fircyk fircyk
501
BLOG

Znać Donalda jak zły szeląg.

fircyk fircyk Polityka Obserwuj notkę 0

        Kilka dni temu, ku zaskoczeniu wielu Polaków, publiczna telewizja emitowała ciekawy film dokumentalny. Ku zaskoczeniu, bo wartościowe produkcje są w „TVP” od pewnego czasu rzadkością. Mając jednak w pamięci słowa jednego z jej prezesów „ile abonamentu, tyle misji”, oraz apele premiera Tuska – ówczesnego prezesa partii opozycyjnej – do bojkotowania abonamentu radiowo-telewizyjnego, zaskoczenie owo może okazać się bezpodstawne. Fakt, że sytuacja jest tak zła jak nigdy i coraz realniej zarysowuje się widmo, iż „raz, dwa” to wszystko pieprznie, ale prawdą jest także to, że jakieś opłaty z abonamentu od widzów i słuchaczy skapują, to i „TVP” rzuci od czasu do czasu ochłap. Że o 23? – oj tam, oj tam – powie młody, wykształcony i tak dalej.

       „Det Røde kapel” – dosłownie „czerwona kapela” opowiada o grupie duńskich komików - reżyserze, który wraz z dwoma naturalizowanymi dwudziestoletnimi Duńczykami z Korei południowej przyjeżdża do Pjongjangu, by zobaczyć „śmiech Koreańczyków z północy”.

       W Polsce tytuł dokumentu to „Idioci w Korei”, którego – prawdopodobnie - powodem jest porażenie mózgowe jednego z młodych komików.

      Grupa otrzymuje  partyjnego „opiekuna”, który czuwa, by obcokrajowcy nie byli świadkami niepożądanych – z punktu widzenia partii – obrazów, oraz by sami takich obrazów nie kreowali. Program, który chce młodzieży zaprezentować trupa, jest wcześniej analizowany przez  swoiste, partyjno-totalitarne „mam talent”. Pewne treści, które nie uzyskują aprobaty „jurorów” zastępowane są innymi, typu „jedno serce, jeden rozum, jedna Korea”. Propaganda i tani teatr –jak na zawołanie wylewane przez „opiekunkę” łzy pod pomnikiem Kim Ir Sena, czy zapewnienia kobiety o miłości silniejszej niż matczyna do chłopaka poznanego kilka godzin wcześniej – wylewa się zewsząd litrami.

      Stosunek Duńczyków do „Najdroższego przywódcy” ( film z czasów Kim Dzong Ila), pochodów przeciwko imperialistycznym Stanom Zjednoczonym, które „w 1950 wywołały wojnę koreańską”, ma dwa oblicza – oficjalne i nieoficjalne – co zrozumiałe, jeśli wziąć pod uwagę koreańskie obozy pracy.

      Podczas pożegnania, schorowany bohater, pytał „partyjniaczki”, dlaczego nie spotkał „ludzi takich jak on?”, których bardzo chciał poznać. O stosunku tamtejszej junty do ludzi niepełnosprawnych mówi się półgębkiem i tylko po za Koreą. Są oni odseparowywani  od społeczeństwa w specjalnie stworzonych do tego celu „zakładach”, w których dość prędko umierają. – Następnym razem – odpowiedziała chłopakowi działaczka.

         Dlaczego o tym piszę? Ostatnie wydarzenia w Polsce są odrobinę paralelne. Choć u nas nie rządzi wojskowa junta, Naczelna Prokuratura Wojskowa pozycję ma mocną i stabilną. I – trudno nie odnieść wrażenia – z zażyłością z rządem większą niż powinna.

        Skandaliczne wystąpienie płk. Szeląga dotyczące śladów materiałów wybuchowych na wraku rządowego Tupolewa, o których pisała „Rzeczpospolita”. Wcześniejsze działania NPW i ogólnie wojska w katastrofie smoleńskiej  również „trąciło” serwilizmem.

       Choć cenzura prewencyjna została u nas – na mocy zapisów okrągłostołowych -  zniesiona, de facto funkcjonuje w inne formie – wszelakich subwencjach ze skarbu państwa – w tym przypadku Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, propagującego lewicowe projekty „krytyki politycznej”, pana Sipowicza prowadzącego wykłady o środkach odurzających, czy wystąpieniach gwiazdy porno – „koncert” w Krakowie. Nie może powstać za to film o zbrodniach na Wołyniu, którego twórcy borykają się z problemami finansowymi, ale na historycznie przekłamany film Pasikowskiego PiSF łoży kilka milionów złotych.

       Treści przedstawiane są w dziennikach w sposób zmanipulowany, by przytoczyć choćby ostatnią sytuację z „niestwierdzeniem śladów trotylu”, które zresztą mogły być namiotem… a ci, którzy mieli inne zdanie, przeglądając wreszcie na oczy, wieszają się powodowani wstydem, czasem w Indiach, czasem nie, ale zawsze w okolicznościach - by nie być zbyt arbitralnym – zastanawiających. Tym, którzy nie mają honoru, by się powiesić, to chociaż służby szturmem do domu wejdą  i ząb, czy dwa wybiją, po czym zreflektują się, że piętro nie to.

      Partia rządząca, ze słoneczkiem Peru w zenicie, przedstawiana jest jako coś, co obok UE, jest najlepszym, co mogło nas spotkać, i które, na imperialne zakusy faszystowskiego ciemnogrodu, odpowiada polityką miłości – rodem ze związków partnerskich.

      Powiedzieć, że jesteśmy europejską Koreą północną byłoby przesadą, ale faktem jest też, że o tym, iż totalitarny reżim toczy KRLD wiedzą wszyscy. Wszyscy – może po za wyjątkami jak Rosja czy Białoruś – potępiają dyktat. W Polsce wszystko dzieje się pod płaszczykiem demokracji, będąc estetyczno-moralnym blichtrem. 

fircyk
O mnie fircyk

fircyk jaki jest, każdy widzi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka