O SMAKU… (Jej… niewyimaginowanej dedykuję)
Z oka spłynęła na rzęsę śliczną,
z rzęsy na lico i po policzku
płynęła dalej meandrem zwinnym,
to znowu wolnym, melancholijnym.
U dołu twarzy kroplą zawisła,
magią księżyca przez moment błysła,
by zaraz cicho w przestrzeń wyruszyć
i spadać ciszą wgłąb mojej duszy.
Nagle poczułem, że w środku jestem,
sobą wypełniam jej szklaną przestrzeń,
Mój szklany “Argo” gna grawitacja.
Niech trwa już wiecznie rejsu narracja.
…
Dłoń swą zanurzam w ocean przestrzeni,
by rejs zakończyć jej w mojej dłoni.
Patrząc w twe oczy, wypijam całą,
kończąc tym podróż jej przewspaniałą.
Nie tylko w ustach smak światła czułem
i swe do twoich ust przybliżyłem.
Gdy zapłonęły w swoich objęciach,
razem czuliśmy smak łezki szczęścia.
Moherowy