Palestrina2005 Palestrina2005
32
BLOG

In vitro po ślubie, czyli "ważne" tematy, którymi zajmuje się PO

Palestrina2005 Palestrina2005 Polityka Obserwuj notkę 5
 

Nie ma to jak „pragmatyczna" lewica, w której „fachowcy" zajmują się sprawami „naprawdę ważnymi" dla Polski. Gdyby posłuchać SLD, PD, Gazety Wyborczej czy też poczytać bloga Azraela wychodzi na to, że najważniejszymi słabościami rządu PO za które należy go krytykować są:

- ustępliwość wobec Kościoła

- brak refundowania in vitro

- religia w szkołach i na świadectwach

- nieprzyjęcie karty praw podstawowych

Wszystkie powyższe kwestie mają „przeogromny" wpływ na rozwój gospodarczy naszego kraju i poziom życia obywateli w naszym kraju. Są to kwestie po prostu „priorytetowe" i nie ma nic „ważniejszego" dla Polski.

Cóż, całe szczęście, że „fachowcy" z lewicy nie rządzą, bo faktycznie gdyby się zajmowali tylko tymi „najważniejszymi" wg siebie sprawami to rozwój gospodarczy siadłby pewnie jeszcze bardziej niż za rządów PO.

PO zresztą nie jest lepsza. W sytuacji spadającego tempa wzrostu gospodarczego, wzrostu inflacji, strajków, fatalnej sytuacji w służbie zdrowia dla PO najważniejszymi sprawami są:

- refundacja in vitro

- głosowanie przez Internet w 2009r. (pomimo, że nie są w stanie zabezpieczyć własnej strony internetowej w głosowaniu).

- latanie rejsowymi samolotami do USA.

Co do in vitro postawa PO jest taka jak w stosunku do wszystkiego. „Jestem ZA a nawet PRZECIW" - mówi PO i stara się kokietować wszystkie grupy wyborców.

Najpierw Minister Kopacz mówi, że „powinno się refundowac in vitro" i w ten sposób wysyła sygnał do lewicowej grupy wyborców - „PO jest z Wami", potem Gowin mówi „in vitro tylko dla małżeństw" i wysyła sygnał do prawicowych wyborców PO - „PO jest z Wami".

Wszystko jednak wygląda żałośnie. PO miota się między lewicą a prawicą próbując kokietować wszystkich i być „ZA a nawet PREZCIW".

Ja, zdroworozsądkowo myślący wyborca, nie dam się jednak nabrać na te sztuczki. W przeciwieństwie do Pana Pacewicza, Pani Senyszyn, Pana Olejniczaka, czy też naszego Azraela to czy rząd będzie czy nie będzie finansował in vitro jest dla mnie strawą trzeciorzędną, która nawet w 1% nie wpłynie na ocenę obecnego rządu.

Czytając opinie na temat in vitro Pani Kopacz, Pana Gowina, Pana Pacewicza czy naszego Azraela muszę z przykrością stwierdzić, ze wszyscy piszą bzdury.

Po pierwsze Pan Gowin. Ograniczenie in vitro do małżeństw (w przypadku gdy ktoś sam za to płaci) jest śmieszne. Było by to ograniczenie już istniejących praw. To tak jakby prawo do posiadania dzieci ograniczyć do małżeństw. To daleko idąca ingerencja w nasze swobody, prawdopodobnie niekonstytucyjna.

Pan Gowin mówi, że chce uniknąć patologii. Prawdopodobnie chce aby para lesbijek nie mogła mieć dzieci. Ale jeśli jakaś lesbijka będzie chciała mieć dzieci (o ile będzie zdrowa i będzie mogła posiadać dzieci) to ma na to setki sposobów. Może znaleźć sobie „faceta na jedną noc", może poddać się mniej kosztownym i prostszym zabiegom (np. inseminacja) niż in vitro itd. Dla chcącego nie ma nic trudnego i nie jesteśmy w stanie powstrzymać lesbijek od posiadania dzieci jeśli się uprą. Co innego adopcja - tu przepisy powinny być ostrzejsze i dotyczyć małżeństw. Ale jakieś prawne ograniczenie in vitro do małżeństw nie ma sensu, bo na tej samej zasadzie można by ograniczyć prawo do seksu i posiadania dzieci - to absurd.

Jednak równie bezsensownie wypowiadają się w tej kwestii Pani Kopacz, Pan Pacewicz czy też Azrael. Krytykują oni PO że nie chce refundować in vitro.

Ja sam nie mam nic przeciw in vitro. Ktoś płaci za ten drogi, wysoce nieskuteczny zabieg - ma prawo. Nie widzę tu łamania żadnych zasad i być może potrzeba jedynie bardziej szczegółowych uregulowań prawnych i uporządkowania pewnych kwestii, aby nie dochodziło do jakiś nieetycznych eksperymentów. I na tym koniec.

Ale refundowanie in vitro to inna sprawa. Niedawno oglądałem w TV reportaż o ludziach chorych na nowotwory którym odmawia się refundowania bardzo drogich zabiegów ratujących życie. Bo polska służba zdrowia nie ma na to pieniędzy.

Czy w tej sytuacji stać nas na refundowanie in vitro? Nie. Czy w sytuacji, gdy lekarze strajkują, gdy jest totalny bałagan w służbie zdrowia, brak pieniędzy, ludzie cierpiący na śmiertelne lub uniemożliwiające pracę choroby miesiącami czekają na zabiegi stać nas na taki luksus jak in vitro? Oczywiście, że nie.

Pani Kopacz, ludzie z SLD, Pan Pacewicz czy Azrael zachowują się tak jak osoba skrajnie nieodpowiedzialna, która zarabiając niewiele i mając niepewną pracę, zamiast wydawać pieniądze na najbardziej podstawowe potrzeby i zabezpieczenie swojego podstawowego bytu i rozwoju zawodowego, bierze w banku kredyt i kupuje Mercedesa. A potem będzie mówić - pomóżcie mi bo nie mam co jeść.

In vitro jest właśnie takim Mercedesem. Nie mamy na podstawowe potrzeby. Najpierw trzeba zaspokoić te potrzeby (leczenie śmiertelnych chorób, podstawowy dostęp do służby zdrowia) a kiedyś jeśli będziemy bogaci jak Szwajcaria możemy sobie porozmawiać o in vitro.

Czy zresztą osoba, której nie stać na odłożenie kilku tysięcy złotych na in vitro będzie w stanie potem utrzymać takie dziecko? Najpierw zafundujemy takiej osobie in vitro, a potem przyjdzie do pomocy społecznej bo powie, że nie ma pieniędzy na utrzymanie dziecka.

Generalnie w sporze SLD i Gazeta Wyborcza kontra PO głupota goni głupotę, sprawy „ważne" ścierają się z „ważniejszymi".

Może wreszcie rząd zajmie się sprawami naprawdę ważnymi i zrealizuje choć jeden z punktów swojego programu? Bo przez pryzmat in vitro ja rządu Donalda Tuska oceniał na pewno nie będę.

niepoprawny politycznie, miłosnik prawicy i wolności słowa...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka