Czasem zastanawiam się, co kieruje dziennikarzami Gazety Wyborczej zamieszczającymi materiały, które mają godzić w tradycyjny i chrześcijański system wartości. Czy jest to nienawiść do chrześcijaństwa? Czy jest to brak kultury? Czy może po prostu spaczona lekturami osobowość, która nakazuje wierzyć, że – jak pisała p. Środa - za przemoc w rodzinie odpowiada Kościół Katolicki? Te pytania nie są po to, aby kogoś obrażać, ale są stawiane na poważnie. Mam kilku kolegów i koleżanek pracujących w Wyborczej i lubię ich. Ale naprawdę wnerwiłem się, gdy zobaczyłem w miejscu publicznym wystawkę z najnowszą okładką Wysokich Obcasów.
(http://www.gazetawyborcza.pl/1,81388,4593232.html)
Mam wybór, więc nie kupuję GW. Tym bardziej nie życzę sobie, aby moje córki były wbrew ich i mojej woli nastawione na tego typu zdjęcia w miejscach publicznych. Choćby po to, aby nigdy nie przyszło im do głowy, że jako kobiety są przedmiotami i że pokazywanie nagości i wyuzdania w miejscach publicznych jest czymś normalnym, bo funkcjonuje bez przeszkód w przestrzeni publicznej dorosłych.
Oczywiście okładka Wysokich Obcasów jest po to, aby zaszokować tak beznadziejnie tradycyjnych ludzi, jak ja. Zaszokować to, czego tak bardzo nienawidzi wielu dziennikarzy GW. No to się wam trochę udało, redaktorzy!
A ja wszystkim osobom, które wydały/pozwoliły na wydanie najnowszego numeru Wysokich Obcasów z powyższym zdjęciem, w imieniu moich córek, dedykuję następujący tekst:
"Niepodobna, żeby nie przyszly zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu na szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miały być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na siebie !" (Mt 17,1)
