, zapraszam Panią serdecznie na spotkanie, które organizuję w tym tygodniu w Domu Białoruskim w Warszawie (ul. Wiejska 13/3). Spotkanie odbędzie się w piątek, 8. marca, o godzinie 13.00. Data nie jest przypadkowa. W Dzień Kobiet chcemy przedstawić losy niezwykle odważnych kobiet, żon byłych i obecnych białoruskich więźniów politycznych.

Na to spotkanie specjalnie z Mińska przyjadą Anastazja Daszkiewicz i Marina Adamowicz, żony Dzmitrija Daszkiewicza i Mykoły Statkiewicza, opozycjonistów, którzy od grudnia 2010 przebywają w więzieniach.

Anastazja Daszkiewicz jest zastępczynią przewodniczącego „Młodego Frontu”, młodzieżowej, demokratycznej organizacji, zarejestrowanej w Czechach. Aktywnie działa w tej formacji od 2004 roku, uczestniczyła w licznych demonstracjach i wielokrotnie była zatrzymywana przez funkcjonariuszy milicji. Po pokojowej demonstracji na Placu Niepodległości w Mińsku, 19 grudnia 2010 roku, została aresztowana i oskarżona o udział w „masowych zamieszkach”. Spędziła w areszcie KGB  ponad 2 miesiące. Jej ówczesny narzeczony, Dzmitrij Daszkiewicz, lider „Młodego Frontu”, został zatrzymany jeszcze przed demonstracją na Placu Niepodległości i skazany potem go na 2 lata kolonii o zaostrzonym rygorze. Karę wydłużono o dodatkowy rok za rzekome złośliwe naruszanie więziennego rygoru. Władze odmawiały jej spotkań z narzeczonym, dlatego też młodzi zdecydowali się pobrać w więzieniu. Teraz przysługuje im prawo do dwóch widzeń w roku.

Taką samą decyzję podjęli Marina Adamowicz i Mykoła Statkiewicz, kandydat na prezydenta w wyborach 2010 roku, który został skazany na 6 lat kolonii karnej. Obecnie Statkiewicz, tak jak i Daszkiewicz, przebywa w tzw. „zamkniętym więzieniu”, miejscu o najbardziej zaostrzonym rygorze. Marinie Adamowicz udało się zobaczyć ze Statkiewiczem dopiero w grudniu 2011 roku, kiedy to przed urzędnikiem stanu cywilnego zawarli związek małżeński. Marina Adamowicz nie ustaje w swej walce o męża i pozostałych białoruskich więźniów politycznych; wciąż upomina się o poszanowanie podstawowych praw i wartości demokratycznych na Białorusi, bierze udział zarówno w spotkaniach organizowanych przez białoruskie organizacje praw człowieka, jak i występuje na oficjalnych posiedzeniach na forum międzynarodowym, spotyka się z politykami, działaczami i stara się, by jej głos został usłyszany.

W dyskusji w Domu Białoruskim wezmą również udział żony byłych więźniów politycznych – Olga Bandarenka oraz Daria Korsak.

Historia Olgi Bandarenki jest mi szczególnie bliska, gdyż towarzyszyłem jej oraz jej córce w walce o wolność dla Dzmitrija Bandarenki, lidera „Europejskiej Białorusi”, męża zaufania Andrieja Sannikaua, skazanego na 4 lata kolonii karnej po wydarzeniach na Placu Niepodległości. Na moje zaproszenie Olga Bandarenka przyjechała do Brukseli, gdzie wystąpiła na posiedzeniu Delegacji ds. stosunków z Białorusią i opowiadała o losie męża, o poważnym stanie jego zdrowia, i presji, jakiej był poddawany przez władze kolonii. Na szczęście, Dzmitrij Bandarenka został zwolniony z kolonii karnej w kwietniu ubiegłego roku i teraz spotykam w Warszawie już Olgę i Dzmitrija razem, uśmiechniętych. Olga Bandarenka nie zrezygnowała jednak ze swojej walki na rzecz uwolnienia białoruskich więźniów politycznych, aktywnie działa w Fundacji „Vyzvalenne” i wspiera rodziny więźniów i osób represjonowanych.

W Fundacji „Vyzvalenne” działa również Daria Korsak, kolejny gość piątkowego spotkania. Daria jest żoną Aleksandra Atroszczenkaua, rzecznika prasowego Andrieja Sannikaua, który w kolonii karnej spędził ponad 9 miesięcy. Walczyła ona o wolność dla swojego męża i wspierała rodziny pozostałych więźniów politycznych, aktywnie włączała się w walkę o poszanowanie praw człowieka na Białorusi, jako obrońca praw człowieka pomagała bliskim więźniów politycznych w przygotowywaniu oficjalnych listów i skarg do organów państwowych.

Mam nadzieję, że przyjmie Pani moje zaproszenie i że przyjdzie Pani z kamerą, by udokumentować świadectwa tych kobiet. Mam też nadzieję, że żony białoruskich więźniów politycznych, poprzez opowiedzenie swoich historii, przekonają Panią, że Polska mimo wszystko jest daleka od Łukaszenkowskiego reżimu. I że porównywanie naszego życia do życia ludzi na Białorusi obraża tych drugich.

 

Z poważaniem i nadzieją na spotkanie

Marek Migalski

Poseł do Parlamentu Europejskiego

 

Z poważaniem,
dr Marek Migalski  

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka