Michał Miśkiewicz Michał Miśkiewicz
470
BLOG

Najgłupszy przestępca z Częstochowy...

Michał Miśkiewicz Michał Miśkiewicz Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Jest już koniec roku, dokładnie ostatni dzień roku 2011. Każdy coś podsumowóje i znalazłem kilka fajnych przypadków głupoty przestępców z mojego miasta. Jestem ciekawy jak wam się one spodobają i co wybierzecie jako numer 1.

1)PORWANA NA IMPREZĘ. W niedzielny poranek na stację paliw w Lgocie Nadwarciu podjechał samochód z trzema mężczyznami. Za kilkadziesiąt złotych zatankowali paliwo, zrobili też drobne zakupy. Kupili m.in. butelkę wódki, by dokończyć nocną imprezę. Przy okazji zaczęli rozmawiać z 28-letnią pracownicą stacji. Niestety, znajomość zapragnęli kontynuować dalej i raczej nie w sąsiedztwie dystrybutorów. Jeden z mężczyzn wziął więc kasjerkę na ręce i zaniósł do samochodu, po czym całe towarzystwo pojechało na imprezę kilka kilometrów dalej. Koleżanka 28-latki zaalarmowała policję - nie tylko zgłosiła porwanie, ale i kradzież paliwa, bo za nie nikt nie zapłacił. Niedługo potem skontaktowała się z nią uprowadzona koleżanka. Okazało się, że udało jej się wymknąć z domu, do którego została „zaproszona” na zabawę. Policjanci zatrzymali trzech mężczyzn w wieku 29, 32 i 36 lat. - Nikogo nie chcieliśmy porywać. W domu kolegi tylko żartowaliśmy. Smutno zrobiło się rzeczywiście wtedy, jak przyjechała policja - mówił potem jeden z porywaczy. 

Widać że kobieta im się spodobała, tylko nie lepiej jest zaprosić słownie? 

2)KOLEJARSKI DOWCIP. 14 lutego na policyjny telefon alarmowy zadzwonił mężczyzna z informacją, że na częstochowskim dworcu jest ładunek wybuchowy. A druga bomba znajduje się w jednym z pociągów zdążających właśnie do Częstochowy. Wszystko ma eksplodować, gdy skład wjedzie na peron. Policja natychmiast wstrzymała cały ruch kolejowy. Sprawdzanie częstochowskiego dworca oraz pociągów zajęło pirotechnikom kilka godzin. Oczywiście żadnych bomb nie było. Policjanci namierzyli żartownisia - był nim... 24-letni kolejarz z Żor, który telefonował ze swojej komórki. Co ciekawe, gdy policja szukała ładunków, 24-latek cały czas siedział w jednym z pociągów czekających na wjazd do Częstochowy.

Troche nie pomyślane, z własnej komórki dzwonić? Troche mało pomysłowe.

3)ZEMSTA NA GROBIE. Pewna częstochowianka odwiedzając na cmentarzu swoich bliskich zobaczyła roztrzaskane nagrobne zdjęcie syna. Na wandali poskarżyła się koleżance. Ta skojarzyła, że gdy była w okolicy zniszczonej mogiły, widziała sąsiadkę. Zdecydowały się powiadomić policję. 41-letnia sąsiadka przyznała się do rozbicia wizerunku zmarłego. Stwierdziła, że będąc przy grobie, przypomniała sobie, jak to jeszcze za życia syn sąsiadki ją obraził. Wspomnienie z przeszłości tak ją wzburzyło, że rzuciła w zdjęcie kluczami.

Trzeba pamiętać by nie obrażać swoich sąsiadek.

4)300 MIL DO NIEBA. 24-latek z Pabianic niczym bohaterowie filmu „300 mil do nieba” przejechał ponad 140 km pod naczepą ukraińskiej ciężarówki. To był zakład z kolegami, że pokona w ten sposób kilometrowy odcinek. Podróż jednak trwała dłużej, bo kierowca zatrzymał się dopiero w Kochcicach, gdy wyczuł, że pojazd zaczyna szwankować. Miał rację - podróżujący pod naczepą 24-latek w desperacji zniszczył przewody hamulcowe i ABS. Gdy kierowca wysiadł, młodzieniec wyskoczył spod naczepy. Doszło do szarpaniny. Kiedy przestraszony Ukrainiec uciekł do kabiny, 24-latek wrzucił przez okno gaśnicę, raniąc kierowcę w twarz. Potem pobiegł stronę Kochcic. Na zbiega natknął się patrol policji. 24-latek tłumaczył, że jako mechanik chciał dogadać się z kierowcą i naprawić szkody. Został jednak oskarżony o uszkodzenie ciała i rzeczy.

To jest dopiero zakład, wygrał go niepodważalnie.

5)KIEDYŚ TO BYŁO PRAWO JAZDY. Policjanci z lublinieckiej drogówki zatrzymali do kontroli kierowcę forda, który przekroczył dozwoloną prędkość. 39-letni mieszkaniec Dobrodzienia wręczył funkcjonariuszom coś co było w przeszłości prawem jazdy. Nieważny już dokument był tak zniszczony, że nie dało się odczytać podstawowych danych. Kierowca tłumaczył, że nie wyrobił nowego, bo... nie miał takiej potrzeby.

Nie miał potrzeby? Ale przeciesz jechał samochodem.

6)DAWAJ WYPŁATĘ. 21-letni mieszkaniec Sadowa zapukał pewnego kwietniowego poranka do domu brata swojego szefa. Gdy ten otworzył drzwi, 21-latek przyłożył mu pistolet do skroni i zażądał kilkuset złotych zaległego wynagrodzenia. Brat szefa zachował zimą krew, pieniędzy nie dał, lojalnie za to uprzedził, że zawiadomi policję. 21-latek zrezygnował z wypłaty i uciekł. Został zatrzymany w swoim domu. Policjanci znaleźli także broń gazową, którą wyrzucił przed swoją posesją.

Nie lepiej już by było wyrzucić w krzaki albo zakopać?

7)STÓWA NA KOLANO. - Panowie, macie stówę, zawieźcie mnie do domu i nie róbcie cyrku - te słowa skierował do policjantów 69-letni rowerzysta. Wcześniej na widok radiowozu nerwowo skręcił w boczną uliczkę. Złapany nie chciał podać swoich danych, szarpał się, a w radiowozie zwymyślał policjantów. Gdy to nie pomogło, położył na kolana policjanta 100-złotowy banknot jako argument ostateczny. Miał 2 prom. alkoholu w wydychanym powietrzu.

Trzeba było dać więcej, albo wezwać taxi.

8)KRADLI FORDA NA POPYCH. 17-latek z mocno starszym, bo 40-letnim kolegą ukradł z Rynku Wieluńskiego zaparkowanego tam forda. Złodzieje wybili szybę i rozkręcili stacyjkę pojazdu. Gdy auto nie chciało jednak odpalić, postanowili je przepchać do bramy na pobliskiej ul. Wieluńskiej. Ich zmagania z pojazdem zgłosił policji przypadkowy świadek.

Trzeba było przyjechać lawetą.

9)ŚPIOCHY NA SKRZYŻOWANIU. Dyżurny myszkowskiej komendy policji przyjął zgłoszenie, że na skrzyżowaniu ulic Ostrowskiej z Żarecką w Masłońskich stoi samochód dostawczy, a za kierownicą śpi mężczyzna. Wysłany tam policyjny patrol potwierdził, że auto rzeczywiście jest na środku ulicy, ale w kabinie śpi nie jeden, a dwóch mężczyzn. I kierowca, i pasażer byli kompletnie pijani. Badanie 51-letniego kierowcy dało rekordowy wynik 3,69 prom. alkoholu w wydychanym powietrzu.

Gratuluje rekordu, ale niepolecam prób jego pobicia.

10) WYBIĆ SZYBĘ TRZEBA UMIEĆ. 79-letni Antoni W. z podczęstochowskiej wsi usłyszał zarzut fałszywego powiadomienia o przestępstwie. Starszy pan zgłosił się na komisariat opowiadając mrożącą krew w żyłach historię o tym, jak bandyci wtargnęli do jego domu i pobili go. Koronnym dowodem była wybita szyba w oknie. Policjanci szybko połapali się, że to historia wyssana z palca. Rozbite szkło leżało pod oknem na podwórzu, więc niemożliwe, by wybił je ktoś z zewnątrz. Mężczyzna przyciśnięty do muru wyznał mundurowym, że okno rozbił sam, a historię zmyślił, bo doskwierała mu samotność. Chciał by ktoś zainteresował się nim przed świętami.

Dokładnie trzeba umieć wybić szybę, a napewno z dobrej strony. Chodź z jednej strony go rozumiem, facet samotny.

Jak która opowieść jest najlepsza? Historię pochodzą z gazeta.pl, i to nie wszystkie, ale komentarze do nich są moje. Zaczerpnołem je ponieważ bardzo mi się spodobały i chciałem się z wami podzielić.

Jaki jestem?? Trudno o tym powiedzieć samemu. Napewno troche tajemniczy i patrzący z innej perspektywy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości