Na zakończenie tego krótkiego cyklu poświęconego życiu i dziełom Prezydenta Bronisława Komorowskiego i w związku z jego majowym odejściem - jeszcze dwa limeryki. Pierwszy dotyczy sprawy głośno, szeroko i dogłębnie niekomentowanej przez media - zeznań Bronisława Komorowskiego przed sądem (a właściwie wysłuchania sądu przez Prezydenta w jego pałacu) w sprawie raportu z likwidacji WSI. Druga, uznanej przez te same media za sprawę wagi państwowej - nagłemu i niespodziewanemu pozbyciu się wąsów.
Z Budy Ruskiej (9/10)
Choć w Budzie Ruskiej trwa, na co dzień i od święta,
patrona leśnych dziadków kariera niepojęta,
to jednak sprawia ból,
gdy Prezydent jak żul,
gdy tylko widzi sąd, niczego nie pamięta.
Z Budy Ruskiej (10/10)
Z Budy Ruskiej wiadomość prawdziwa:
Pan Prezydent się wąsów pozbywa!
Z czterech kroków, zza krzaka,
ledwo drasnął szaraka.
Zwierz jest mściwy, więc się teraz ukrywa.
I to miał być KONIEC, ale cudem odnalazł się jeszcze limeryk archiwalny, z samego początku prezydenckich rządów - opublikowany 28.09.2010 r. Zamieszczam go zatem jako dodatek :
Bronisław Komorowski nie musi już podlizywać się wyborcom - przed nim cała kadencja. A że podlizywać się komuś chyba musi, znalazł godny swej obecnej funkcji i ambicji obiekt. To jakaś skaza charakteru - że wspomnę jedynie jego seksualny niemal stosunek do WSI (głosował przeciw ich rozwiazaniu wbrew stanowisku Klubu PO), czy podobny epizod z kampanii wyborczej - uroczyste zapewnienie, że już nie będzie polował, bo to się części ludzi nie podoba. Zamiast tego będzie robił zdjęcia.
Z Budy Ruskiej (11/10) post scriptum
Bronisław Komorowski znany dotąd światu
ze strzelania do ptactwa, zamiast do wiwatu,
to dziś dobra władza.
Kury szczać prowadza.
Z lubością używając przy tym aparatu.
Kolejne limeryki pojawią się pewnie dopiero z okazji wyborów parlamentarnych. Póki co więc jeszcze jeden dodatek z archiwum - z samego początku rządów Leszka Millera.
Leszek Miller (2001)
Dla kolegów Millera cała pula
zawsze, kiedy przyszłość rodzi się w bólach.
Bo pod jego przewodem
ponoć mlekiem i miodem...
Niech nas doją, ale znowu do ula?!
LELESZEK MILLER (2001)
Dla kolegów Millera cała pula,
zawsze, kiedy przyszłość rodzi się w bólach.
Bo pod jego przewodem,
ponoć mlekiem i miodem...
Niech nas doją, ale znowu do ula?!.
SZEK MILLER (2001)
Dla kolegów Millera cała pula,
zawsze, kiedy przyszłość rodzi się w bólach.
Bo pod jego przewodem,
ponoć mlekiem i miodem...
Niech nas doją, ale znowu do ula?!.