Nie chodzi oczywiście o styl prowadzenia polityki.. a może?
Z każdym dniem może uderzać podobieństwo do "cara" Rosji pod względem marketingowym i stylem kreowania swojego wizerunku.
Dziś bieg bodaj w Krakowie z lokalnymi kandydatami - Premier w dresie, później spocony i zadyszany odpowiada na pytania dziennikarzy siedząc na brudnej trawie, popijając wodę za 1,20zł.
Jeszcze wcześniej jedząc hot-doga i pijąc kawę za łączna sumę 6,50zł na stacji Orlen. Jedząc pomidory prosto z krzewu w szklarni polskiego wytwórcy.
Premier walczący z muchą (chyba jednak wirtualną) w autobusie i "ratujące ser"
Premier Putin grający kilka dźwięków na starym pianinie i wydający polecenie "nastrojenia go", jeżdzący na olbrzymim motorze i wymieniający zdania z zapalonymi motocyklistami. Putin powalający zawodnika z czarnym pasem karate (tutaj Pawlak góruje), Putin tankujący rosyjską Ładę na stacji benzynowej etc. etc. etc.
Te wszystkie zabiegi mają jeden cel - pokazać społeczeństwu, że dany polityk jest zwykłym człowiekiem, rozumiejącym prozę życia i nie obnoszącym się swoją pozycją i władzą.
W przekroju tej kampanii widać, że albo Premier, albo Igor Ostachowicz są zafascynowani Putinem i stylem w jaki kreuje swój wizerunek.
Tylko pozostaje jedna różnica: W Rosji rządzi Putin i kraj jest potęga, a my jesteśmy na dorobku i zyskując w jednym, tracimy w drugim. Premier swój wizerunek powinien kreować poprzez modernizację kraju. Ale ta modernizacja to nie tylko stadiony i piękne drogi (które i tak pewnie za chwilę będą płatne) to także polska rodzina i jej permanentne ubożenie.